ŻAL ZA PUSTĄ PLAŻĄ
W tym roku nie wyjeżdżamy na długi majowy weekend, bo nasza Karolina przystępuje do pierwszej komunii. Zaproszeni goście zjedzą więc pyszne, wegetariańskie śniadanie.
Maj to mój zdecydowanie ulubiony miesiąc. Hasło: „długi weekend majowy” sprawia, że przynajmniej trzy tygodnie wcześniej zaczynam kombinować, co w tym okresie najlepiej zrobić, gdzie wyjechać? Na szperaniu w Internecie i szukaniu ofert last minute potrafię spędzić długie godziny. Już samo przeglądanie zdjęć z podkręconym do granic możliwości turkusowym kolorem morza i nieba wprawia mnie w przyjemny stan relaksu. Powoduje, że czuję się jak na urlopie!
Zawsze w końcu udaje mi się znaleźć coś atrakcyjnego, dlatego praktycznie co roku początek maja spędzamy na jakiejś sympatycznej, pustej plaży, na którejś z greckich wysp…
Po tak udanym początku miesiąca przychodzi kolej na następne przyjemności w postaci najpierw moich, a potem Maćka, urodzin, które przeważnie obchodzimy wspólnie i hucznie, w gronie bliższych i dalszych znajomych. To znaczy goście obchodzą je hucznie, bo my zazwyczaj… przez cały czas coś dla nich gotujemy.
Niestety, te cudowne majowe zwyczaje w tym roku musieliśmy sobie darować, bo mamy komunię Karoliny. Jeszcze na początku roku szkolnego byłam zagorzałą zwolenniczką postawy: komunia to przeżycie duchowe, w którym przede wszystkim uczestniczy moje dziecko, cała reszta to tylko skromny dodatek. Z wyższością patrzyłam na mamy, które w panice już we wrześniu rezerwowały miejsca w restauracjach i ustalały menu. „Jestem ponad tym”, myślałam. Do czasu…
Gdy zrobiłam listę gości, którzy powinni pojawić się na uroczystości (tylko najbliższa rodzina!), zaczęło do mnie docierać, że nie pomieszczę wszystkich w naszym mieszkaniu. Ale postanowiłam, że tak łatwo się nie poddam. Szukanie dodatków komunijnych – bucików, torebek, pelerynek – zleciłam babciom. Natomiast w kwestii domowego obiadu podjęłam męską decyzję i wynajęłam dużą salę, ale… z dostępem do w pełni wyposażonej kuchni.
Babeczki z malinami
Składniki:
Maliny – mogą być mrożone,
1 i ½ szklanki mąki pszennej,
¾ szklanki cukru trzcinowego,
5 łyżek oleju ryżowego,
1 łyżeczka sody,
1 łyżeczka proszku do pieczenia,
1 szklanka zimnej wody,
1 łyżka octu,
szczypta soli,
papierowe foremki.
Do miski wrzucamy wszystkie składniki ciasta – poza octem, który dodajemy na samym końcu. Wszystko dokładnie mieszamy trzepaczką i wlewamy do foremek, ale maksymalnie do połowy ich wysokości. Na środku każdej babeczki kładziemy 1–2 maliny. Pieczemy bez termoobiegu, w temperaturze 200°C, ok. 25 minut, na złocisty kolor – najlepiej sprawdzić wykałaczką. Pozostawiamy do wystygnięcia. Podajemy w papierowych foremkach, w których się piekły.
Koreczki z minimozarellą
Składniki:
ok. 200 g mozarelli – malutkie kuleczki,
ok. 200 g pomidorków koktajlowych,
ok. 100 g zielonych oliwek bez pestek.
Mozarellki, pomidory i oliwki nakładamy naprzemiennie na długie patyczki do szaszłyków.
Pieczony ser camembert
Składniki:
1 okrągły serek camembert w drewnianym opakowaniu,
kolorowy ziarnisty pieprz,
2 duże szczypty tymianku,
szczypta soli,
oliwa z oliwek.
Ser wstawiamy do piekarnika z termoobiegiem, nagrzanego do 200°C, na ok. 15 minut. Po tym czasie powinien być miękki w środku, z przyrumienioną skórką. Podajemy z pieczywem.
Camembert z gruszkami
Składniki:
1 okrągły serek camembert (ok. 200 g),
16 kromek pumpernikla,
3 łyżki masła,
2 twarde gruszki,
2 goździki,
2 łyżki cukru,
2 łyżki orzechów pistacjowych.
Okrągły serek camembert kroimy na 16 części. Każdą kromkę pumpernikla przecinamy po skosie na pół i podsmażamy z jednej strony na odrobinie masła. Gruszki obieramy ze skórki, usuwamy gniazda nasienne i kroimy w kostkę. Dusimy na łyżce masła z goździkami i cukrem, bez pokrywki ok. 10–15 minut. Pistacje kroimy na drobne kawałki. Na pumperniklu układamy po kawałku serka, łyżeczce uduszonych gruszek i posypujemy orzechami.