Drobniejsze zwierzę, np. kot, które będzie wędrować po aucie, może w pewnym momencie znaleźć się w okolicach pedałów gazu, hamulca czy sprzęgła i co wtedy? Koty i drobne psy przewozimy zawsze w transporterze – ale uwaga, odpowiedniej konstrukcji! Te zwykłe plastikowe, przypięte smyczą do pasów, po prostu pękają w czasie oddziaływania siły ciążenia, dodatkowo raniąc „wylatujące” z nich zwierzę! Transporter musi być przeznaczony specjalnie do używania w samochodzie oraz być przypięty dwupunktowymi pasami bezpieczeństwa.
Przewożenie zwierzęcia w tzw. hamaku – w niczym nie zapewnia mu bezpieczeństwa a jedynie chroni wnętrze auta przed zabrudzeniem. W dodatku, gdy jest koloru czarnego, będzie dodatkowo nagrzewał się i sprawiał tym cierpienie zwierzęcia.
Jak więc przewozić zwierzę?
Dużego i średniego psa przypinamy pasami bezpieczeństwa. Są to specjalne szelki, które zakładamy psu przed wejściem do auta i następnie już w aucie wpinamy je tego samego rodzaju klamrą i w to samo miejsce co „ludzkie” pasy. Chronią doskonale psa w razie gwałtownego hamowania. Są dostępne w różnych wymiarach i nie kosztują dużo, jest to wydatek kilkudziesięciu złotych. Kluczowym elementem jest tutaj mocna klamra, której nie zastąpi zwykły karabińczyk przy szelkach spacerowych!
Możemy zamontować tzw. hamak okrywający tylne siedzenie i jednocześnie tworzący barierę między tylnym a przednim siedzeniem, ale kupując go, szukajmy modelu, który ma wycięte lub zaznaczone miejsce do wycięcia otworów na przymocowanie psa pasami.
Małe zwierzęta możemy przewozić w mocnych, samochodowych transporterach, które przypinamy w odpowiedni sposób pasami. I znowuż – przymocowanie plastikowego transporterka zwykłą smyczą do ludzkich pasów w żaden sposób nie zabezpieczy naszego pupila, ani nas przed lecącym w niekontrolowany sposób ładunkiem w jaki zmieni się transporter podczas zderzenia.
Nie pozwalamy psu wyglądać przez okno! Szybę możemy uchylić, ale tylko do szerokości która uniemożliwi zwierzęciu wystawić pysk za okno, to bardzo niebezpieczne podczas mijania się z dużymi samochodami. Bywa też tak, że pies niefortunnym ruchem zaklinuje sobie szyję z zaciskiem na krtani, wychylając się przez okno, wpadnie w panikę w najmniej odpowiednim momencie i dozna trwałego urazu lub też udusi się zanim zdążymy zareagować.