Nie mogę tego wszystkiego, co mi się zgromadziło w sercu, a co ciśnie się na usta, mrowi w opuszkach palców, inaczej napisać niż tym mięśniem, który tłoczy krew, bywa siedliskiem rozterek, inkubatorem miłości, właśnie do niego się odwołując! Tylko Serce jest bowiem instancją, która może zmienić świat na lepsze. Rozum nie ma tu nic do roboty. Przez Rozum na świecie stało się już za dużo złego.
Od oświecenia począwszy, zaczął się dramat, który polega na tym, że znakomitej większości tak zwanego zachodniego świata wydaje się, iż człowiek, który używa Rozumu w inny niż dopuszczalny przez normy społeczne sposób, powinien być wyrzucony poza nawias owego społeczeństwa, umieszczony w specjalnym ośrodku, z dala od normalsów, po to, by nie psuć wizji względnie uporządkowanego i spójnego świata. Dlatego właśnie aż do początku XX wieku większość szpitali psychiatrycznych budowano daleko od centrum, na samych zadupiach i peryferiach. Chcę Wam jednak powiedzieć, że w innych kulturach, jak również w innych epokach, prymat Rozumu nad Sercem bądź na przykład Intuicją nie był oczywisty. To oświecenie usankcjonowało Rozum i uczyniło z niego narzędzie poznania, skazując „ludy” o innej filozofii na podbicie albo anihilację. Jak to się ma do moich dzieci? A bardzo prosto!
Moje dzieci, o których zdrowie walczymy ze wszystkich sił na siepomaga.pl/barcelona, obecnie są w świecie nie tyle poprzez Rozum, co poprzez Serce właśnie. Są piękne, mądre i dobre, a ich dni, podobnie jak sny, wypełnia to, co nie mieści się w paradygmacie oświeceniowym.
Mają zupełnie inną wrażliwość, odbierają świat w inny sposób i inaczej go przetwarzają, w związku z tym ich obraz świata na ten moment nie jest spójny z naszym. Tylko to, że nie jest spójny, nie oznacza, że jest gorszy.
Może pod wieloma względami jest właśnie piękniejszy i lepszy. Gdy patrzę na „ustawki” moich Córeczek, czyli ich dzieła – instalacje, które tworzą z rozmaitych przedmiotów codziennego użytku, a które możecie podziwiać na: www.uartystek.wordpress.com, za każdym razem zastanawiam się, czy robiłyby to także wtedy, gdyby nie miały trochę krzywo pod sufitem, czy potrafiłyby tak zaczarować świat, by ten pomagał im teraz w tak niewiarygodnie piękny sposób.
Błagam w imieniu wszystkich matek dzieci niepełnosprawnych intelektualnie, fizycznie, jakkolwiek – kiedy jesteście na placach zabaw czy w innych miejscach ze swoimi Pociechami, nie skreślajcie tych Małych Świrów! Nie przyjmujcie za pewnik, że jak dziecko na przykład nie mówi, to nie chce się z Wami zaprzyjaźnić, pobyć czy – na swój sposób – pobawić.
Wystarczy na chwilę zamilknąć, wsłuchać się w bicie swojego serca i w tej sztucznie wygenerowanej ciszy usłyszeć bicie serca pięknej Istoty naprzeciwko. Czy to autysty, czy downiaczka, czy cholera wie jakiego innego kosmity.
Zamiast się litować lub wkurwiać, bo Kosmici lubią walić się po łbie albo zabierać innym zabawki, albo jeszcze pohukiwać niczym sowa, popatrzcie im w oczy – nienachalnie, żeby nie speszyć – podejdźcie blisko, ale nie na tyle, by ten Mały Obcy poczuł się zagrożony, i po prostu na moment BĄDŹCIE, trwajcie tak choć przez kilka sekund razem z Istotą.
Istota podejdzie do Was, czasem położy rękę na dłoni, może spojrzy Wam w oczy albo się w Was wtuli, i to będzie moment, w którym Wasze serca zaczną bić w tym samym rytmie, a ten sam puls pozwoli poczuć ponad-rozumową, bo opartą na SERCU właśnie, kwintesencję człowieczeństwa.
PS 1. Do napisania tego felietonu zmusiła mnie pewna sytuacja sprzed dwóch dni, o której nie potrafię milczeć. Wiem, że jesteście mądrzy i dobrzy. I że zrozumiecie, iż ten apel to nie pouczenie, tylko przypomnienie nam wszystkim, że przychodzimy na świat tyle samo warci co inni, tacy też odchodzimy. Wypełnijmy nasze serca Miłością do dzieci – i zdrowych, i chorych. Od ich szczęścia będą zależeć losy całego świata.
PS 2. A gdy Mały Świr wchodzi do miejskiej fontanny i ciągnie Was za rękę, to zzujcie obuwie i choć na pół minuty wejdźcie tam razem z Nim. To dla Kosmity będzie szczęście nie z tej ziemi! A i Wy przypomnicie sobie, jak miło jest robić to, czego nie wolno…