Rodzice niejadków nie mają lekko. Zwykle stają na głowie, aby ich pociecha zjadła chociaż niewielki posiłek. Niewielu jednak wie, że dziecko nie jest zwykłym niejadkiem, ale cierpi na poważne schorzenie – neofobię żywieniową. Sprawa jest poważna i powszechna. Naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego doszli do wniosku, że co 10 dziecko w Polsce jest dotknięte tym schorzeniem.
Neofobia żywieniowa to długotrwała niechęć do pokarmów o konkretnej strukturze, zapachu lub smaku. Dzieci z neofobią żywieniową mają bardzo ograniczony jadłospis. Nie są w stanie gryźć pokarmów stałych lub zjadać papkowatych. Wstręt do określonego rodzaju jedzenia różni się w przypadku każdego dziecka. Taka jest teoria. A życie z dziećmi dotkniętymi tym problemem jest dla rodziców niezwykle trudne. Jedzenie to silny stres dla dziecka, ale też dla rodzica. Dzieci dotknięte neofobią nie grymaszą, one często nie mogą patrzeć na jedzenie, przebywać w jednym pomieszczeniu z jedzeniem, a wszelkie próby karmienia nowymi pokarmami kończą się dławieniem i wymiotami.
Neofobia jest silniejsza u chłopców. Dziecko najczęściej odmawia jedzenia warzyw, mięsa i owoców.
Różnica między neofobią żywieniową a wybrzydzaniem polega na tym, że dziecko grymaszące odmawia jedzenia produktów, które wcześniej lubiło i jadało. Dodatkowo nie chce spożywać nowych produktów ze względu na ich strukturę, barwę. Dziecko noefobiczne odmawia jedzenia nieznanych mu produktów, również tych tylko wyglądających na nieznane, podanych w innej formie niż zazwyczaj.
Jak poradzić sobie z uciążliwą neofobią. Badania wykazują, że już sama ekspozycja na nowe potrawy może zmienić preferencje dzieci. Odmowa jedzenia nie będzie odbywać się zawsze, dlatego nie należy zniechęcać się po kilku próbach. Dlatego, pomimo iż nie będzie to proste, trzeba cierpliwie szukać sposobów na nakłonienie dziecka do spróbowania. Początkowo wystarczy, by dziecko miało kontakt z nowościami – najlepiej pozwolić mu dotykać, wąchać produkt, wprowadzić do jedzenia element zabawy i przede wszystkim wykazywać duże zrozumienie i cierpliwość w stosunku do dziecka.
Badania pokazują, że jeśli do jadłospisu dodaje się coraz więcej nowych potraw, zyskują one akceptację po coraz mniejszej liczbie ekspozycji. Zauważono, że dzieci są bardziej skłonne kosztować jedzenie, jeżeli kupują je ich rodzice. Zaufanie dziecka do podawanego posiłku wzrasta również, kiedy widzi, że zjadają go razem z nim inni członkowie rodziny. Bardzo ważne jest także, żeby dziecko było wypoczęte, rozpoczynając posiłek. Zbyt głodny albo zmęczony maluch, często nie może się skupić na posiłku. Dlatego warto regularnie podawać mu posiłki (najlepiej pięć razy dziennie) i zadbać o higienę snu. Należy również zwrócić uwagę na to, co dziecko jada między posiłkami, ponieważ podjadanie niekorzystnie wpływa na apetyt dziecka.
Aby właściwie walczyć z neofobią trzeba sobie uświadomić, że jest to problem poważny, z którym będziemy mierzyć się nawet kilka lat, a być może potrzebna będzie pomoc kogoś z zewnątrz. Jeśli stan niechęci do wprowadzania nowych produktów do diety utrzymuje się długo, poszukajmy specjalisty – najlepiej neuroterapeuty, który pomoże zdiagnozować dziecko i ustalić plan terapii.