Alternatywne zabawki są jednym filarów pedagogiki waldorfskiej, która zabawę uznaje za najważniejszą aktywność dziecka i zwraca szczególną uwagę na to, jakimi zabawkami bawią się dzieci. Opowiadają o tym Lidia Michałowicz i Maja Rębkowska – nauczycielki przedszkola waldorfskiego przy ulicy Żytniej w Warszawie.
Lidia Michałowicz: Zabawki oferowane w przedszkolu waldorfskim odpowiadają potrzebom rozwojowym dziecka. Sprzyjają twórczej zabawie i ważnemu w tej fazie życia rozwojowi zmysłów.
Patrzymy, czego dziecko w danym wieku potrzebuje. Na przykład niemowlę nie potrzebuje zabawek, bo dla niego zabawką jest całe jego ciało, rączki. Wystarczy coś bardzo prostego – miękka, ciepła szmatka, żeby ją do siebie przytulić, possać rożek. Laleczka wykonana z powiązanej w supełki chusty.
Dziecko nie musi być otoczone stosem pluszaków, często to dorośli, kupując zabawki, zaspokajają małe dziecko w sobie.
W pedagogice waldorfskiej wychodzimy z założenia, że najlepszą zabawką jest to, co wpływa rozwijająco i twórczo na dziecko, czyli rzeczy nieznacznie przetworzone, głównie pochodzące z natury. Bo naturalne jest prawdziwe, nic tu dziecka nie oszukuje – kasztan jest kasztanem, drewno drewnem. Kształt i wielkość przedmiotu odpowiadają jego wadze.
Zabawki z plastiku i podobnych tworzyw są sztuczne i nie dają dziecku prawdziwej wiedzy o świecie, a na tym etapie dziecko gromadzi doświadczenia i przetwarza je w swoim działaniu, co ma ogromny wpływ na rozwój jego myślenia.
Kiedy dajemy zabawki sztucznie stworzone, mechaniczne czy gotową lalkę z określonym wyrazem twarzy, to ta zabawka jest ciągle taka sama.
Nasze lalki mają delikatnie zaznaczone oczy i buzie, bo dla dziecka lalka ciągle się zmienia – płacze, śmieje się, ma swoje przeżycia. Dziecko jakby ożywia lalkę, ona jest dla niego obrazem człowieka. Lalka nigdy nie powinna być karykaturą człowieka, np. z przesadnie długimi nogami czy wypiętym biustem. Ważny jest właściwy wzór, ponieważ dziecko jest na etapie bardzo głębokiego naśladowania.
To siła przynależna tylko dziecku, i to tylko w określonym wieku – wczesnodziecięcym, trwa do ok. dziewiątego roku życia. Kiedy dziecko zaczyna świadomie rozumieć otaczający świat – ta siła zanika. Siły naśladowania wiążą się z siłami dziecięcej fantazji i przechodzą następnie w siły myślenia, które są potrzebne do nauki.
Maja Rębkowska: Zabawa nie oznacza, że dziecko coś robi i jest tym zajęte. Zabawa jest procesem tworzenia. I żeby to było możliwe, potrzebne są odpowiednie elementy, najlepiej proste, nie do końca uformowane. Zabawka powinna móc spełniać wiele funkcji, odgrywać wiele ról, aby mogła być wszechstronnie wykorzystywana w kreatywnych zabawach.
Lidia: Bo dziecko w zabawie jest właściwie artystą. Bawi się wszędzie i wszystkim. Nawet w trudnych warunkach znajduje sobie coś do zabawy. Bierze patyczek i on jest teraz mieszadełkiem, za chwilę flecikiem, potem długopisem. I dziecięca fantazja powoduje, że ono widzi ten przedmiot. My, dorośli, nie jesteśmy w stanie tego do końca zrozumieć. To cudowny moment w dzieciństwie. Dziecko bawi się tak, jak zabawka na to pozwala, i jeśli dajemy mu rzeczy gotowe, to narzucamy wzór, schemat.
Badania nad absolwentami placówek waldorfskich w wieku 35-55 lat przeprowadzone przez europejską organizację IALS pokazują, że to ludzie, którzy mają ogromną umiejętność radzenia sobie w życiu przy nadchodzących zmianach oraz w życiowych trudnościach. Nie załamują się, ale dość szybko się przystosowują do nowych warunków. Mają rozmaite kompetencje i umiejętności praktyczne.
Maja: Podstawowe zabawki u nas to np. kawałki materiału – różnej wielkości, kolorów i struktur. Mamy wełniane paseczki zrobione na drutach, które służą do zawiązywania, podtrzymywania, budowania budowli. Różne klocki drewniane i kawałki drewna, od malutkich po wielkie pieńki oraz szyszki, żołędzie, kamyki. Dzieci mogą brać drewniane meble (stoły, krzesła, ławki, stojaki, deski) i używać ich do zabawy, z nich konstruować budowle. Naczynia kuchenne, wózki, proste lalki, kołyski, konie na patyku… W sali jest też prawdziwy warsztat stolarski do prostych prac w drewnie.
Lidia: Dzieci w tym wieku dużo konstruują i budują, Wspiera to ich rozwój motoryczny, wzmacnia poczucie pewności w ciele i otoczeniu. We wznoszeniu różnorodnych budowli dzieci są mistrzami! Pomaga to w gromadzeniu wiedzy o świecie przez własne przeżycia i doświadczenia.
Podobnie jest z niezbędną dla każdego dziecka zabawą piaskiem i wodą. Dziecko obserwuje, kiedy piasek przepuszcza wodę, kiedy nie, kiedy można z niego lepić, jak woda meandruje w korytarzach – to potem się znakomicie przydaje w nauce chemii, fizyki, geografii.
Maja: W ogrodzie nasze dzieci też nie mają gotowych zabawek – są za to taczki, rowerki pychowe, wózki, wiaderka, łopatki, w lecie balie z wodą. Dzieci mogą kopać, bawić się w błocie, budować z pieńków i gałęzi. Skaczą przez liny, skakanki, bujają w hamaku, na huśtawce, kręcą hula-hoop, wspinają się na drzewa. Przyglądają się małym zwierzętom (ślimak, robaczek, biedronka), pomagają nauczycielkom w pielęgnowaniu ogrodu. Razem sadzimy kwiaty i na jesieni grabimy liście.
Lidia: Jeżeli nie chcemy dawać dziecku plastikowej zabawki, musimy zaproponować mu coś w zamian. Zabawki wykonane przez bliskie dziecku osoby, na jego oczach, są nie do przecenienia, bo dziecko wiąże się emocjonalnie z taką zabawką. Jeśli matka zrobi na drutach dla lalki sweterek, to dziecko będzie się nim bawiło i chętnie ubierało w niego lalkę.
Natomiast kiedy ma do dyspozycji gotowe, wyjęte z torebki ubranka, dwa razy przebierze w nie lalę i zaraz chce następne. Myślę, że taki jest ten mechanizm.
Sami często dajemy przykład, gromadząc za dużo rzeczy w swoim otoczeniu. Jeśli dziecko ma 15 lalek i 30 pluszaków, to dlaczego ma nie chcieć 31?