Zadziwiające ile wspaniałych emocji uwalnia się, gdy szeroko uśmiechnięty bobas stawia pierwsze kroczki. Często oczekujemy, że nasza pociecha „podepcze roczek” i zacznie chodzić przed pierwszą świeczką na torcie. Najpiękniejszy prezent, jaki możemy z tej okazji dziecku podarować to wcale nie buty, ale wiedza jak je dobrać, aby naprawdę służyły zdrowiu naszej pociechy.
Dzieci najczęściej zaczynają chodzić między 12. a 17. miesiącem życia i nie powinniśmy tego momentu przyspieszać. Samodzielne chodzenie wymaga silnych mięśni całego ciała. Niech maluszek trenuje, doskonaląc raczkowanie, upadanie, wstawanie, chodzenie przy meblach. Zapewnijmy mu jak najwięcej ruchu i nauczmy czerpać z tego radość. To trudny okres dla rodziców, bo brzdąc co chwilkę się przewraca, musimy wtedy poświęcić dziecku więcej troski. Przestrzegam przed kupowaniem chodzika. Zabezpiecza przed upadkami, ale zaburza naturalne odruchy. Chodzik nie stymuluje mięśni, dziecko nienaturalnie się w nim porusza odpychając się, a nie chodząc. W rezultacie uwstecznia naukę chodzenia. Pozwólmy zatem aby bobas we własnym tempie rozpoczął przygodę z chodzeniem, najlepiej na bosaka lub w skarpecie antypoślizgowej.
Stopa to podstawa
Pamiętajmy, aby wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe i bezpieczne, zdejmować dziecku buciki. To zdanie, wyrażone przez producenta butów dla dzieci może dziwić, ale to prawda. Tylko bezpośredni kontakt stopy z podłożem wzmacnia mięśnie i w prawidłowy sposób stymuluje rozwój nie tylko samej stopy, ale całego ciała. Nie zawsze jest możliwe hasanie na bosaka dlatego jeśli już decydujemy się na zakup bucików, to niech będą doskonałe. Ale świetny but to nie wszystko, trudno przecenić jak ważne jest dopasowanie buta do stopy. Bo cóż z tego, że but jest doskonale skonstruowany, jeśli nóżka „ślizga się ” w nim, to harce na spacerze mogą skończyć się kontuzją. Pamiętajmy że buty to część garderoby mająca bezpośredni wpływ na zdrowie naszych dzieci.
W ciągu roku dziecko potrzebuje około trzech par butów. Ich koszt jest porównywalny z ceną butów dla dorosłych. Dlatego często, działając „ekonomicznie”, kupujemy buty większe niż powinniśmy, fundując rezerwowy zapas w postaci większego rozmiaru. Sobie takich butów nigdy nie kupimy, bo nie da się w nich chodzić, ale dziecku? Owszem! Może Marysia, czy Jaś trochę śmiesznie wyglądają, a buty „mlaskają” piętami przy każdym kroku, ale: „Jak noga podrośnie, to będą w sam raz!” To błędne myślenie. Stopa nie może do buta dorastać, to but ma być dopasowany do stopy! Kupując za duże buty wyrządzamy dziecku krzywdę, ponieważ ten „dodatkowy zapas” to ogromny ciężar dla małych stóp. Dziecko zmienia sposób chodzenia oraz ustawienie stóp. Nosząc zbyt duże obuwie musi nienaturalnie podnosić stopy przez co chód staje się wynaturzony; tym samym cierpi kręgosłup i miednica.