A jak dzieci to przeżywają? Co czują?
Czasami czują się wyróżnione. Tak bywa w sytuacji wielodzietnych rodzin, gdy ojciec wyróżnia to dziecko, obdarowuje uwagą, ale też prezentami. Takie dziecko czuje się wybrane. Gdy wszystko wychodzi na jaw, ma podwójne poczucie winy, bo czerpało z tego także profity. I nagle z miłością i uwagą rodzica znika wszystko. Znów jest jednym z pięciorga. I to jeszcze tym „złym”. Tym, które uwiodło ojca.
Tak myślą o nim pozostali członkowie rodziny?
Czasami rodzeństwa są zazdrosne, matki także. Przypisują też winę dziecku. Przeżywa ono potworną tragedię. Są również dzieci, które uczy się, że dorosły ma zawsze rację. Im nie wolno powiedzieć w domu, że jakiś dorosły (nauczyciel, ksiądz) zrobił coś złego. Mam czasami wrażenie, że ich rodzice obawiają się, że jak staną po stronie dziecka, to ich autorytet runie. Nie tego złego dorosłego, ale ich, jako rodzica. Dlatego zagłuszają dziecko, wmawiają mu konfabulacje, ignorują sygnały. I żyje ono w tajemnicy swojego dramatu przez lata.
Jak zachowują się dzieci, które muszą dochować tajemnicy? Co się z nimi dzieje?
Bywają autoagresywne, kompulsywne. Zaczynają obgryzać paznokcie, wyrywać włosy z głowy, nacinają się. To napięcie psychiczne jest tak silne, że muszą je rozładować poprzez kompulsywne działania: drapią się, tną itp. Są też dzieci, które nie mogąc nikomu powiedzieć, uciekają… Jadą do babci albo ulubionej cioci i jej o tym mówią.
Są też takie, które odreagowują poprzez agresję wobec innych.
Tak, one same doznają przemocy i oddają ją potem komuś innemu. Coraz więcej jest w Polsce nastolatków, którzy dopuszczają się przemocy seksualnej wobec rówieśników. Ostatnio miałam taką sprawę do opiniowania. Dotyczyła 14-latka, który wykorzystał w pociągu kilku dziewięciolatków. Okazało się oczywiście, że był wykorzystywany przez swojego dziadka.
Czy te kontakty mogą sprawiać nastolatkowi przyjemność, jeśli nie jest homoseksualny?
Po jakimś czasie tak. W seksuologii opisuje się coś takiego jak „mapy miłości”. W ciągu swojego życia każdy buduje sobie takie mapy, czyli matrycę relacji: idealnego partnera, idealnego sposobu zaspokojenia popędu seksualnego. Uczymy się tego z filmów, książek, przekonań, wreszcie z doświadczenia. Osoby wykorzystywane seksualnie też się tego uczą. Część staje się sprawcami przemocy seksualnej. To się staje ich „mapą miłości”.
Niektóre z tych zachowań stają się częścią orientacji seksualnej? Czyli się przeorientowuje?
To nie jest prawda. Orientacji seksualnej się nie uczymy, z nią się rodzimy. W przypadku tego nastolatka jednak nie możemy mówić, że jego zachowanie było częścią orientacji. To było rozładowanie napięcia, agresji. Badania pokazują, że częściej sprawcami stają się ofiary wykorzystania homoseksualnego.
Niestety wielokrotnie utożsamia się pedofilię z homoseksualizmem, a przecież to krzywdząca dla środowiska homoseksualistów nieprawda…
Mam wrażenie, że jest opór społeczny w przyjęciu do wiadomości, że zarówno osoby heteroseksualne, jak i homoseksualne mogą być chore na pedofilię. Boimy się gejów i boimy się pedofilów, więc wrzucamy ich do jednego worka. Granica jest w krzywdzie drugiego człowieka, a w homoseksualizmie nie ma krzywdy ludzkiej.
Osoby oskarżane o pedofilię często opowiadają o wyjątkowej relacji emocjonalnej z dzieckiem…
Tam nie ma żadnej relacji. Sami pedofile często różnicują się na pedofilów i pedoholików. Według nich pedofile to są ci dobrzy, którzy kochają, mają relacje intymne, przyjacielskie, a seks jest dopełnieniem, natomiast pedoholicy po prostu wykorzystują dzieci. A to jest zwykła racjonalizacja. W pedofilii nie ma miejsca na relacje emocjonalne, bo do niej też sprawcy nie są zdolni. Najczęściej zachowania, które oni określają jako relacje, mają po prostu prowadzić do celu, jakim jest uwiedzenie.
Dzieci bardzo cierpią, mają też poczucie winy…
Pamiętam dorosłą pacjentkę, która przez lata była w związku paraseksualnym z dziadkiem. I nawet teraz, opowiadając o tym, mówiła: „Tak, mój dziadek, który już nie żyje, wykorzystywał mnie, robił mnóstwo rzeczy, których nie powinien robić, ale moja mama piła, mój tata był cały czas w delegacji. To dziadek przygotowywał dla mnie posiłki, prowadził mnie na zajęcia, mogłam mu się wygadać, przytulić do niego. Jestem mu też wdzięczna”. Takie dzieci jak ona czują, jakby zdradziły kogoś, kogo przecież kochały, z kim miały najbliższą relację.
Czy takie kontakty seksualne z dorosłym mogą stać się przyjemne dla dziecka?
Wiem, że nie chcemy o tym słuchać, ale tak. Pedofile potrafią tak rozseksualizować dziecko, że organizm, który nie jest gotowy na takie doznania, zaczyna odczuwać z tego kontaktu przyjemność. I takie dzieci mają ogromne poczucie winy.
Czasami my, dorośli, pogłębiamy je w swoich reakcjach, np. w trakcie przesłuchań w sądzie. Słyszałam wiele przykrych historii.
Pamiętam rodzinę, w której trzy dziewczynki – najmłodsza miała 11 lat – były wykorzystywane przez sąsiada za tanie wino dla matki. I kiedy najmłodsza opowiedziała o tym w szkole i sprawa trafiła do sądu, sędzina w trakcie przesłuchań zaczęła od oskarżeń: „A ty wagarujesz często, prawda? Źle się uczysz?” – po to, by zbudować patologiczny wizerunek dziewczynki, która „sprowadziła na siebie nieszczęście”. Dziecko nigdy nie jest współwinne.
Dużo mówi się też o groomingu, czyli pedofilii w internecie. Jaka jest skala tego zjawiska?
Duża. Zdecydowanie więcej jednak w internecie jest pornografii dziecięcej. Wykorzystywanie poprzez zachęcanie do wysyłania zdjęć, filmików. Czasami to są zdjęcia zupełnie niewinne, ktoś wrzuca na portal społecznościowy zdjęcia córeczki która robi siku lub bawi się nago w ogródku. To są też zwykle dziewczynki, które przebierają się za księżniczki. Takie fotografie również mogą pobudzać seksualnie pedofilów.
A nawiązywanie relacji z dziećmi, nastolatkami poprzez internet?
W Polsce jest dość dobry system monitorujący to środowisko, także dzięki fundacjom, które wyszkoliły wielu policjantów i specjalistów. Ale w domu to rodzic musi być uważny.
Czyli?
Czyli ma patrzeć, co dziecko robi w internecie. Komputer nie jest własnością dziecka, jest wspólny, a ono ma do niego dostęp. Musi istnieć system kontroli rodzicielskiej, rodzic powinien wiedzieć, co ogląda jego syn czy córka, śledzić, z kim rozmawia. Musi czasami łamać granice prywatności dla bezpieczeństwa swojego dziecka.
Co robić, jeśli dziecko stanie się ofiarą molestowania seksualnego i wiemy o tym, a ono nie chce na ten temat rozmawiać?
Być czujnym, obserwować, ale nie pytać bez powodu. Reakcje dzieci bywają różne. Są takie, które chcą o tym mówić i to jest dla nich terapia, ale są też takie, które nie będą pamiętać. Ich mechanizmy obronne są tak silne, że nie dopuszczają tego doświadczenia do świadomości. Zmuszanie ich do rozmawiania, odtwarzania na nowo jest molestowaniem pamięci. Niepotrzebnym. Nie pamięta, bo nie chce pamiętać. Uszanujmy to.
Jest szansa, że nie będzie tego pamiętać?
Tak, bo nie przeżyło tego jako czegoś bardzo krzywdzącego, wstydliwego. Nie było to fajne, ale chce iść i bawić się dalej.
Często przy historiach o pedofilii my, dorośli, zastanawiamy się, czy może sami tego nie doświadczyliśmy, a teraz nie pamiętamy. Jak często się zdarza, że człowiek sobie to przypomina nagle, po wielu latach?
Bardzo, bardzo rzadko. Są ludzie, którzy zgłaszają się do seksuologów z różnymi problemami: jestem oziębły, boję się, boli mnie coś, i pytają: „Czy ja nie byłem wykorzystywany seksualnie? Pamiętam takiego dziwnego wujka…”. Ludzie sami sobie tworzą uzasadnienia dla swoich zaburzeń seksualnych. A ci, którzy naprawdę zostali wykorzystani seksualnie i jest to dla nich traumą, po prostu to pamiętają.