Smak słodki rządzi kubkami smakowymi nie tylko dzieci, ale także większości dorosłych. Powinniśmy zadbać, aby przekąski, które podajemy dzieciom, nie dostarczały tylko pustych kalorii, soli, cukru i sztucznych dodatków, ale były skarbnicą składników odżywczych. To bardzo proste, jeśli w roli słodkich przekąsek wystąpią suszone owoce.
Suszone owoce to świetny wybór na zdrową przekąskę dla dzieci. Pozwalają uzupełnić niedobory witamin i mikroelementów i potrafią zaspokoić ochotę na „coś słodkiego”. Taka naturalna słodycz potrzebna jest dzieciom do prawidłowej pracy mózgu, bardziej niż dorosłym, dlatego starajmy się, aby nie brakowało jej źródeł w codziennej diecie dziecka.
Jakie owoce wybrać?
Najważniejszą zasadą przy wyborze suszonych owoców powinno być unikanie tych siarkowanych. Na opakowaniach umieszczone są informacje o sposobie suszenia. Najlepiej unikać produktów, które w składzie mają dwutlenek siarki, E220 lub oznaczenia: „zawiera siarczany”, „konserwowany siarką”. E220 jest konserwantem i przeciwutleniaczem. Jest uzyskiwany sztucznie – syntetycznie – poprzez spalanie siarki. Ta substancja sprawia, że produkty spożywcze tracą witaminy – m.in. B12. U osób szczególnie wrażliwych E220 może być przyczyną nudności, powodować bóle głowy, a u chorych na astmę, tak zwaną astmę siarczynową, czyli problemy z oddychaniem. Chociaż dopuszczalne w prawie jest dzienne spożycie, które wynosi 0,7 mg/kilogram masy ciała, to trudno przeliczać, ile dziecko zjadło siarkowanych moreli, śliwek czy rodzynek. Kupując suszone owoce, warto zwrócić uwagę na opakowanie. Przezroczyste powodują straty witaminowe, dlatego najlepiej jest kupować owoce przechowywane w nieprzeźroczystych opakowaniach. Za naturalnie suszonymi owocami przemawiają względy smakowo-zapachowe. Po otwarciu opakowania owoców siarkowanych czujemy mało zachęcający do zjedzenia, kwaśny i nienaturalny zapach. Ten, kto spróbuje, jak smakują prawdziwie, a nie przemysłowo suszone owoce, nie będzie chciał jeść innych. Jedynym ich minusem jest wyższa cena. Gdy więc nie ma innej możliwości, siarkowane owoce koniecznie trzeba namoczyć albo sparzyć na sicie, aby chociaż częściowo usunąć z nich dwutlenek siarki.
Suszone jabłka
Suszone jabłka do doskonała przegryzka dla małych i dużych, która już po siódmym miesiącu życia może pojawić się w diecie dziecka. Takie owoce doskonale regulują procesy trawienia. Jabłka, jeśli są ususzone razem ze skórką, zawierają sporo witaminy C, dlatego wspomagają układ odpornościowy.
Rodzynki
To ususzone na słońcu specjalne bezpestkowe gatunki winogron, które mogą jeść dzieci od 7. miesiąca życia. Zależnie od odmiany, zawierają sporo cukru – ok. 55–70 proc., oraz cenne witaminy E, B, potas, fosfor, cynk i żelazo. Duża ilość błonnika w połączeniu z kwasem winowym przyczyniają się do rozwoju w jelitach korzystnej flory bakteryjnej. Zawarty w rodzynkach magnez i witaminy z grupy B pomagają w utrzymaniu koncentracji. W rodzynkach znajdziemy jod potrzebny do prawidłowej pracy tarczycy, a także bor, który korzystnie wpływa na pracę mózgu.
Suszone śliwki
Mogą pojawić się w diecie dziecka już po 8. miesiącu życia. Rewelacyjnie działają na zaparcia. Wystarczy zjeść kilka, aby układ trawienny powrócił do normy. To za sprawą błonnika, którego suszone śliwki mają aż 7 razy więcej niż świeże owoce. Śliwki mają także unikatowy skład witamin, bo oprócz powszechnie występujących w owocach witamin A i C, posiadają także witaminę E, która działa jak przeciwutleniacz. Ze względu na wyjątkowo dużą zawartość żelaza i fosforu są zalecane wegetarianom. Są jednak bardzo kaloryczne (360 kcal w 100g)
Morele
Po 10. miesiącu życia w diecie dziecka mogą pojawić się morele, które są bogate w witaminy A i C i żelazo. Morele pomagają przy anemii, ponieważ zawarte w nich substancje szybko zwiększają produkcję czerwonych krwinek. Suszone morele dobrze wpływają na cerę, gdyż zawierają sporo beta-karotenu i witaminy E, a jako przeciwutleniacze mają właściwości antyrakowe. Zawarta w nich prowitamina A przeciwdziała powstawaniu trądziku, więc polecana jest dla nastolatków lub osób z cerą trądzikową.
Figi
Zawierają najwięcej błonnika ze wszystkich bakalii, są więc niezawodne na zaparcia. Suszone figi są świetnym źródłem wapnia (w 100 g tych owoców znajdziemy tyle tego pierwiastka, ile w szklance mleka). Suszone figi to skarbnica potasu i witamin z grupy B. Mogą pojawić się w diecie dziecka po skończonym roku.
Daktyle
Owoc palmy daktylowej zawiera oprócz błonnika, żelaza i miedzi naturalne salicylany, które działają podobnie jak aspiryna – przeciwzapalnie i przeciwzakrzepowo. To świetne źródło żelaza, a już 10-15 daktyli pokrywa dzienne zapotrzebowanie na ten pierwiastek. Daktyle są także bogate w pierwiastki takie jak magnez oraz potas, do tego witaminy A, B1, B2 i P. Uwaga! W większej ilości mogą przeczyszczać. Podobnie jak figi, można włączyć je do diety dziecka po pierwszym roku życia.
Suszone owoce to też świetna baza do samodzielnego przygotowania deserów dla dzieci. Są łatwe w przygotowaniu, nie trzeba ich piec, ani robić dodatkowych zakupów. Z suszonych owoców powstają pyszne kremy czekoladowe do złudzenia przypominające te sklepowe, musy, batoniki czy słodkie kulki.
Krem orzechowo-czekoladowy z daktyli
• 1 szklanka daktyli niesiarkowanych
• ½ kostki masła
• 1 łyżeczka kakao
• 1/2 szklanki orzechów włoskich
Masło rozpuszczamy w rondelku, dodajemy opłukane i pokrojone daktyle, dolewamy wody, tak, aby wszystkie daktyle były zanurzone i dusimy ok. 10 minut na małym ogniu. Następnie dodajemy orzechy i kakao, miksujemy na gładką masę. Kremem smarujemy naleśniki orkiszowe.