Choć może wydawać się to niewiarygodne, życie bez gotowych proszków i płynów do prania jest nie tylko ekologiczne, ale także zdrowsze i tańsze. Na rynku dostępnych jest kilka rozwiązań, gwarantujących tanie, całkowicie bezpieczne środki piorące.
W sklepach można kupić wszystko, co jest potrzebne, aby ubrania były idealnie wyprane i lśniące. Posiadanie jednak bielszych niż biel i mocno pachnących ubrań ma swoje złe strony. Powszechnie dostępne środki piorące zawierają szereg szkodliwych substancji, z których istnienia nie zdajemy sobie sprawy. Są to detergenty i surfaktanty pochodzące z ropy naftowej, enzymy, wybielacze, optyczne rozjaśniacze barw, środki zmiękczające wodę, inhibitory korozji i substancje zapachowe. Proszki mogą też zawierać filtry, ułatwiające przepływ. Inne składniki pozyskiwane są z kancerogennych fenoli i smoły węglowej. Niemal wszystkie detergenty do prania i zmiękczania pozostawiają na ubraniach osad podrażniający skórę.
Zdrowszym i na pewno tańszym rozwiązaniem jest pranie z wykorzystaniem naturalnych produktów. Ekologiczne pranie jest możliwe na kilka sposobów. Można samemu stworzyć środek piorący o dowolnym zapachu. W tym celu warto wykorzystać łatwo dostępne i tanie produkty. Doskonałą bazą będą płatki mydlane. Jeśli dodamy do nich łyżkę sody oczyszczonej i 20 kropelek olejku eterycznego, uzyskamy naturalny i skuteczny detergent. Jeżeli nie mamy płatków mydlanych, dobrze sprawdzi się naturalne mydło, najlepiej z oliwy z oliwek, a przy użyciu tarki do sera można bez problemu zetrzeć wymaganą ilość potrzebnego składnika. Aby pranie pięknie pachniało, warto użyć olejku eterycznego. Lawenda to synonim czystości i łagodności, ale zapach czystości i świeżości dają również olejki cytrynowy, mandarynkowy, czy z gorzkiej pomarańczy. Dla lepszej dezynfekcji doskonały będzie olejek z drzewa herbacianego. Możliwości jest naprawdę wiele.
Silne zabrudzenia, takie jak z czekolady, curry, wina, zaschniętej krwi i kawy, możemy potraktować roztworem boraksu (łyżka boraksu na pół litra wody). Bardzo silne zabrudzenia można czyścić pastą z boraksu i wody, którą wcieramy w plamę, np. za pomocą gąbki.
Tłuste plamy oraz ślady po długopisie traktujemy olejkiem eukaliptusowym – wylewamy kilka kropli na tkaninę, wcieramy w zabrudzenie, a następnie pierzemy w pralce lub ręcznie.
By nadać blask zszarzałym ubraniom, dodajemy do prania dwie łyżki naturalnego wybielacza – nadwęglanu sodu. W reakcji z ciepłą wodą powstaje woda utleniona – aktywne cząsteczki tlenu rozjaśnią, a także zdezynfekują tkaninę.
Jeśli nie masz ochoty na zabawę we własną wytwórnię środków piorących, można wybrać gotowe, naturalne produkty do prania. Do wyboru mamy:
– kule piorące
– orzechy piorące
– gotowe ekologiczne proszki i płyny do prania
Kula piorąca składa się z ergonomicznej obudowy, w której znajdują się ceramiczne kulki, powstające podczas wypalania naturalnych minerałów. Z kolei minerały uwalniają się stopniowo podczas prania, kiedy temperatura wody osiąga od 30 do 60 stopni Celsjusza. Woda w ten sposób jest jonizowana, a także emitowane jest promieniowanie podczerwone. Cząsteczki wody się zmniejszają i w tym momencie maleje napięcie powierzchniowe wody, co rozpuszcza i uwalnia brud. Proces zachodzący w kuli piorącej sprawia, że rzeczy prane w pralce w konsekwencji okazują się być bardzo czyste. Chociaż wydatek jest spory, warto zainwestować, bo zestaw starcza na tysiąc prań, czyli licząc średnio na 3 lata.
Innym rozwiązaniem są orzechy piorące. To orzechy rosnące na drzewie sapindus mukorossi, występującym w Indiach i Nepalu. Orzechy po zebraniu z drzewa rozłupuje się i usuwa środek, po czym suszy aż do uzyskania ciemnego koloru. Ich tajemnicą jest substancja o nazwie saponina, która w kontakcie z wodą zamienia się w myjącą pianę o działaniu odtłuszczającym. Za użyciem orzechów przemawia ich cena. Czteroosobowa rodzina potrzebuje jednego kilograma łupin orzechów, który wystarczy im na cały rok przy 2–3 praniach tygodniowo.