Na Jamajce nigdzie się nie spieszymy. Wiecznie się uśmiechamy. Zasłuchani w reggae nie wychodzimy z morza, które jest gorące jak woda w ukochanej wannie. My, czyli ja, mąż i czwórka naszych synów.
Poszukuję fajnej oferty na wakacje dla sześcioosobowej rodziny (dwa plus cztery), na dwa tygodnie, w przystępnej cenie, najchętniej last minute i w raju – tak najczęściej zaczynam rozmowę telefoniczną z pracownikiem biura podróży. W słuchawce zapada na ogół cisza, a po chwili zaczynają się schody.
– Dla sześciu osób?! (westchnienie) Ciężko. Są ostatnie miejsca w samolotach. No i nie ma tak dużych pokoi w hotelach. Chyba że mogą być dwa mniejsze, ale bez gwarancji, że obok siebie! I jeszcze jedno – zapłaci pani jak za dwie osoby dorosłe w każdym pokoju, bo zniżka obejmuje dzieci tylko z obojgiem rodziców…
Przyzwyczaiłam się już do tego, ale nie poddaję się łatwo.
– Mimo wszystko proszę coś zaproponować – mówię najmilej jak potrafię.
– Postaram się, ale niczego nie obiecuję. Europa raczej odpada ze względu na ceny. Poszukam czegoś i odezwę się do pani.
Kolibry i krokodyle
Telefon zadzwonił podejrzanie szybko.
– Znalazłam dla waszej rodziny rewelacyjną ofertę! Tańszą niż Grecja, Turcja i Wyspy Kanaryjskie. Zablokowałam ostatnie miejsca w samolocie. Do 15 muszę mieć odpowiedź. Dzieci mają atrakcyjne zniżki. Kierunek: Jamajka.
Padła kwota. Niemała. Ale wszystko mieliśmy w cenie: przelot, całodzienne wyżywienie przez dwa tygodnie i noclegi w pięknym domku na terenie hotelu z kameralną plażą.
– Jamajka?! – wykrzyknęłam zaskoczona do słuchawki. Jedyne, co przyszło mi do głowy, to reggae, rum i hipisowska trawa. Czy to jest miejsce na wakacje dla wielodzietnej rodziny?
Zegarek był bezlitosny, wskazówki pokazywały 14. Miałam godzinę na podjęcie decyzji. Zwołałam naradę z mężem.
– Jedziemy – powiedział po kwadransie. W takich sytuacjach faceci mają znacznie mniej wątpliwości (czasem to się przydaje!). Chwilę później studiowaliśmy z „wujkiem” Google karaibską wyspę odkrytą w 1494 roku przez Krzysztofa Kolumba.
„Najpiękniejsza wyspa, jaką widziało ludzkie oko” – oznajmił wówczas. Czytaliśmy o niezwykłych wodospadach z krystaliczną wodą, o spływach tratwami, o niezwykłej roślinności, kolibrach, krabach, koncertach świerszczy i manatach… Raj! Dokładnie o tym marzyli nasi chłopcy. Sześcioletni Maciuś i ośmioletni Antoś nie są jeszcze gotowi na podbój wielkich miast. Muzea i kościoły muszą poczekać. To przyroda jest dla nich najlepszym „muzeum” pod gołym niebem! Dodatkowym atutem był fakt, że Jamajka jest największą anglojęzyczną wyspą na Karaibach. Starsi chłopcy: Stasiek (14) i Jasiek (12) będą mogli sprawdzić umiejętności nabyte w szkole.
Niezniszczalni
Chłopcy byli podekscytowani. Nie przeszkadzała im ani wizja wielogodzinnego lotu przez ocean, ani podróż samochodem do Frankfurtu nad Menem (1000 kilometrów), skąd wylatywaliśmy. Natychmiast zaczęli snuć marzenia o zabawie w Tarzana nad wodospadami, wyprawie tratwami do krokodyli i pływaniu z delfinami. Im również Google szybko podrzucił możliwości.
Do wyjazdu zostało kilka dni. Pakowanie było sporym wyzwaniem. Uratował nas bagażnik na dachu i dzielny Maciuś, który siedział w trzecim rzędzie z niezbędnymi walizkami.
Po kilku przemeblowaniach wreszcie się udało. Wyruszyliśmy! Lot był długi, choć doskonale się do niego przygotowaliśmy: książki, kredki, iPady, gumy do żucia (na wypadek zatkanych uszu), przekąski. Chłopcy spisali się na medal. Pierwszy raz lecieliśmy z nimi w tak długi rejs – dzieci są niezniszczalne! Po ośmiu godzinach lotu dowiedzieliśmy się, że będzie międzylądowanie na Kubie. Przez godzinę oddychaliśmy gorącym powietrzem wpadającym przez uchylone drzwi samolotu. Zwiedziliśmy go dokładnie, a kiedy maluchy zaczęły się niecierpliwić, pograliśmy w państwa i miasta (samochód na M – Moskwicz – rozbawił chłopców do łez). A kiedy Maciuś zaczął się martwić, że jak będziemy tak długo siedzieć w samolocie, to wakacje nam się skończą, Stasiek wyjął asa z rękawa – oświadczył, że nic nie stracimy, bo po wylądowaniu na Jamajce cofniemy zegarki o siedem godzin. Takie małe czary-mary. Jasiek z wielką przyjemnością zrobił wykład o strefach czasowych.