Dzieci preferujące zabawę z jednej kategorii lubią przeważnie wszystkie inne zabawy zawierające się w tej kategorii. Do zabawy wynikającej z temperamentu i naturalnych talentów nie trzeba dzieci namawiać. Gorzej, gdy mamy wrażenie, że jeden typ zabaw zdominował życie małego człowieka i dobrze byłoby go trochę popchnąć w innym kierunku. Czy rysującą Małgosię lepiej zapisać na malarstwo (bo chce), czy może na tenisa (bo za dużo siedzi i przydałoby jej się trochę zdrowego ruchu)? Czy biegającego Janka zapisać na karate (bo się wyżyje), czy może rozszerzyć mu horyzonty i posłać na kółko teatralne? Na te odwieczne dylematy rodziców nie ma prostej recepty. I choć większość psychologów zaleca, by zajęcia pozalekcyjne korespondowały z naturalnymi zainteresowaniami dzieci, to jednym tchem dodają, by równocześnie w czujny sposób popychać dzieci w różne strony, bo tylko za młodu człowiek jest na tyle elastyczny, by przełamać swoje naturalne predyspozycje.
Jednak często kończy się tak, że Małgosia po dwóch lekcjach tenisa wymawia się bólem brzucha, a Maks roznosi kółko teatralne w drobny mak, kompletnie się tam nie odnajdując. Warto przypomnieć sobie zasadę łączącą typ mimicry z ilinx oraz agon z aleą i posłać rysującą Małgosię (typ mimicry) raczej na zajęcia ruchowe wymagające poczucia równowagi (typ ilinx) jak łyżwy, a Maksa (typ agon) zachęcić do gier planszowych (alea), w których o zwycięstwie decyduje przypadek, co nauczy skrajnie rywalizujące dziecko umiejętności szacunku dla innych graczy, przestrzegania zasad i radzenia sobie z przegraną.
Czy teoria gier może przydać się w wychowaniu? Nikt oficjalnie takich badań nie przeprowadzał, GAGA jest tu prekursorką teorii, a wy, rodzice, możecie przeprowadzić te badania w praktyce.