Większość mam na całym świecie zna książki Heidi Murkoff – podobno aż 93% kobiet z nich korzysta. „W oczekiwaniu na dziecko”, „Dieta przyszłej matki”, „W oczekiwaniu na ciążę” i „Drugi i trzeci rok dziecka” to bezpretensjonalne, intuicyjne przewodniki z jasną nawigacją: „pytanie – odpowiedź”. Łatwa w użyciu mapa pozwalająca odnaleźć się w świecie, który na początku wydaje się skomplikowaną drogą bez jasno określonego celu. Właśnie ukazuje się kolejne wydanie książki Heidi Murkoff, czyli „Pierwszy rok dziecka”.
Od autorki dostajemy bardzo rzetelnie zgromadzony ogrom wiedzy na właściwie każdy temat dotyczący ciąży i macierzyństwa. Dlatego ani internetowe blogi ani portale nie są w stanie konkurować z pracą autorki.
Jeśli chodzi o podejście do poradników, to matki dzielą się na te, które je czytają i te, które zdają się na porady sióstr, matek czy kobiet, które mają za sobą doświadczenie macierzyństwa. Niektóre – jak ja – zdają się na intuicję, czasami tylko gorączkowo sprawdzając pojawienie się niepokojących objawów u specjalistów.
Dlatego też, kiedy na początku ciąży dostałam od przyjaciółki „W oczekiwaniu na dziecko”, zaglądałam do książki raczej z dziennikarskiej ciekawości. Bardziej zdawałam się na rady i zalecenia mojego ginekologa. Kiedy wróciłam ze szpitala w sobotę, a w niedzielę panika spowodowana zaropiałym okiem mojego nowo narodzonego dziecka sprawiła, że wezwałam pogotowie, zdałam sobie sprawę, że bez odpowiedniej wiedzy i domowego odczytywania objawów w niedługim czasie zamienię się w strzępek nerwów. Zakupiłam więc „Pierwszy rok życia dziecka” i teraz z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że bez tej książki przepadłabym z kretesem.
Heidi Murkoff jak cierpliwa pielęgniarka, lekarka, opiekunka, dietetyczka, psycholożka etc. znajdowała rozwiązanie każdego (!) mojego/naszego problemu. Wiem już, że pierwszy rok życia dziecka to wyzwanie, szczególnie dla kobiet, które do tej pory nie rodziły. Od tego, jak będziemy przygotowane do opieki nad dzieckiem i jak sobie poradzimy z problemami, zależy nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Jeśli tę roczną lekcję odrobimy, czyli poznamy potrzeby małego człowieka i nauczymy się z nim porozumiewać od początku, później będzie tylko łatwiej. „Pierwszy rok życia dziecka” jest w tym przypadku literaturą obowiązkową.
Jeszcze nie tak całkiem dawno początek macierzyństwa wiązał się z kupnem wózka i codziennym spacerem dookoła domu. Teraz nie jest już tak prosto: dziecięca joga, masaż, pływanie, język migowy, taniec, gimnastyka, kino, języki, muzyka etc. Nie ma nudy, bieg – na pewno nie po zdrowie – zdominował naszą matczyną tożsamość. Zagubić się bardzo łatwo, a złapanie oddechu staje się coraz trudniejsze. Dlatego tym bardziej teraz potrzebujemy poradnika, który nas wyciszy i uspokoi, poradnika, dzięki któremu złapiemy naturalny rytm macierzyństwa. I przestaniemy się przejmować tym, co konsumpcyjnie nastawiony świat próbuje nam wepchnąć.
Na szczęście jest Heidi Murkoff i jej książki, które od lat są biblią matek (i ojców oczywiście). Nie tylko ratują nas przed niepotrzebnym zgiełkiem robionym wokół macierzyństwa, ale przede wszystkim sprawiają, że strach przed nim okazuje się niepotrzebny.
Zapytana, co było impulsem do napisania „W oczekiwaniu na dziecko” Heidi Murkoff w wywiadzie dla „Gagi” (nr 07/08.2012), mówi: „Wszystko zaczęło się, kiedy po raz pierwszy zorientowałam się, że jestem w ciąży. Byłam młoda, niedoświadczona, dręczyły mnie setki pytań, tysiące niepokojów. I niestety nie mogłam znaleźć niczego, żadnej książki, która mogłaby tę niepewność i wręcz strach ukoić. Stałam się matką z misją: pomocy innym rodzicom, żeby mogli przesypiać noce lepiej niż ja z moim mężem Erykiem. Dosłownie dwie godziny przed porodem wysłałam propozycję książki do wydawnictwa. Jeśli potrzeba jest matką wynalazku, czekające mnie macierzyństwo było matką mojej książki”.
I jak tu jej nie zaufać? Niedawno zresztą została babcią, więc na macierzyństwo dodatkowo spogląda przez pryzmat zarówno swojego doświadczenia jak i swojej córki. Widzi, jak bardzo przez lata zmieniło się podejście do dzieci, do kobiet w ciąży i młodych matek, do ojców i ich roli w rodzinie. Dlatego przez cały czas uzupełnia i poprawia kolejne wydania, żeby mogły być one nowocześnie aktualizowanym drogowskazem do dobrego macierzyństwa. Warto jej zaufać.