Błękitny bezkres oceanu, szum morskich fal, spokojne wody jeziora czy nurt szumiącej rzeki zawsze przynoszą nam radość, spełnienie i stają się naszym miejscem, gdziekolwiek jesteśmy na ziemi. Jednak podróżując rodzinnie, z dzieckiem. zwracamy uwagę, aby nasze miejsca były bezpieczne, inspirujące i na ile to możliwe, jak najmniej masowe.
Autor: Sylwia Ćwirko, autor bloga www.nicestory.pl
Tym razem wybraliśmy się na Wyspy Zielonego Przylądka, które od jakiegoś czasu wabiły nas swym urokiem i obietnicą panującej tam filozofii „no stress”. Zapraszam w podróż na wcale nie zieloną wyspę Sal.
Wyspy Zielonego Przylądka to archipelag kilkunastu wysp zwany Cabo Verde. Archipelag położony jest na Oceanie Atlantyckim i oddalony nieco ponad 450 km od wybrzeży Afryki, na wysokości Zielonego Przylądka. Do niedawna mało popularne wśród turystów wyspy, stają się obecnie kuszącym, egzotycznym kierunkiem.
Na nasz wypoczynek wybraliśmy wyspę Sal, jedną z dwóch najczęściej odwiedzanych. Drugą popularną jest wyspa Boa Viste. Obie to wyspy zawietrzne, gdzie atlantycki wiatr jest nieco łagodniejszy. Choć na wypoczynek warto wybrać miesiące letnie, kiedy wiatru jest najmniej. Temperatury w okolicach 30 stopni zachęcają do podróży przez cały rok, ale w miesiącach letnich temperatury rosną, a słońce jest szczególnie mocne. Koniecznie trzeba chronić się kremami z wysokim filtrem i tak jak my, w cieniu palm. Mimo wysokich temperatur, na Sal nie ma skwaru, bo słońce skrywa się za chmurami, które na błękitnym niebie wciąż gania wiatr.
Sal to niewielka wyspa o długości 30 km i 12 km szerokości, bez problemu można ją zwiedzić w jeden dzień, korzystając z lokalnych biur podróży lub samodzielnie, korzystając z taksówki. Jadąc trasą wiodącą z południa na północ wyspy, zobaczymy z okien samochodu oba jej wybrzeża. Cudowne doświadczenie. Na wyspie Sal próżno szukać zielonych połaci, zdecydowanie dominuje krajobraz pustynny, a to dlatego, że wyspa nie ma własnego źródła wody. Stolicą Sal, jest miasto Espargos, w którym mieszka dziś około 17 tysięcy mieszkańców, cała wyspa to nieco więcej niż 25 tysięcy. Stolica charakteryzuje się niską, zupełnie nieskoordynowaną zabudową budynków jednorodzinnych i kilkupiętrowych, często w permanentnej budowie. Przed domami można zobaczyć liczne rodziny i bawiące się w gromadach dzieci. Na obrzeżach Espargos nie brakuje też slumsów, które kojarzą się z sytuacją mieszkańców najbiedniejszych afrykańskich krajów. Poza stolicą w Sal jest jeszcze pięć miast, wśród których największą atrakcję jest turystyczna Santa Maria.
Co warto zobaczyć i czego doświadczyć na Sal
Lazurowe wody oceanu i piękne, piaszczyste, niezatłoczone plaże to widok bezcenny. To atrakcja szczególnie ważna dla najmłodszych podróżników, którzy godzinami potrafią kopać doły w piasku i cieszyć się z fal. Warto tu zwrócić uwagę, że w niektóre dni fale osiągają spore rozmiary, a ich siła jest potężna. Wtedy dzieci korzystają z kamizelek ratunkowych, ale i tak trzeba być niezwykle czujnym.
Spotkać żółwia
Archipelag Cabo Verde jest miejscem występowania kilku gatunków żółwia morskiego. Rokrocznie na południowe plaże Sal przybywają samice żółwia Caretta i pod osłoną nocy składają od 60 do około 100 jaj, nawet pięć razy w ciągu roku. Zagrożone wyginięciem wskutek działań człowieka, zostały objęte ochroną. Od 1992 roku władze prowadzą szereg działań, które mają na celu ochronę gatunku. Aby spotkać to fascynujące zwierzę, można wybrać się na nocną, zorganizowaną wycieczkę w poszukiwaniu miejsca lęgowego i towarzyszyć samicy w składaniu jaj. Druga możliwość to po prostu spacer brzegiem oceanu bardzo wczesną porą. Jest ogromna szansa zobaczyć ślady żółwicy wychodzącej i wracającej do morza oraz miejsce, w którym złożyła jaja. Tę drugą opcję polecam zdecydowanie bardziej.
Santa Maria to niewielkie, urokliwe, turystyczne miasteczko na południu wyspy. Znacznie różni się klimatem od wspomnianego już Espargos. Znajdziecie tam zarówno autentyczne budynki mieszkalne, jak i turystyczny deptak z mnóstwem sklepików z pamiątkami, restauracje serwujące owoce morza i lodziarnie. Na szczególną uwagę zasługuje molo, na którym każdego dnia do południa rybacy sprzedają swoje połowy. Można podziwiać różne gatunki ryb morskich, w tym przepiękne tuńczyki, które są głównym gatunkiem połowowym w tym rejonie. Woda w „porcie” jest tak samo lazurowa, jak w innych miejscach wyspy. Stojąc na pomoście, z łatwością można dostrzec pływające ryby, a nawet żółwia, który wypływa, aby zaczerpnąć powietrza.
Połowy ryb to jedna z atrakcji turystycznych. Z Santa Maria możecie wyruszyć dużą łodzią silnikową na całodniową wyprawę na połów rekina czy tuńczyka. Rekiny po złowieniu są uwalniane, a inne złowione ryby można zjeść. Połowy na dużą rybę wiążą się z wypłynięciem spory kawałek w morze, a fale bujają porządnie, dlatego lepiej zabezpieczyć się, biorąc uprzednio lek na chorobę morską. Sprawdziliśmy i wiemy coś o tym. Dla mniej wprawionych jest opcja połowu mniejszych morskich ryb na wędkę. Ryby biorą, są piękne i kolorowe, a na koniec również można je zjeść, grillując na plaży.
Buracona i błękitne oko to miejsce położone na niezamieszkałym, wulkaniczno – pustynnym, północnym wybrzeżu wyspy. Gdy dotrzemy do klifu skalnego po drewnianych pomostach, oczom ukazuje się naturalna zatoka wyrzeźbiona przez fale. Krystalicznie czysta woda zachęca do kąpieli, a tuż obok, w skalnej jaskini znajduje się błękitne oko. Miejsce, w którym woda jawi się niesamowitym odcieniem błękitu, kiedy wpadają do niej promienie słoneczne. Wokół fantastyczny, niczym nieograniczony widok na ocean i bezkres.
W Buracona obejrzycie też makietę wysypy oraz niewielkie muzeum, w którym znajdują się wszystkie formacje skalne występujące na wyspie.
Naturalne słone jezioro znajdziecie na opustoszałym wschodnim wybrzeżu, w niewielkiej miejscowości Pedra Lume. To tutaj około 1830 roku Portugalczyk Manuela Antonio Martins odkrył złoża soli, które eksploatowano aż do lat 80- tych XX wieku. Dziś jezioro solne w kraterze wygasłego wulkanu, znajdującego się poniżej poziomu oceanu, cieszy turystów. Można zażywać zdrowotnych kąpieli w tej bardzo w słonej wodzie, podziwiając malownicze widoki wokół. Sam spacer po stokach wulkanu jest ogromną przyjemnością, a otaczająca przestrzeń daje poczucie wolności i lekkości.
Zatoka rekinów
Na wschodnim wybrzeżu po drodze do Pedra Lume znajduje się płytka zatoka z zaskakująco ciepłą wodą. To tutaj grupy turystów brodzą w nadziei na bliskie spotkanie z rekinem. Faktycznie, spotkać go tutaj nie jest trudno. W odległości kilku do kilkunastu metrów wynurzają się z wody, mniejsze i większe charakterystyczne płetwy rekina. Mniejsze rekiny wpływają na płycizny i kto ma szczęście, może nawet rybę dotknąć.
Jakie pamiątki warto przywieźć z Sal?
Oprócz cudownych wspomnień, opalenizny i ziarenek piasku w kieszeni, miasteczko Santa Maria to prawdziwa mekka małych sklepików, które oferują lokalne towary. Od drewnianych figurek, szczególnie żółwi, przez szkatułki, po bębny małe i duże. Popularnością cieszą się muszelkowe bransoletki lub te z mottem „no stress”. My, jako miłośnicy rodzinnych gier planszowych i nie tylko, zdecydowaliśmy się na zakup gry Oware, popularnej wśród mieszkańców wybrzeża afrykańskiego i na Karaibach. Gra jest prosta i wciągająca. Wykonana jest ręcznie z drewna, a w środku znajdują się kulki do gry w postaci nasion.
Co warto zjeść na Sal?
Zdecydowanie najlepsze co można zjeść na Sal, to ryby i wszelkie owoce morza. Świeże, dobrze przyrządzone, w niewygórowanych cenach i pięknych okolicznościach przyrody, smakują najlepiej.
Jeśli chodzi o lokalną kuchnię, to najbardziej charakterystyczną potrawą na Cabo Verde jest Chacupa. To rodzaj gulaszu gotowanego z kukurydzy, kiełbasy lub innego mięsa oraz warzyw z dodatkiem zrumienionej cebuli i jajek. Drugim popularnym wśród mieszkańców daniem jest Caldo de Peixe, czyli zupa na bazie warzyw z dodatkiem ryb, trochę przypomina nasz rosół. Warto spróbować.
Czas na Sal płynie spokojnie. Jej mieszkańcy żyją bardzo skromnie, bez pośpiechu i nachalności, za to z uśmiechem na ustach. Wyspiarski „no stress” towarzyszył nam podczas całej wycieczki. Wyspy Capo Verde to doskonały wybór na bezpieczny, rodzinny wypoczynek, pełen egzotyki i słońca.
W podróż wyruszyła Sylwia z mężem Arturem i synem Jankiem, lat 7
Sylwia Ćwirko, autor bloga www.nicestory.pl