Efekty uboczne grania w planszówki? Wyobraźnia, pomysłowość, integracja z grupą. Wyćwiczenie w planowaniu i abstrakcyjnym myśleniu, nauka samodzielnego myślenia, skupienia i tego, że nie zawsze się wygrywa. W tym przypadku rozrywka i edukacja idą w parze. I jest to związek idealny!
Jak wychować miłośnika gier planszowych? Nie ma złotej recepty pasującej do każdego malucha, ale jest kilka pomocnych wskazówek.
Po pierwsze, trzeba się śpieszyć
Niczego niepodejrzewający rodzic zakłada, że wszystko ma pod kontrolą, ale uwaga, czas pędzi błyskawicznie. Maluch raz, dwa zlokalizuje przedmiot przez nas, dorosłych, najbardziej hołubiony, ten, który co chwilę bierzemy do ręki. Telefon komórkowy! Jakiż on ciekawy: i coś tam gra, i brzęczy, i rusza się. Potem odkryje telewizor, internet i „Świnkę Peppę”. A gry, książki? Nuda!
Po drugie, trzeba mieć frajdę
Wertując sklepowe półki z grami, szukajmy takiej, która spodoba się i dziecku, i nam. Planszówki uruchamiające u rodziców system notorycznego ziewania skreślamy z listy zakupów. Nuda jest zaraźliwa.
Po trzecie, nie od razu Kraków zbudowano
Zaczynamy od NAPRAWDĘ prostych gier, od czegoś dobrego dla trzylatka, a potem zwiększamy poziom trudności.
Na tym punkcie warto się zatrzymać, bo jest kluczowy. W co właściwie grać z takim maluchem? Obok tradycyjnego domina i kart Czarny Piotruś na rynku zaczęły się już pojawiać ambitniejsze tytuły dla najmłodszych. Dobrym przykładem jest seria Zu&Berry Fabryki Kart Trefl-Kraków. Ukazały się w niej m.in. „Rycerze i rabusie”, kolorowa, pełna szczegółów gra na spostrzegawczość, „Zakręcone labirynty”, uczące koncentracji czy wesoła „Kraina Zagadek”. Są też tytuły bardziej edukacyjne, tj. „Poznaję literki”, „Poznaję cyferki” i propozycje dla dzieci od 0 do 3 lat (karty kontrastowe czy minipuzzle „Układam stwory”). To dobry początek.
Po czwarte, urozmaicenie
Gier na rynku jest mnóstwo, nie popadajmy w rutynę. Dobierając różne ich rodzaje, lepiej poznajemy też gust dziecka.
Po piąte, nic na siłę
Grajmy z dziećmi, gdy mają na to ochotę, to ma być przyjemność, nie obowiązek!
Po szóste, róbmy gry z dziećmi
To świetna frajda i coś nowego. Internet kopalnią pomysłów.
Po siódme, grajmy regularnie
Rozciągnąć dobę, by pomieściła wszystko, co chcemy zobić, to zadanie dla magika. Na szczęście są gry, w których rozgrywka trwa ok. 15 minut, są i takie, które mieszczą się w małej torebce, można je ze sobą wszędzie zabrać. Choć raz na tydzień sięgnijmy po jakąś grę. Najważniejsze, by była to dobra zabawa. Do tego każdy lubi wracać.
Artykuł sponsorowany. Znajdziecie nas na:
http://zuberry.pl/
https://www.facebook.com/zuberry.fanpage/
https://www.instagram.com/zu_berry/