Mama zagubiona
‒ Współczesny świat bombarduje nas tysiącami bodźców i informacji. W sklepach i magazynach z akcesoriami dla dzieci można dostać zawrotu głowy od dostępności i różnorodności produktów. Przyszłe mamy mogą kupić wszystko, co może – w ich mniemaniu ‒ przygotować je na rodzicielstwo doskonałe. I jeśli tylko dadzą porwać się temu szaleństwu przygotowań, zakupów, dyskusji i planów, mogą potem obudzić się z ręką w nocniku, kiedy okaże się, że dziecko nie zaśnie inaczej jak w matczynym łóżku, ciągle ryczy, nie chce jeść o wyznaczonych porach i bawić się na edukacyjnej macie, a miękkie książeczki wyrzuca w kąt, wyrażając w zamian nieustającą chęć zabawy, ale z własną mamą – mówi Barbara Burduk.
Psychoterapeutka dodaje: ‒ W tym nastawieniu na perfekcjonizm przyszła mama nakręca się jak bączek i zapomina, że najlepsze, co może zaoferować sobie i dziecku, to spokój, wysypianie się i pozytywne nastawienie. Noworodek nie potrzebuje jeszcze własnego pokoju, a ubranka lepiej kupować na bieżąco. Jeśli kobieta za bardzo zaufa gadżetom i poradnikom, a uśpi własną intuicję, to zrobi sobie i dziecku krzywdę. Nadmierny rygoryzm wobec siebie oraz chęć sprostania modom i trendom, a także rozbuchanej okołodziecięcej koniunkturze spowodują, że szybko przestanie czuć się mamą i przytłoczy ją proza codzienności: płacz dziecka, wstawanie po nocach, rozchlapane jedzenie i nieporządek, kupki i zupki, bo do nich, jak na złość, się nie przygotowała.
Agata zapewnia, że do urodzin Amelki przygotowywała się z wielką starannością. ‒ Nie wybaczyłabym sobie, gdybym coś zignorowała, przeoczyła. Dziecko jest przecież najważniejsze – zapewnia. Kiedy jednak w pierwszych miesiącach życia córki pojawiły się u Agaty stany wyczerpania i „sypialniane doły”, zrozumiała, że musi nauczyć się prosić o pomoc innych.
Że niedopuszczanie do Amelki nikogo, poza własną doniosłą osobą, może skończyć się dla dziecka nieciekawie. ‒ Macierzyństwo jest wspaniałe, ale bardzo absorbujące. Kojarzy mi się z wielkim szczęściem i… wielkim zmęczeniem. Dlatego nie chcę drugiego dziecka. Chcę być dla Amelki na sto procent. Uwielbiam ją, ale wiem też, że gdyby nie pomoc męża, który pracuje w domu, sama bym nie dała rady – przyznaje szczerze Agata.
Jestem dojrzaa. Jestem sobą
Czy to dobre podejście? ‒ To, o czym już wspominałam, kwestia dojrzałości ‒ mówi Barbara Burduk. ‒ Żyjemy w świecie iluzorycznych wartości i łykamy je jak bocian żaby. Młodzi wierzą, że dziś można wszystko: mieć dobrą pracę, domek z ogródkiem, fajnego partnera i superdziecko. Że można to mieć od razu. Z drugiej strony, są wygodni, nie chcą wchodzić w dorosłe role. Oczekują od otoczenia, że będzie ich traktowało z taryfą ulgową. Rutyna, szara codzienność, odpowiedzialność stają się garbem nie do uniesienia. Tymczasem wcześniejsze pokolenia matek znosiły ten garb z akceptacją. Dlatego swoim pacjentkom powtarzam: nie musisz być doskonała. Nie bądź perfekcyjna. Zamknij oczy na modę i omijaj komercję szerokim łukiem. Najlepsze rozwiązania podpowie ci matczyne serce. Słuchaj własnej intuicji, bądź cierpliwa, pogodna i angażuj w obowiązki również ojca dziecka, bliskich. Proś innych o pomoc – zachęca psychoterapeutka.
‒ Na terapii zrozumiałam, że mogę mieć gorsze dni. Nie popełniam tym samym zbrodni przeciw ukochanemu dziecku. Mam prawo płakać i może mi się nawet zdarzyć, że nakrzyczę na rodzinę – wyznaje Asia.
‒ Ale pamiętaj: jesteś mamą i jesteś dorosła – dodaje Barbara Burduk i radzi, by nie przesadzać z użalaniem się nad sobą i nie dać się owładnąć niepotrzebnym lękom. „Bądź po prostu wystarczająco dobrą i dojrzałą matką ‒ wkłada do głów swoim przerażonym niesprostaniem roli pacjentkom. ‒ A dziecku pozwól być dzieckiem. Bądźcie sobą”.
„Jeśli kobieta za bardzo zaufa gadżetom i poradnikom, a uśpi własną intuicję, to zrobi sobie i dziecku krzywdę„