Najpierw była moją ulubioną koleżanką, potem dowiedziałem się, że jest chłopczycą. Kiedy skończyła osiemnaście lat, wyznała rodzicom, że jest transseksualna i zamierza zmienić płeć. Zrozumienie tego, kim naprawdę jest, było trudne i bolesne. Ponad wszystko okazało się jednak wyzwalające.
Znaliśmy się od wczesnego dzieciństwa. Mieszkaliśmy po sąsiedzku, a nasi rodzice przyjaźnili się. Nie musieliśmy o nic pytać, czy pukać do drzwi. Zwyczajnie wbiegaliśmy do siebie nawzajem, bo zawsze było coś ważnego do obgadania. Planowaliśmy pieszą podróż na Dziki Zachód. Ona była starsza, więc miała pełnić rolę przewodnika. Spakowaliśmy trochę jedzenia i niezbędnych przedmiotów w bawełniane chusty, które wzorem bohaterów kreskówek zawiązaliśmy na kijkach, i ruszyliśmy w drogę. Wyprawa zakończyła się po około pół godzinie, kiedy zjedliśmy cały zgromadzony prowiant.
Naszą ulubioną zabawą było wymyślanie siebie. Opowiadaliśmy sobie, kim jesteśmy, jakie mamy imiona, jak wyglądamy, co lubimy jeść i robić. Jak każda zabawa, tak samo nasza miała zasady. Najważniejszą było: mogę być wszystkim, czym zechcę! Nie krytykowaliśmy wzajemnie swoich nowych wcieleń, pozwalaliśmy sobie przekraczać wszystkie granice. Ona najczęściej przekraczała granicę płci. W każdej nowej odsłonie była nim. Potem stawała się już wyłącznie nim.
Najpierw była moją ulubioną koleżanką, potem dowiedziałem się, że jest chłopczycą. W wieku kilkunastu lat usłyszałem plotki, że pewnie jest lesbijką. Po ukończeniu osiemnastego roku życia wyznała rodzicom, że jest transseksualna i zamierza zmienić płeć fizyczną. Nie było jeszcze powszechnego dostępu do Internetu. Na rynku wydawniczym na temat transseksualizmu znaleźć można było zaledwie kilka pozycji, często mocno przestarzałych. Zrozumienie, tego, kim naprawdę się jest, było trudne i bolesne. Ponad wszystko okazało się jednak wyzwalające.
Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że to już nie była zabawa. Ona zawsze była fikcyjna, on był realny. Urodził się w niewłaściwym ciele, z nieswoimi narządami płciowymi, w kolorach, które nie odpowiadały jego upodobaniom. Bo wszystko, co było dziewczęce, nie pasowało do niego. Dlatego pierwsza komunia była tak wielkim koszmarem. Kazali mu zapuścić włosy, przebrali w białą sukienkę i ustawili w szeregu sklonowanych dziewczynek. Najbliżej siebie był w marzeniach, które powoli zaczęły się urzeczywistniać.
Nie wiem i nie potrafię sobie wyobrazić, jak trudne było to doświadczenie dla niego i jego rodziców. To, co widziałem, jest jednak jedną z najpiękniejszych postaw rodzicielskich wobec dziecka. Domyślam się przelewu łez, szeregu pytań, wątpliwości i obwiniania. Wszystko to jednak zostało w murach ich domu. Na zewnątrz zbudowali mur z miłości i akceptacji. Bezwarunkowo stanęli za swoim synem. Szybko zaczęli używać jego nowego imienia. Z podniesioną głową informowali dalszą rodzinę i wszystkich ciekawskich, że mają teraz syna. Nie zmienili miejsca zamieszkania ani środowiska, w którym żyli. Byli z nim i dla niego podczas dalszych badań i diagnoz. Przeszli przez absurdalnie skomplikowany proces sądowy zmiany płci w metryce urodzenia i innych dokumentach. Wspierali go, gdy został poddany mastektomii oraz innym skomplikowanym i bolesnym operacjom.
Z badań wynika, że osoba transseksualna rodzi się raz na sto tysięcy. To, że nie pasuje do panującego podziału na kółka i trójkąty, zauważa już około piątego roku życia. Zanim odkryje, że urodziła się w niewłaściwym ciele i nie jest jedynym takim przypadkiem na świecie, minie jeszcze kilka lat. Przez ten czas dozna wielu przykrości i upokorzeń. Grupa rówieśnicza najprawdopodobniej zrobi z niej kozła ofiarnego, lub outsidera. Szybko nauczy się, że owszem, nie wolno kłamać. Trzeba kłamać, żeby się ratować przed agresją kolegów, zakłopotaniem rodziców i wstydem, że znowu zrobiło się coś złego. I może w okresie dorastania usłyszy o pewnej posłance, której historia wyda jej się znajoma. Bo niezależnie od opcji politycznej to wspaniałe, że osoba transseksualna funkcjonuje na poważnym stanowisku w polskiej przestrzeni publicznej, wysyłając do wszystkich osób z podobnym doświadczeniem prosty komunikat: „Jesteśmy!”.
Michał Pozdał Trener Strefy Młodzieży SWPS – Prowadzi warsztaty dla młodzieży z zakresu edukacji seksualnej oraz treningi antydyskryminacyjne.