„Moje dziecko nie chce samo sprzątać, jeść, ubierać się”, „Muszę robić to wszystko za niego”, „Moja córka jest taka leniwa” – te i podobne stwierdzenia często padają z ust rodziców, którzy martwią się, że ich dziecko nie jest samodzielne i nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Są przekonani, że muszą robić pewne czynności za dzieci, ponieważ inaczej – nie zostaną one zrobione wcale. Takie przekonania mogą prowadzić do nasilenia zachowań, które niepokoją rodziców. Ale czy tak naprawdę pozwalają dziecku na samodzielność?
O ile można zgodzić się z tym, że dzieci nie chcą same czegoś robić, problem pojawia się w tłumaczeniach rodziców. Dla nich dziecko jest często „za” jakieś: za małe, za wolne, za mało sprawne, za leniwe. A może po prostu sprytne i mądre? Dzieci łatwo uczą się, w jaki sposób mogą wykorzystać nas do zrobienia czegoś za nie. Dokładniej mówiąc, to my – swoim zachowaniem – je tego uczymy.
Czy rzeczywiście dzieci są leniwe?
Bardzo dobrze, że chcemy pomagać dzieciom i wspierać je, kiedy sobie z czymś nie radzą. Często jednak z góry zakładamy, że coś jest dla dziecka za trudne i nie dajemy mu szansy się wykazać. Czasem myślimy, że zrobimy coś lepiej, szybciej, sprawniej, bo przecież ciągle mamy mało czasu no i chcielibyśmy, żeby efekt tego, co robimy był dobry. Często dla naszego dziecka sytuacja, w której jest wyręczane staje się normą a zrobienie czegoś samodzielnie czymś nadzwyczajnym lub niezwykłym. Dziecko może postrzegać pewne czynności, jako zarezerwowane dla dorosłych, podczas gdy wcale tak nie jest.
Czasem rodzice bardzo chcą, żeby dziecko było samodzielne, ale gdy próbują coś zmienić, poddają się już przy pierwszych niepowodzeniach. Jeśli chcemy, żeby dziecko jadło samo, ale ono mówi, że zje tylko wtedy, kiedy ktoś je nakarmi, zrobimy to, bo nie chcemy, żeby było głodne. Jeśli jest zimno a dziecko samo nie chce się założyć swetra czy kurtki, ubierzemy je, żeby nie zmarzło. Jeśli takie sytuacje często się powtarzają, dziecko wie, że wystarczy w odpowiedni sposób zareagować na prośbę rodzica, żeby być wyręczonym przez kogoś dorosłego.
Jak przerwać to błędne koło?
Łatwo mówić, trudniej zrobić. Zmiany możemy zacząć jednak od takich czynności jak jedzenie, przebieranie się w domu czy mycie zębów. Im dłużej przyzwyczajaliśmy dziecko do tego, że jest wyręczane, tym będzie nam trudniej, ale pamiętajmy, że nie ma rzeczy niemożliwych. Dla dziecka taka nagła zmiana sytuacji może być szokująca i prawdopodobnie nie zostanie przyjęta z entuzjazmem. Powinniśmy być jednak pewni siebie, wytłumaczyć dziecku, ze jest już na tyle duże, żeby np. samodzielnie ubrać się czy zjeść i w pewnych czynnościach nie musimy mu pomagać. Na początku może skończyć się to kilkoma niezjedzonymi posiłkami, ale nie należy się poddawać i być konsekwentnym. Pamiętajmy, że to my jesteśmy dorośli a bunt czy upór dziecka nie będzie trwał w nieskończoność.
Wystarczy zmienić nastawienie
Jeśli nie nauczymy dziecka zaradności lub będziemy hamować jego chęć bycia samodzielnym, możemy przyczynić się do tego, że nie będzie w przyszłości wystarczająco niezależne. Takie osoby mogą gorzej radzić sobie z różnymi trudnościami, być zagubione i bezradne w obliczu problemów. Z drugiej strony, mogą przyzwyczaić się do tego, że inni wyręczają je w różnych czynnościach i nadmiernie to wykorzystywać.
Jeśli nie chcemy (i czujemy, że nie powinniśmy!) we wszystkim wyręczać naszych pociech, pomóżmy im stać się samodzielnymi dziećmi a później dorosłymi. Dziecko – ciekawe świata – prędzej czy później będzie chciało samo próbować ubierać się czy jeść – pozwalajmy mu na to. Być może zmiana naszego nastawienia będzie nas dużo kosztować, ale z pewnością będzie korzystna nie tylko dla dziecka, ale również dla nas.