I objaśnia po co tu przyszła, co jej przeszkadza w relacjach z mężem, czego potrzebuje. Tomek już nie przerywa, słucha i trochę wydaje się zdziwiony tym, co słyszy.
„Proszę, żeby teraz pan powiedział, jak widzi tę sytuację”, mówi mediator. I teraz to jej cierpliwość wystawiona jest na próbę, bo dowiaduje się, że jest jędzą, że zadowolić może ją tylko superman, który uratuje świat przed globalnym kryzysem, a do tego będzie codziennie odkurzał, zmywał, wieszał pranie. I że nigdy nie chce się jej nawet zrobić mu herbaty. „Co?!”, ona nie wytrzymuje i wrzeszczy: „To nieprawda! To wszystko nie tak, nie zmyślaj!”. Mediator próbuje ją zastopować, ale Tomek go uprzedza: „Znowu mi nie dasz dojść do słowa! Mam cię dość, myślisz tylko o sobie, a ja mam ciężko pracować, zarabiać fortunę i jeszcze odkurzać, a może też uprasować twoje rzeczy! Jak mam to wszystko zrobić, co?! No, powiedz, taka jesteś mądra?!”, wrzeszczy. Ona nie pozostaje mu dłużna, po chwili słychać tylko jazgot. Mediator przerywa, odwołując się do ustalonych na początku zasad rozmowy. Wychodzą na małą przerwę.
Kiedy wracają, są spokojniejsi, przestrzegają zasad, ochota na awanturę słabnie zresztą w miarę, jak mediator kolejny raz porządkuje i powtarza ich słowa, wyłuskuje z wypowiedzi to, co stanowi zarzewie konfliktu. Uczą się od mediatora rozmawiać. Ustalają wspólnie punkty, które chcieliby rozwiązać. Gdy kończą sesję, ona ma poczucie, że po raz pierwszy
od bardzo długiego czasu mąż wysłuchał jej uważnie i do końca.
I że naprawdę ją zrozumiał. I po raz pierwszy od rozstania wracają razem do domu. Podczas kolejnych spotkań punkt po punkcie omawiają poszczególne sprawy, z którymi się borykają. Wymyślają różne opcje, rozwiązania, ulepszają je i wybierają te, które spełniają ustalone wcześniej kryteria. Odrzucają pomysł poślubienia drugiej żony, kupienia większej zmywarki, wynajęcia do towarzystwa osobistego trenera z funkcją zmywania… Obojgu za to kuszący wydaje się pomysł, żeby zatrudnić na pół etatu gosposię. Ona jakoś przeboleje, że obca kobieta będzie im zaglądać do szafek… W kolejnym podejściu ustalają minimum dni wolnych, które Tomek zgadza się wziąć w ciągu najbliższego pół roku. Stają się bardziej elastyczni, zaczynają rozumieć swoje potrzeby, godzą się na ustępstwa. I skrupulatnie notują wszystkie ustalenia i wnioski.
Podczas trzeciej półtoragodzinnej sesji mediator prawie się nie odzywa. Oni sami zaczęli pilnować zasad dobrej komunikacji i choć nadal się spierają, robią to bez eskalowania emocji. Na koniec pracy mediator daje im do podpisania porozumienie, które wspólnie wypracowali. Gratuluje. Zadowoleni i dumni z siebie wracają do domu.
Tomek rozpakowuje pudło z kolekcją starych kolejek elektrycznych, które przygotował do zabrania w czasie wyprowadzki. Dostaje od żony całusa. Dzieci patrzą na nich, młodszy syn podskakuje na piłce. Starszy zabiera mu ją i mówi: „Chodź, pójdziemy lepiej oglądać bajkę”. Kiedy dzieci znikają, oni zamykają za sobą drzwi do sypialni.
Na razie nie będą się rozwodzić.
Zanim podejmiesz decyzję o rozwodzie, spróbuj mediacji
23 lutego 2015