Co ma wpływ na rozwój mowy dziecka? Co ten rozwój może wspomóc, a co może mu zaszkodzić? Pamiętajmy, że wszystko, co dziecko wkłada do ust, ma wpływ na rozwijającą się mowę. Dlatego im wcześniej wady języka zostaną odkryte, tym łatwiej będzie je skorygować.
Dziecko ćwiczy narząd mowy przez ssanie, połykanie, żucie – jedzenie to jeden z etapów treningu logopedycznego. Właśnie ono jest codziennym strapieniem wielu rodziców. Nie mam recepty na niejadka. Ale powinniśmy wiedzieć, że nawyki żywieniowe i praca narządów biorących udział w mówieniu kształtują się już od chwili pojawienia się odruchu ssania.
Doskonale wiemy o przewadze karmienia piersią nad butelką. Podczas ssania piersi pracuje cały aparat artykulacyjny, wykonuje on ruchy zgodne z fizjologią. Dziecko może oddychać przez nos, język jest uniesiony ku podniebieniu, wargi są zamknięte. Noworodek nie naraża się na częste zapalenia ucha, które mogą towarzyszyć niekontrolowanemu wypływowi mleka ze smoczka butelki.
Czasami zapada decyzja, że dziecko będzie karmione butelką. Świat się nie wali, warto jednak pamiętać o kilku sprawach. Przede wszystkim odpowiednia pozycja do karmienia. Wkładanie butelki do buzi leżącego dziecka jest błędem. Trzymamy dziecko w bezpiecznej pozycji pionowej (pod kątem 45 stopni), by ułatwić mu połykanie i spływanie pokarmu do gardła i umożliwić w ten sposób oddychanie przez nos. Smoczek? W dzisiejszych czasach niemal każdy smoczek jest fizjologiczny. Najważniejsze, to pamiętać, by butelkę ze smoczkiem zastąpić w okolicy pierwszych urodzin np. słomką lub zwykłym kubeczkiem. Zapomnijmy o niekapkach, które działają na pracę języka i zęby dokładnie tak samo, jak smoczek! Niekapek uspokaja rodziców, ale nie jest krokiem w przód dla rozwoju dziecka.
Około 4-6 miesiąca przed dzieckiem otwiera się świat nowych smaków, zaczynamy wprowadzać dodatkowe pokarmy. Do buzi dziecka wkładamy wówczas nowy przedmiot – łyżeczkę. Ściąganie ustami pokarmu z łyżeczki to kolejny trening aparatu artykulacyjnego. Zadbajmy więc o jej odpowiedni kształt i poprawny sposób podawania posiłków. Przy wyborze łyżeczki najczęściej sugerujemy się wyglądem, kolorem, ulubioną marką, promocją w sklepie. Czy rzeczywiście wszystkie są dobre dla małej buzi? Jakie cechy powinna posiadać dobra łyżeczka? Powinna być sztywna i płaska, by umożliwić dziecku łatwe ściąganie pokarmu ustami. Mieszając kawę, przyjrzyjmy się, jak wyglądają nasze domowe łyżeczki. To właśnie te zwykłe metalowe spełniają wszystkie wymogi. Kardynalnym błędem jest ocieranie łyżeczki o dziąsełka dziecka. W ten sposób nie uczymy czynności jedzenia, a jedynie wrzucamy pokarm do jego buzi. Nie dziwmy się wówczas, że maluch trzyma długo porcję w buzi i nie wie, co z ni a zrobić.
Jak więc prawidłowo włożyć łyżeczkę do buzi?
Najpierw czekamy na sygnał, że dziecko jest gotowe – dopiero gdy samo otworzy buzię, poziomym ruchem wkładamy łyżeczkę, zapełnioną tylko w 1/3 pokarmem do buzi. Łyżeczka ląduje na środku języka, lekko na niego naciska, dając sygnał, że czas na zamknięcie buzi. Wystarczy ruchem równie poziomym, bez odwracania i wyginania łyżeczki i swojej ręki wyciągnąć pustą już z buzi malucha. Wargi same ściągają pokarm z łyżeczki. W ten sposób pracuje cały aparat artykulacyjny, który już przygotowuje się do wypowiedzenia pierwszych głosek (wyczekane „mama” i „tata”), a dziecko uczy się przyjmowania pokarmów.
Czy słyszeliście o wędzidełku podjęzykowym? Jako rodzice nie zrobimy tu wiele, ale pamiętajmy, by neonatolog, a później pediatra i logopeda obejrzeli je u naszego noworodka i ocenił czy dziecko nie będzie mieć problemów ze ssaniem oraz mową.
Czy zastanawialiście nad tym, czy pozycja do spania może mieć wpływ na mowę dziecka? Oczywiście tak. Wysokość poduszki i sposób ułożenia główki może mieć wpływ na to, jak będzie pracował w przyszłości język. Zbyt wysoka poduszka przesuwa żuchwę ku przodowi, a zbyt niska powoduje, że buzia jest otwarta. Żadna więc skrajność nie jest dobra i w tym przypadku – przyczynia się do zaburzonego oddychania, wad zgryzu i mowy. Spójrzmy na buzię śpiącego dziecka, czy na pewno jest zamknięta, czy dziecko spokojnie i miarowo oddycha? Jeśli tak, to znaczy, że w tej kwestii mamy plus.
No i wreszcie smoczek uspakajający. Są zwolennicy i zagorzali przeciwnicy. Jedno jest pewne, jest on lepszy, niż ssanie palca. I tu jednak trzeba pamiętać o kilku sprawach, jeśli chcemy, by smoczek spełniał swoją rolę i nie szkodził – co jest możliwe. Smoczek nie jest korkiem, który zamyka buzię.
Zastanówmy się, po co po niego sięgamy?
Czy naprawdę musimy kupować go, robiąc wyprawkę dla dziecka? Nie, ponieważ zadaniem smoczka jest zaspokojenie wzmożonego odruchu ssania, który u dziecka pojawia się dopiero w 3 miesiącu życia. Nie ma więc konieczności podawać smoczka od razu po urodzeniu, ponieważ może on zaburzać naturalny odruch ssania. Po 18 miesiącu smoczek rozleniwia język, który zamiast unieść się do prawidłowej pozycji, zostaje w płaskim ułożeniu. Dlaczego fachowo nazywana „pionizacja języka” jest taka ważna? Pionizacja języka to naturalna, spoczynkowa pozycja języka. Zastanówmy się, gdzie w tej chwili jest czubek naszego języka…
Powinien być przyklejony za górnymi zębami. Właśnie teraz, kiedy wydaje nam się, że język leniwie odpoczywa, on cały czas jest uniesiony ku górze. To miejsce za górnymi zębami jest bardzo ważne dla przyszłego rozwoju mowy – tu wymawiamy często zaburzone głoski L, T, D, N, SZ, R. Jeśli więc język dziecka, przyciśnięty przez smoczek, nie będzie miał szansy unieść się ku górze, nasze dziecko nie nauczy się mówić tych głosek, a my usłyszymy: „Dlacego pada desc?”.
Dlaczego warto wiedzieć co nieco o profilaktyce logopedycznej?
Większość przyszłych problemów z mową bierze się jedynie z niewiedzy rodziców. Obserwując dziecko już od chwili narodzin możemy zapewnić mu dobre warunki do rozwoju poprawnej mowy. I pamiętajmy, że warto udać się do specjalisty, kiedy tylko mamy jakieś pytania, wątpliwości. W tym przypadku zasada „im wcześniej, tym lepiej” sprawdza się. Spotkanie trzylatka z logopedą to zabawa. Spotkanie pięciolatka z logopedą, to korygowanie błędów.
Więcej: http://mowolandia.pl/