Skoro urodziłeś się na Podlasiu, to nie korciło Cię, żeby wyprowadzić się z Warszawy do leśnej głuszy?
Korciło. Za mało byłem zdecydowany, żeby to zrobić. W tej chwili to trudne, może jak dzieci podrosną… Bo teraz nie da rady.
Masz zwyczaj chodzenia na wycieczki leśne z dziećmi. Te dorastające nie buntują się przeciwko temu?
Wiadomo, że swoje muszą pograć na komputerze, z tym nie wygram. Ale nadal dopominają się: „Pojedźmy, tato, do lasu”. Bo tam się przyjemnie rodzinnie spędza czas. W domu jest za dużo rozpraszaczy, trudno swobodnie porozmawiać, ileś spraw się nawarstwia. A jak się idzie do lasu, to wszystko odpływa. Można się wygadać. Niezależnie od fascynacji przyrodniczych jest to takie spoiwo rodzinne, które bardzo pomaga. Mamy swoje miejsca, np. Lasy Chojnowskie za Piasecznem.
Co ze sobą zabieracie?
Ja zawsze biorę lornetkę. Bez niej czuję się jak bez nogi. Słoik, siatkę do łapania…
Słoik na…?
Najbardziej przydaje się na wodne zwierzęta: plankton, żaby, traszki, cierniki – takie małe rybki. Ale czasami na lądowe też, żeby obejrzeć je dokładnie, bo inaczej by nam uciekły. Oczywiście potem je wypuszczamy! Poza tym kalosze się przydają, żeby brodzić w wodzie. Kiedy miałem zajęcia w szkole Eureka, to też chodziłem z dziećmi do lasu. Dawałem im słoiki albo pudełeczka. Były zachwycone! Łapały koniki polne, pająki: ,,Co to jest?”, „Skąd się tu wzięło?”, „Czym się żywi?”.
A czy Ty, Wojtku, masz pytanie, które chciałbyś komuś zadać, żeby poznać odpowiedź?
Aż za dużo. Trudno je jednak wymienić, bo moje pytania rodzą się zazwyczaj podczas spotkania z kimś, rozmowy, obserwacji świata, kiedy to ja pytam, a nie jestem odpyty-wany jak teraz. Zdarzyło mi się nawet, że w trakcie wizyty u lekarza zostałem za to nieco zrugany. Pani doktor powiedziała: „Niech pan wreszcie przestanie zadawać tyle pytań! I to takich podchwytliwych”. Z bólem serca, ale zamilkłem. Może więc nie powinienem tu też przyznawać się do pytania, które mnie najbardziej nurtuje. Chociaż… Chciałbym wiedzieć, ale tak na pewno, na 100 procent, czy istnieje Bóg. I co? Przestraszyłem cię?
Przyznaję: To piekielnie trudne pytanie.