Od półtora roku jestem nianią obecnie już prawie trzyletnich bliźniaków. Spędzam z nimi średnio 50 godzin w tygodniu. Często sama zadaje sobie pytanie, kim właściwie dla nich jestem? Maluchy zapewne odpowiedziały by mi, „jak to kim? no naszą ciocią”, no i miałyby rację.
Ale jestem też socjologiem i postanowiłam bardziej zagłębić się w to zagadnienie. To, co mnie uderzyło już na początku, to brak właściwie jakiejkolwiek literatury na ten temat. W psychologii rozwoju, w pedagogice, dużo się piszę o tym, jak ważne są pierwsze lata dziecka, jaki wpływ ma to na dalsze życie malucha, lecz w tych licznych tekstach, które przewinęły się przez moje ręce, nie znalazłam ani słowa o opiekunkach dziecięcych. Zdarza się, że niania spędza z dziećmi tyle samo czasu, co rodzice, a nierzadko nawet więcej, jaka jest jej rola w takiej sytuacji?
Opiekunki bywają różne, najprostszym podziałem jest ten na: „pilnowaczki”- ich zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo dziecka oraz o jego pełny brzuszek. Jeśli jednak decydujemy się na zatrudnienie drugiego rodzaju niani, to decydujemy się również na to, że obca osoba będzie miała realny wpływ na wychowanie naszego dziecka oraz na ukształtowanie jego osobowości na przyszłość.
Skoro opiekunka zastępuje rodziców w czasie ich nieobecności, to najzwyczajniej w świecie zastępuje ich w wychowaniu malucha. Często używamy zwrotu, że dziecko „chłonie jak gąbka” – ono często powtarza zachowania swojej niani, używa takich samych słów, w podobny sposób reaguje w różnych sytuacjach, jest odbiciem nie tylko swoich rodziców, ale także swojej niani.
Popularność zatrudniania opiekunek dziecięcych stale wzrasta. Kobiety chcą lub muszą jak najszybciej po porodzie wrócić do pracy, babcie nie zawsze mogą spędzać z wnukiem tyle czasu, o miejsce w żłobku czy przedszkolu jest bardzo trudno. W takiej sytuacji nie mamy wyboru, ale są też rodzice, którzy świadomie podjęli taką decyzje, ponieważ uznali, że jest to najlepsze dla ich dziecka.
Kluczowy jest tutaj wybór niani. Najlepiej sprawdza się zasada, jak przy budowaniu relacji w związku: potrzebna jest chemia. Jeśli jej nie ma na początku, to w większości przypadków nie pojawia się też później. Mam tu oczywiście na myśli chemię pomiędzy kandydatką na nianię a dzieckiem oraz pomiędzy kandydatką na nianię a rodzicem, a także odwrotnie. Niania też musi czuć, że właśnie w tej rodzinie chce pracować. W obu przypadkach jest to tak samo ważne.
Przez jakiś czas pracowałam również w jednej z trójmiejskich agencji pomagających w wyborze opiekunek. Jedna z historii utkwiła mi szczególnie w pamięci, udało mi się znaleźć 3 kandydatki na nianię pewnego malca, które spełniały kryteria podane przez rodziców. Po spotkaniu z pierwszą dziewczyną rodzice powiedzieli, że oni nie chcą już poznawać kolejnych, biorą tę i koniec. Ich współpraca trwała przez 2 lata i mama po dziś dzień uważa, że była to najlepsza niania dla ich dziecka, jaką mogli sobie wyobrazić. Zasada „chemii” i pierwszego wrażenia sprawdziła się tu w 100 proc.
Aspektów tego zagadnienia jest mnóstwo i mogłabym pisać o tym w nieskończoność. Aktualnie piszę pracę magisterską na ten temat, dlatego też chciałabym zwrócić się z przeogromną prośbą o wypełnienie krótkiej ankiety. Jest ona skierowana do rodziców maluchów, którzy korzystają z usług niani. Każdy kwestionariusz jest dla mnie na wagę złota. Chciałabym, aby więcej osób zaczęło się interesować tym tematem, a przy tym sama przyczynić się do rozwoju nauki o relacjach pomiędzy rodzicami, dziećmi i opiekunkami.
Link do ankiety: [https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSezj_7d6Cd84QNEkP578o3ZT-G-ep1wh3KBvDOmq1fUmcNv6A/viewform]
Adriana Stec kończy socjologię na Uniwersytecie Gdańskim. Pracowała w agencji opiekunek, przeprowadziła wiele rozmów z rodzicami, a także nianiami, w międzyczasie zajmowała się 2-letnimi trojaczkami, a od stycznia zeszłego roku zajmuje się regularnie bliźniakami.