Serdecznie dziękujemy za wzięcie udziału w konkursie z fotelikiem Recaro. Jak zwykle nadeszło do nas wiele odpowiedzi. Pisali Państwo o podróżach zwyczajnych, wyjątkowych, śmiesznych i smutnych. Wiele tekstów napisanych było wierszem. Poziom odpowiedzi był wyjątkowo wyrównany i Jury stanęło przed niezmiernie trudnym zadaniem wyboru najlepszych opowieści.
Aby wziąć udział w konkursie należało przesłać wypowiedź na pytanie konkursowe: Opisz swoją podróż samochodem z dzieckiem, która najbardziej utkwiła Ci w pamięci.
Zadanie konkursowe trzeba było przesłać pod adres: konkursy@egaga.pl lub zostawić w komentarzu pod postem konkursowym na facbooku, na profilu Gaga Magazyn
Nagrody i wyróżnienia:
Nagrodą główną jest fotelik RECARO Monza Nova 2 Seatfix dedykowany dla dzieci od 3 do 12 roku życia. Fotelik wyposażony jest w poduszki rozkładające równomiernie obciążenie, wypełnienia z pianki absorbującej energię uderzenia, w szczególności w obrębie głowy i bioder. Stałe podłokietniki zapewniają podróżującemu dziecku dodatkowe boczne trzymanie oraz chronią biodra. Zagłówek fotelika RECARO Monza Nova 2 Seatfix daje możliwość regulacji głębokości pozwalającą ustawić bezpieczną pozycję do spania zachowującą głowę dziecka w strefie ochronnej zagłówka. Dodatkowo fotelik posiada: system wewnętrznych kanałów wentylacyjnych, przyjemne w dotyku i oddychające tapicerki oraz system głośników wbudowany w zagłówek, do którego można podłączyć odtwarzacz MP3 zapewnią komfort, wygodę i z pewnością umilą dziecku nawet najdłuższą podróż.
Nagrodę główną otrzymuje Paulina Warulik. Serdecznie gratulujemy!
W konkursie przyznaliśmy również pięć nagród drugiego stopnia.
Są to zestawy gadżetów:
- kubek o pojemności aż 450 ml
- pendrive 8 GB
- długopis z końcówką do ekranów dotykowych
- dwie smycze w tym jedna z kolekcji Racing breloczek
Pięć nagród drugiego stopnia otrzymują następujące osoby:
Anna Średzińska
Justyna Duralska
Krzysztof Woźniak
Anna Nawara
Katarzyna Bieleń
Gratulujemy!
Poniżej przedstawiamy wszystkie nagrodzone opowieści o niezapomnianej podróży samochodem. Tytuły opowieści nadała redakcja.
Paulina Warulik
Źli rodzice
– Szkoda, że już ciemno. Lubię przewijające widoki za oknem – Paulina przeciągnęła się i poruszyła zdrętwiałą od jednej pozycji nogą. – Za ile kilometrów Brno?
– Jeszcze z godzinę – odrzekł Andrzej nie odrywając wzroku od trasy. – A całej jazdy to pewnie i cztery. – Zosia śpi? – zagadnął.
Paulina odwróciła się. Czterolatka wpatrzona w migające gdzieniegdzie światła odwróciła głowę.
– Mama, kiedy będziemy? – powtórzyła swoją podróżną mantrę.
– Kochanie, późno w nocy. Będziesz już spała.
– Chcę spać, ale nie mogę – Zosia przyłożyła piąstki do oczu. – Nie mogę – wykrzywiła buzię w odwróconą podkówkę.
– Tutaj będzie poduszka – Paulina zaczęła poprawiać Zosine rzeczy w foteliku. – Miś z drugiej strony. I kocyk…
– Nie chcę tak – Zosi napływały łzy do oczu. Poduska spada, a misio tu – przytulanka powędrowała w ramiona dziewczynki.
– No dobrze skarbie, to teraz bajka – wyszeptała Paulina. – Dawno, dawno temu, za górami i za lasami, w małym domku mieszkała Hinduska. Pewnego dnia jak zwykle bawiła się w swoim pokoiku, aż tu nagle… – Paulina jak co wieczór uruchamiała wyobraźnię i snuła przygody dziewczynki z dalekiego kraju.
– Dobranoc kochanie – pożegnał się czule tata po skończonej bajce.
– Doblanoc – Zosia wtulona w misia przyłożyła głowę do poduszki.
Milczeli. Paulina myślami była już na plaży w Chorwacji. – Mam nadzieje, że buty do pływania sprawdzą się – przemknęło jej przez myśl. Miesiąc temu Marzena mówiła, że…
– Mama!!! – krzyk Zosi przerwał jej rozmyślania. – Nie mogę spać!
– Kochanie, bardzo proszę nie krzycz, tylko próbuj usnąć – syknęła zdenerwowana Paulina.
– Nie mogę!!! – rozpłakała się wniebogłosy Zosia.
– Przestań krzyczeć, bo tatuś musi się skupić na jeździe – burknął Andrzej.
– Nie!!! – wyła Zosia – nie mogę…
– Kochanie… – Paulina odwróciła się w jej stronę.
– A zostaw ją, niech krzyczy. W końcu przestanie i zaśnie ze zmęczenia – rzucił Andrzej.
– Mama!!! Nie mogę!!! – Zosia nie przestawała płakać.
– Nie wytrzymam tego dłużej – po pół godziny rozdzierającego krzyku Andrzej zobaczył tabliczkę z informacją o parkingu i szykował się do zjazdu.
Stanęli. Paulina zajrzała do Zosi. Usiadła koło niej, zaczęła ją przytulać.
– Nie mogę – łkała Zosia.
Paulina głaskała. Przysunęła jej głowę do swojej, małe rączki schowała w dużych.
– Zostanę koło niej – wyszeptała do Andrzeja, który wsiadał do samochodu.
Samochód ruszył, a Paulina wciąż tuliła, głaskała.
– Śpi – zrezygnowanym głosem wyszeptała. – Śpi, a my jesteśmy złymi rodzicami. Krzyczymy, zamiast utulić. Przecież ona pierwszy raz jedzie w taką długą podróż. Pierwszy, od kiedy obok niej nie siedzę. Wystarczyło po prostu przy niej być…
– Nie złymi – poprawił Andrzej. – Nie musimy wszystkiego wiedzieć, umieć. Wystarczająco dobrymi jesteśmy – uśmiechnął się do żony.
– Wystarczająco dobrymi – powtórzyła Paulina, mrużąc i przecierając oczy.
Anna Średzińska
Spokojnie kochani
Pewnego zimnego, grudniowego poranka
Spotkała naszą rodzinę wielka niespodzianka.
Synek, co w brzuchu siedział, zapukał do mamy:
„Pakuj się szybko mamo, bo zaraz wyjeżdżamy,
Do szpitala szybko pojechać musimy,
Bo dzisiaj już wreszcie się zobaczymy”.
Mama i Tata w popłochu się ubrali,
Taksówką zamówioną do szpitala pognali.
Kierowca, choć był obcy, przejął się nie lada,
W stresie i panice nie mógł przestać gadać.
Synek znów zapukał: „spokojnie kochani!
Oddychajcie głęboko i nie bądźcie rozgadani”.
Koniec końców bezpiecznie na miejsce dotarliśmy
I wkrótce Synka maleńkiego w ramiona wzięliśmy.
Podróż ta po nocach będzie nam się śniła,
Po niej Mama dla swej Córki Braciszka powiła.
Justyna Duralska
Szkoła życia
Był zwykły dzień, taki jak każdy inny. Rano zjedliśmy śniadanie, pojechaliśmy do przedszkola, było tak zwyczajnie. Ja wróciłam do domu, aby zająć się swoimi obowiązkami. Dzień mijał szybko, wybiła godzina 13.00 i trzeba było jechać po mojego wówczas 3-letniego syna do przedszkola.
Zrobiłam jeszcze listę zakupów, wsiadłam w auto i pojechałam po dziecko. Mój syn ucieszył się na mój widok a jeszcze bardziej na myśl, że pojedziemy razem na zakupy. No i pojechaliśmy. Niestety spotkało nas nieszczęście, mieliśmy wypadek samochodowy.
Oczywiście nie z mojej winy, lecz winy drugiego uczestnika wypadku, lecz i moja wina w tym wszystkim się odnajdzie. Jak w na złość, mi nic się nie stało, za to mój syn, którego co prawda wsadziłam do fotelika, ale nie zapięłam w pasy, wyleciał przez boczną szybę podczas wypadku. Zapanował chaos…
W tamtej chwili jedyne co pamiętam, to wołanie „mama” mojego dziecka. Wiedziałam – on żyje. Przyjechała policja, karetka… Ja klęcząca przy dziecku na ulicy, w panice próbowałam go uspokoić, sprawca wypadku – przepraszał, płakał… Ale wina była moja, nie tylko jego.
Karetka zabrała dziecko, ja pojechałam razem z nim… reszta mnie nie obchodziła. Diagnoza lekarzy: złamana ręka, wstrząs mózgu, liczne rany cięte. Dziecko z czasem doszło do siebie, a to, ile wycierpiało, wiem tylko ja – matka.
Moje konsekwencje karne niezapiętych pasów dziecka? Fotelik kupiony w markecie na wyprzedaży, by budżet domowy nie ucierpiał? Kiedyś myślałam, że to bez znaczenia. Teraz wiem, że za moje błędy dziecko zapłaciłoby życiem.
Mój syn ma się dobrze, jest radosnym dzieckiem i bardzo ambitnym. A wiecie, co najbardziej w nim mi się podoba? To, że żyje, bo mógł nie żyć. Niech rąbek tej opowieści będzie przestrogą dla rodzin. Macie fajny fotelik dla dziecka, bo ma wyszytą ulubioną postać z bajki waszej pociechy? Też tak kiedyś myślałam. Teraz sprawdzam, czy fotelik ma crash test. To ma znaczenie.
Macie czas na zakupy? Ja od tamtego dnia mam czas, aby sprawdzić, czy moje dziecko jest nie tylko zapięte pasami, ale czy jest przede wszystkim PRAWIDŁOWO zapięte. To szkoła życia, którą zawsze będę nosić w sercu.
Krzysztof Woźniak
Pośród tetry i różu
To było dokładnie dwa lata temu. Może mi nie uwierzycie, ale pomimo moich 27 lat urosłem w jeden dzień kilka centymetrów! A może tylko unosiłem się nad powierzchnią ziemi. Pamiętam to jak przez mgłę. Ale opowiem Wam, bo warto.
Obudziłem się rano…o ósmej… chyba po raz ostatni w życiu. Działałem mechanicznie jak zwykle, tylko jakoś tak prysznic dziwnie pluł wodą, a kanapki stawały w gardle, bo to był ten dzień. Ten ważny, najważniejszy, ten dzień, kiedy miałem przywieść moją nowonarodzoną córkę i żonę (staro narodzoną) do domu. Wiem, to tylko cztery kilometry, osiem świateł, jedno rondo – policzyłem. Niby nic, a dla taty to jest nie lada wyzwanie. Nigdy nie podróżowałem z takim skarbem w załadunku.
Więc stres ściskał żołądek i modlitwa szła za modlitwą. Miałem tysiąc wskazówek od żony, co wziąć, a co zostawić, a ja tak zagubiony pośród tetry i różu usiadłem i postanowiłem być FACETEM! Podejść do tej wyprawy jak na Mount Everest i podołać.
Więc zszedłem na dół, sprawdziłem poziom oleju (w głowie chyba mało), poziom płynu hamulcowego, płynu do spryskiwaczy, potem sprawdziłem tarcze hamulcowe, światła i już bym może ruszał, ale cały czas byłem w ciapach. Więc biegiem na trzecie piętro zmienić obuwie. I już byłem w drzwiach, kiedy o coś się potknąłem. Tak, to nosidełko. Żona przezornie zostawiła je w przejściu, bo mnie zna, i wie, jaki ze mnie gapa.
Wsiadłem do auta, niby tak jak zwykle, ale jakoś inaczej. Czułem się jak w obliczu wyzwania. Czułem się jakiś lepszy, doskonalszy, bardziej człowieczy. Drogi do szpitala nie pamiętam. Pamiętam tylko ostatnie słowa położnej: „Niech Bóg Was prowadzi” i bilet ze szpitalnego parkingu na 9 zł! Umocowałem nosidełko, pięć razy sprawdziłem, czy poprawnie. Córka różowa śliczna, wspaniała, jedyna, wpatrywała się we mnie na wpół zamkniętymi oczętami. Niebieskimi tak, że aż niebo się w nich odbijało.
A ja jechałem powoli, wszyscy mnie wyprzedzali. Niby te sama biegi, te sama pedały, a jakoś tak inaczej się prowadziło. Najdłuższe cztery kilometry w moim życiu, zdrowaśki jedna za drugą, oby tylko dojechać szczęśliwie. Oby bańka tego cudu nie prysła. Osiem świateł, na każdym zatrzymanie, pech – pomyślałem, ale córcia spała tak smacznie, zachłyśnięta jesiennym świeżym powietrzem. Rondo, na którym skręcałem, jak zawsze, ale dziś jakoś delikatniej. Czułem, że ktoś prowadzi za mnie, ktoś usuwa nam z drogi przeszkody. Jeszcze tylko schody na trzecie piętro i już moje szczęście jest ze mną! Moje dwa cudy!
A dziś to ja jestem specjalistą. Umiem „w sekundę” odpiąć nosidełko, przypiąć fotelik i bezszelestnie zamknąć drzwi samochodu. Nie chwaląc się, byliśmy już nawet na wycieczce w Zoo, ale każda podróż to dla mnie wyzwanie. I po każdej czuję się spełnionym tatusiem. Polecam każdemu!
Anna Nawara
Bo tu nie ma fotelika
Jazda samochodem z moim synkiem jest zazwyczaj dla mnie bardzo stresująca. Filipek jest wspaniałym towarzyszem podróży, ale mi często drżą ręce w stresowych sytuacjach na drodze – przecież odpowiadam za bezpieczeństwo mojego malucha jak i innych użytkowników drogi.
W pamięci zapadnie mi na zawsze wyjazd do babci. Podróż jak każda inna: a to liczymy drzewa, a to domki, a to kurki, a to krówki – jak to na polskiej wsi – zwierząt do liczenia nie zabraknie.
Oczywiście synek uwielbia traktory. Traf chciał, że na poboczu wsi stał pan rolnik „ia o” – jak to mówi mój szkrab i jakby to było gdybym się nie zatrzymała? Oczywiście musieliśmy wyjść, obejrzeć, dotknąć, bo Filipek nie odpuści, a że mama kocha Filipka, to dla Filipka w ogień skoczy.
Pan rolnik zwany „ia o” zaproponował małemu wejście do traktorka. Uśmiech na twarzy nie do opisania, emocje rozpierały z radości, ale coś było nie tak, mały nie chciał usiąść na fotelu kierowcy, wiec grzecznie pytam „Filipku, a dlaczego nie chcesz usiąść na fotelu?”.
Odpowiedz mnie rozwaliła – „Bo tu nie ma fotelika, a dzieci muszą w nim siedzieć, bo są małe”. Po czym wyszedł z traktorka i popędził do samochodu.
Przygoda miła i zostanie w pamięci na długo. Jak to mój synek sam troszczy się o swoje bezpieczeństwo – najważniejsze, że nauka nie idzie w las!
Katarzyna Bieleń
Cę do sinki
Najbardziej utkwiła mi w pamięci podróż do przyjaciółki ze szkolnych lat. Los rzucił nas dosyć daleko od siebie, bo około 200 km. Niestety odległość, która nas dzieliła nie pozwalała na częste spotkania, aczkolwiek nasza przyjaźń dalej podtrzymywana była przez zdobycze współczesnej cywilizacji, czyli telefony i połączenia internetowe.
Pewnego razu postanowiliśmy z małżonkiem odwiedzić moją przyjaciółkę! Zapakowaliśmy rzecz do samochodu, naszego malca przypięliśmy dokładnie pasami i wyruszyliśmy w podróż. Emocje sięgały zenitu, gdyż z niecierpliwością oczekiwałam momentu, gdy znów wezmę przyjaciółkę w swoje ramiona. Z radia płynęły dźwięki ulubionej muzyki, a ja starałam się zabawiać mojego malca na przeróżne sposoby. To była jego pierwsza dłuższa podróż. Spisywał się naprawdę dzielnie. Po kilku godzinach jazdy zauważyłam jakby cień niepewności na twarzy mojego małżonka. jego mina mówiła sama za siebie.
Zgubiliśmy drogę! Mało tego, zajęta zabawą z naszym skarbem nie zauważyłam, że jeździmy w kółko po leśnych gęstwinach. Nagle samochód się zatrzymał, a ja z niepewną i pełną lęku miną spojrzałam na małżonka. Zabrakło nam paliwa! Okazało się, że już od ponad godziny krążymy bezsensownie, aż wreszcie nasz bak zaświecił pustką. Zadzwoniliśmy do przyjaciółki. Niestety nie potrafiliśmy dokładnie wyjaśnić, gdzie jesteśmy.
Dziecko jakby zaczęło wyczuwać nasz niepokój, bo stawało się coraz bardziej grymaśne i zniecierpliwione. Zaczął zapadać zmrok, a my tym razem pozbawieni również zasięgu w telefonie czekaliśmy jak na szpilkach, aż ktoś przyjedzie nam z pomocą. Jak na złość tą drogą nie przejeżdżał żaden samochód. Wtem ujrzałam jak z gęstych krzewów wyłania się wielkie cielsko. Chociaż trudno uwierzyć w naszego pecha, ale na drodze pojawił się ogromny dzik!
Delikatnie wyjęłam dziecko z fotelika i mocno przytuliłam do siebie. Dzik zbliżał się do samochodu, a ja czułam się jak bohaterka tandetnego horroru. Czarne scenariusze rodziły się w mojej głowie. A mój synek, jak tylko zauważył dzika, zaczął krzyczeć wniebogłosy „Cę do sinki”. Dzik pojawiał się i znikał, a my jak sparaliżowani ani na moment nie opuszczaliśmy samochodu.
Dopiero po około trzech godzinach zjawiła się przyjaciółka z mężem. Odetchnęłam z ulgą. Przywieźli nam pełne kanistry paliwa, więc spokojnie mogliśmy ruszyć w dalszą podróż. Tym razem podążaliśmy w ślad za samochodem przyjaciółki. Okazało się, że do jej domu mamy jeszcze około 70 km drogi. Dopiero, gdy dotarliśmy do cieplutkiego domu, mój malec spokojnie zasnął, ze mnie opadły emocje i wreszcie wzięłam w ramiona ukochaną przyjaciółkę.
REGULAMIN KONKURSOWY:
1. Organizatorem Konkursu jest Valkea Media S.A. z siedzibą w Warszawie, ul. Elbląska 15/17, 01-747 Warszawa, wpisaną do rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego, prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, pod numerem KRS 0000291933, o numerze identyfikacji podatkowej (NIP) 525-21-77-350 i kapitale zakładowym w wysokości 2414406,00PLN (dalej „Organizator“).
2. Wzięcie udziału w Konkursie jest równoznaczne z zapoznaniem się z niniejszym regulaminem („Regulamin”).
3. Konkurs trwa 13 dni od 13.10.2015 do 25.10. 2015 r. do godziny 23:59.
4. Konkurs skierowany jest do internautów na całym świecie. Osoby posiadające ograniczoną zdolność do czynności prawnych mogą brać udział w Konkursie jedynie za zgodą ich opiekuna prawnego na uczestnictwo w Konkursie. Warunkiem zakwalifikowania odpowiedzi do Konkursu jest posiadanie wszelkich praw autorskich do niego.
5. Warunki i przebieg konkursu:•
Zgłoszenia konkursowe należy przesyłać mailowo na adres konkursy@egaga.pl lub pozostawiać w komentarzu pod postem konkursowym umieszczonym na stronie:https://www.facebook.com/GagaMagazyn?fref=ts . Zadanie konkursowe: Opisz swoją podróż samochodem z dzieckiem, która najbardziej utkwiła Ci w pamięci. Spośród osób, które do niedzieli 25.10 do godziny 23:59 prześlą pracę konkursową zostanie wyłoniony przez Jury zwycięzca oraz 5 wyróżnień.
6. Odpowiedzi należy publikować pod postem konkursowym lub przesyłać mailowo na konkursy@egaga.pl wpisując w tytule maila “Recaro”
7. Udział w konkursie jest jednoznaczny z akceptacją warunków Regulaminu.
8. Nagrodą w konkursie jest Fotelik Monza Nova 2 Seatfix przeznaczony dla dzieci od 3 do 12 roku życia oraz 5 zestawów upominków od marki Recaro ufundowane przez firmę LOGIS S.A.
9. Zwycięzcą zostanie 1 osoba, której odpowiedź zostanie wyłoniona przez Jury konkursu. W skład Jury wchodzą: Agata Słowińska PR Manager, Olimpia Wolf, Specjalista ds. PR, Agata Wolny, Młodszy Specjalista ds. PR
10. Wyniki zostaną ogłoszone 29 października 2015 r. do godziny 17:00. Wyniki opublikowane zostaną pod wpisem konkursowym, zamieszczonym na stronie:https://www.facebook.com/GagaMagazyn?fref=tsoraz na egaga.pl.
11. Warunkiem odebrania nagrody jest wysłanie przez zwycięzcę na adres konkursy@egaga.pl swoich danych osobowych do 7 dni od ogłoszenia wyników.
12. Nagrody zostaną wysłane do zwycięzcy w terminie do 14 dni roboczych od momentu otrzymania danych.
13. Udział w Konkursie jest całkowicie dobrowolny. Organizator oświadcza, iż dane osobowe zbierane i przetwarzane przez Organizatora, jako administratora danych osobowych, w związku z realizacją Konkursu, będą wykorzystywane wyłącznie w ramach i na potrzeby przeprowadzenia Konkursu (w szczególności wyłaniania zwycięzców oraz przyznawania i wysyłania nagród), zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. NR. 101, poz.926. z późn. zm.).
14. Na podstawie umowy o powierzenie przetwarzania danych osobowych Organizator powierza przetwarzanie danych osobowych Valkea Media S.A. na potrzeby przeprowadzenia Konkursu (wyłaniania zwycięzców oraz przyznawania nagród).
15. Uczestnik może zrzec się prawa do nagrody, jednakże nie może przenieść prawa do nagrody na osobę trzecią, bądź żądać zamiany nagrody na ekwiwalent pieniężny, ani na żadną inną formę rekompensaty.
16. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych /Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm./
17. Organizator zastrzega sobie prawo do zmiany Regulaminu.
18. Informacja o zmianach zostanie opublikowana w taki sposób, w jaki był ogłaszany Regulamin.
19. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za wpisanie przez uczestników Konkursu nieprawidłowych danych.
20. Organizatorowi przysługuje prawo wykluczenia ze skutkiem natychmiastowym uczestnika z udziału w Konkursie, jak również odmowy przyznania uczestnikowi nagrody w przypadku, gdy uczestnik podał nieprawdziwe lub niekompletne dane wymagane i niezbędne do przyznania nagrody, w przypadku niespełnienia postanowień Regulaminu, a także w przypadku powzięcia przez Organizatora informacji o działaniach uczestnika sprzecznych z postanowieniami Regulaminu.
21. Konkurs nie jest w żaden sposób sponsorowany, wspierany, administrowany ani bezpośrednio związany z serwisem społecznościowym Facebook ani jego właścicielem czy administratorem. Wszelkie pytania, komentarze oraz skargi i reklamacje związane z Konkursem powinny być kierowane do Organizatora, a w żadnym wypadku do właściciela czy administratora serwisu społecznościowego Facebook. Uczestnik zwalnia Facebook z odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody poniesione w związku z Konkursem.
22. Każdy uczestnik konkursu może przesłać odpowiedź tylko jeden raz.