Po miesiącach ciemności, chłodu i braku świeżych produktów w naszym menu, zbliża się czas, kiedy na stołach pojawia się to, co najlepsze. Świeżość, chrupkość i zapach. Za tym właśnie tęsknię. Nijak ma się paczkowany liść sałaty z supermarketu do liścia świeżo ciętego.
Nie chcę was indoktrynować przeciwko supermarketowym rarytasom, a raczej skupić się na tym, jak pięknym doświadczeniem może być samodzielna uprawa ziół i sałat. Bez względu na to, czy mamy do dyspozycji parapet, balkon czy zwykłą rabatkę – ogrodnictwo może być pięknym sposobem na edukację. Zarówno dla nas, jak i dla dzieciaków.
Własna uprawa to dostęp do zjawiskowej jakości produktów, świeżych, chrupkich i pachnących, co więcej – często nigdzie indziej niespotykanych. Słyszeliście o werbenie cytrynowej? Wiedzieliście, że bazylia, mięta oraz tymianek mają kilkadziesiąt odmian? Widzieliście kiedyś kolorowe marchewki? Żółte, purpurowe, białe? Albo buraki, które mają inne kolory niż tylko krwawobordowy?
Ogrodnictwo ma w sobie coś z magii i sztuki. To jest jak cud. Kiedy siejesz ziarno lub wsadzasz do ziemi cebulkę, ona pod wpływem słońca, wody i ciepła rozwija się na twoich oczach. A ile przyjemności daje wycieczka na targ! Lada moment spece od ziół przyjadą z doniczkami pełnymi pięknych zalążków jeszcze piękniejszych roślin, które z nich wyrosną.
To wszystko dzięki działaniom organizacji, których celem jest edukacja dzieci poprzez „ogródkowanie” w szkołach. Przykładem takiej inicjatywy jest amerykańska „The Edible Schoolyards” czy australijska „Edible School Gardens”. Alice Waters, założycielka tej pierwszej, matka amerykańskiego slow foodu, mówi o swoim projekcie następująco: „Chcemy dokonać rewolucji w edukacji publicznej – i to przepysznej rewolucji”. W praktyce angażuje się dzieci w uprawę ogródków i przygotowywanie jedzenia. Cel: nauczyć najmłodszych zwracania uwagi na jakość produktów, wyrobić w nich dobre nawyki żywieniowe, rozbudzić ich kulinarną świadomość. Słowem – edukacja poprzez ogrodnictwo.
Podobne rzeczy dzieją się także w Polsce, a dokładniej w Tychach, za sprawą kampanii społecznej „Małe ogródki”. Ma ona na celu edukację żywieniową w tyskich przedszkolach i również opiera się na zakładaniu ogródków warzywno-owocowych uprawianych przez dzieci. „Małe ogródki” zapewniają fachowe wsparcie ekologicznego ogrodnictwa, organizują ciekawe warsztaty i pomagają przy tworzeniu zdrowych szkolnych jadłospisów.
Cieszą mnie takie inicjatywy, bo przecież badania pokazują, że konieczne jest edukowanie dzieci już w przedszkolach, kiedy kształtują się ich preferencje smakowe i upodobania żywieniowe, które mogą w przyszłości wpłynąć negatywnie lub pozytywnie na ich zdrowie.
Tak więc, nie czekaj – kup doniczkę, ziemię, kilka nasion, cebulek i wyczaruj piękny, pachnący miniogród. Zabierz dzieciaka na wycieczkę do ogrodu botanicznego, niech pozna magię roślin. To dla nas, dorosłych, również fascynujące doświadczenie poznania różnorodności tego świata. Tym bardziej że jest to świat często jadalny i pyszny, o jego odżywczej stronie już nawet nie wspominając, bo ile można gadać o zdrowiu. Trzeba jeść i czerpać z tego przyjemność!
Grzegorz Łapanowski – Żyje, by jeść, gotuje, by żyć. Robi to, co kocha. Gotował od najmłodszych lat, a później uczył się od najlepszych, między innymi od Kurta Schellera i Modesta Amaro. Studiował bezpieczeństwo żywności, ale także nauki polityczne i socjologię. Uważa, że kuchnia to nie tylko gotowanie, ale osobny wymiar, przez który można postrzegać otaczający świat. Niedawno spełnił swoje marzenie: założył projekt „Szkoła na widelcu”, skierowany do szkół i przedszkoli, który ma na celu podniesienie jakości odżywiania w placówkach państwowych i prywatnych.
Miód rozmarynowy
• 10 łyżek klarowanego masła
• 10 łyżek ulubionego miodu
• 5 gałązek świeżego rozmarynu
W małym rondelku mieszamy masło z miodem. Wrzucamy gałązki rozmarynu. Gotujemy na niewielkim ogniu kilkanaście minut aż do uzyskania „klejącej” konsystencji. To doskonały dodatek do koziego sera, arbuza, pieczonych buraków lub orzechów.
Sałatka z rzodkiewką i koprem włoskim
• główka sałaty rzymskiej
• 10 rzodkiewek
• fenkuł (koper włoski)
• dressing
• pęczek pietruszki
• pęczek koperku
• pęczek trybuli
• 2 łyżki musztardy francuskiej
• 50 ml oliwy
• 1 cytryna
• sól
• cukier
Dressing:
Zioła drobno siekamy, zalewamy oliwą dodajemy musztardę. Doprawiamy solą i sokiem z cytryny.
Sałata:
Rzodkiewkę kroimy w cienkie plastry lub ścinamy na mandolinie, wkładamy do wody z lodem (dzięki temu rzodkiewka będzie chrupiąca). Podobnie robimy z fenkułem. Sałatę rzymską myjemy, liście rwiemy na mniejsze kawałki. Do miski wkładamy porwaną sałatę, plastry rzodkiewek i fenkuła, całość polewamy dressingiem i mieszamy.