Nieśmiałość często jest różnie rozumiana przez otoczenie, rodziców i dziecko. Każdy z nich ma swój punkt widzenia oraz subiektywną interpretację danego zachowania. Tym słowem określany jest brak znajomych, przyjaciół, apatia, małomówność, wycofanie z kontaktów z dziećmi (bywa, że również z dorosłymi). Zadaniem specjalisty jest doprecyzowanie, z jaką sprawą przychodzi do niego pacjent – czy to rzeczywiście nieśmiałość, czy lęk, smutek, depresja, słabe umiejętności społeczne, doświadczenie przemocy, a może jeszcze coś innego.
W trakcie pierwszych wizyt psycholog obchodzi się z nieśmiałością „nieśmiało”, tzn. tak, jakby jej nie znał. Powoli próbuje zrozumieć jej znaczenie dla funkcjonowania dziecka, mniej mówi, więcej słucha, stara się zobaczyć, czego ona pozbawia, a co daje w zamian. O ile łatwo jest odpowiedzieć na pytanie o straty (szczególnie rodzicom), o tyle trudniej myśleć o nieśmiałości w kategorii zysków.
Tak też było w przypadku Kacpra (9 lat). Rodzice, zgłaszając się z nim do poradni, wymienili wiele negatywnych konsekwencji. Mówili m.in. o braku kolegów, samotnych urodzinach, niesamodzielności. Chłopiec nie chciał chodzić do szkoły, na przerwach siedział z dala od dzieci, nie rozmawiał z nimi (czasem półszeptem odpowiadał na pytania). Według rodziców najchętniej spędzałby czas w domu, blisko mamy. Wchodząc do pokoju, trzymał się jej ubrania. Miał smutną twarz, oczy skierowane w podłogę, napięte ciało. Ten moment nie tylko dla Kacpra był trudny. Przyjście do obcej osoby, często z niewiadomej przyczyny (rodzice nie uprzedzają dzieci), jest stresującym wydarzeniem. Kiedy mama opowiadała o powodach pojawienia się u mnie, chłopiec sprawiał wrażenie zawstydzonego (nic dziwnego – kto chciałby znaleźć się w takiej sytuacji?), jednak gdy dopytywałam o jego mocne strony, o obszary, w których dobrze sobie radzi, wyraźnie widać było zmniejszenie napięcia w jego ciele, choć dalej nie nawiązywał ze mną kontaktu. Zapytałam, czy podobnie jak mama widzi straty wynikające z nieśmiałości. Przytaknął. Na pytanie o chęć zmiany też kiwnął twierdząco. To dobry znak, gdyż właśnie w zmianie zachowań szczególnie ważna i potrzebna jest chociaż niewielka motywacja osoby, a im większa, tym lepiej. Pytanie o zyski było trudne i tu głos zabrał tata, który – jak twierdzi – najmniej czasu ze wszystkich domowników spędza z mamą (swoją żoną). Kiedy Kacper poszedł do szkoły, urodziła się córka, która wymaga stałej opieki. Tata uważał, że właśnie dzięki nieśmiałości, lękom czy niechęci syn próbował (od)zyskać swój czas z mamą.