Czasy, gdy należało wzdychać nad losem otyłych dzieci w Stanach Zjednoczonych to już przeszłość. Niestety, tylko dlatego, że sytuacja w Polsce wcale nie wygląda lepiej. Eksperci alarmują: dzieci i młodzież zmierzają prostą drogą ku nadwadze i problemom zdrowotnym.
Nadwaga, a w jej konsekwencji otyłość, nie jest zjawiskiem nowym. Dotychczas jednak, zwłaszcza w Polsce, kojarzona była raczej z osobami dorosłymi, starszymi, jako wynik innych schorzeń i złych nawyków żywieniowych. Dziś sytuacja diametralnie się zmieniła. Według wyników Instytutu Żywności i Żywienia, w Polsce nadwagę ma obecnie aż 29 procent 11-latków i prawie tyle samo 14-latków. Liczby mówią same za siebie, dodatkowo nie bez znaczenia jest fakt, że w stosunku do lat ubiegłych, statystyki te rosną.
Przede wszystkim dieta
W teorii rodzice, nauczyciele i opiekunowie wiedzą, że dzieci powinny jeść w zdrowy i zbilansowany sposób, jednak w praktyce realizacja tych założeń przebiega różnie. Pośpiech, brak czasu lub zwyczajnie – brak możliwości dopilnowania dziecka powodują, że częściej niż rzadziej sięgają one po niezdrowe przekąski. Rodzice nierzadko sami jedzą jeden ciepły posiłek dziennie w okolicach godziny 17, wrzucając coś do mikrofalówki, i to samo podają dzieciom. Nie lepiej sytuacja wygląda w szkołach. Szkolne sklepiki po fali zainteresowania zdrowymi i pożywnymi produktami, powoli powracają do automatów z gazowanymi napojami i słodyczami. Wystawiane na takie pokusy dzieci nie mają łatwo, a brak zachęty do zdrowego odżywiania, to brak możliwości kształtowania zdrowych nawyków żywieniowych.
Szkolny WF – zło konieczne
Szkoła, jako miejsce w którym dzieci spędzają większą część dnia, nie wypada najlepiej nie tylko pod względem żywienia. Od kilku lat nagminna staje się tendencja do unikania przez dzieci lekcji wychowania fizycznego. – Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Zajęcia niedostosowane do wieku i zainteresowań dzieci, mało atrakcyjna forma lekcji, czy wreszcie – presja związana z wykonywaniem ćwiczeń, która zamiast zachęcać, powoduje dystans – komentuje Anna Korzeniowska-Kacprzak z Akademii Brykaczy, Wspinaczy i Gimnastyków „SkakAnka”. Uczniowie sami wskazują, że niechęć do WF-u spowodowana jest głównie monotonią zajęć. Raport NIK wykazał, że nauczyciele nadmiernie preferują gry zespołowe (28 proc.) oraz ćwiczenia gimnastyczne (20 proc.). Z kolei inne formy zajęć – np. bieganie, taniec, aerobik, pływanie – stanowią zaledwie niewielki procent wszystkich prowadzonych zajęć. W konsekwencji, powszechne stają się zwolnienia lekarskie, a dzieci zamiast spędzać godzinę w ruchu – przesiadują na ławce.
A po szkole – wirtualne podwórko
Niestety, czasy w których dziecko zażywało ruchu głównie po szkole, na podwórku, wśród rówieśników są dziś reliktem przeszłości. Wciąż istnieją miejsca, gdzie chłopcy mogą powspinać się na drzewa, a dziewczynki pobawić się przy przysłowiowym trzepaku, ale te elementy znanego ich rodzicom krajobrazu wypierane są przez współczesny tryb życia. I znów- nie ma tu jednego winowajcy. – Trudno wskazać na bezpośrednią przyczynę, jednak w dużej mierze dzisiejsza konstrukcja przestrzeni miejskiej ma w tym swój udział. Ogrodzone osiedla pozbawione placów zabaw i brak miejsca do spędzania czasu na zewnątrz powoduje, że dzieci coraz rzadziej wychodzą na przysłowiowe podwórko – mówi Anna Korzeniowska-Kacprzak. A brak czasu spędzonego wśród rówieśników i spożytkowania dziecięcej energii musi znaleźć alternatywę. Dziś zabawa i rozrywka kończy się przeważnie na komputerze czy laptopie. Pokolenie rodziców współczesnej młodzieży przestrzegane było zgubnym wpływem spędzania dużej ilości czasu przed telewizorem. Tymczasem teraz, dzieci są w jeszcze gorszej sytuacji. Dlaczego? Dawniej telewizja narzucała jeszcze pewne ograniczenia – program emitowany był przez określony czas, nie w sposób ciągły. W przypadku Internetu i gier komputerowych sytuacja jest inna: dostęp do tego rodzaju rozrywki jest praktycznie nieograniczony czasowo. Statystyki WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) potwierdzają: jeśli chodzi o czas spędzany przed komputerem, polskie 11-latki zajmują w Europie pierwszą pozycję. Prawie połowa z nich, według raportu WHO, patrzy w monitor ponad dwie godziny dziennie. A to tylko uśrednione dane!
Wszystko w rękach dorosłych
Mimo, że sytuacja nie napawa optymizmem, nie należy traktować jej jako beznadziejnej. Każda zmiana zaczyna się od jednostki, w tym przypadku: od osoby dorosłej. Dzieci nie rodzą się z zaprogramowanym zestawem zachowań, ale nabywają je, w ogromnej mierze wzorując się na rodzicach, dziadkach, osobach ze swojego otoczenia.
W związku z tym, mimo zabiegania i braku czasu, nie wolno lekceważyć tego, jak dzieci spędzają wolne chwile i pozostawiać im w tej kwestii całkowicie wolnej ręki. To podstawowa rola rodzica, aby uczyć, wskazywać i kształtować dobre nawyki. Nic nie wydarzy się samo. Przytłoczony obowiązkami rodzic nie zdaje sobie sprawy z faktu, że poświęcanie czasu dziecku nie kończy się na podrzuceniu go z i do szkoły. – Przede wszystkim należy zrozumieć, że aktywność fizyczna to głównie dobra zabawa, która potrzebna jest w każdym wieku. Od najmłodszych lat należy pokazywać dzieciom, że najlepszą formą spędzania wolnego czasu jest ruch, i nic nie jest w stanie go zastąpić. Aby to robić, trzeba z dzieckiem eksperymentować, pokazać mu różne formy zajęć, bo każdy maluch przejawia inne zainteresowania – mówi Anna Korzeniowska-Kacprzak ze SkakAnki. – Ruch nie musi być nudny: rodzice często nawet nie wiedzą np., że wspinaczka to zajęcie już dla dzieci od 3 roku życia- dodaje założycielka SkakAnki. Kształtowanie w dzieciach dobrych nawyków i zdrowego trybu życia to proces, i podejmując się go, należy być cierpliwym. Rodzic, który świadomie chce zadbać o zdrowie i rozwój swojego dziecka, będzie miał przed sobą szereg wyzwań, ale nie ma wątpliwości co do faktu, że jest to konieczne. Jedno jest pewne: wysiłek ten z pewnością zaprocentuje w przyszłości.