Chociaż współczesny baby shower to rytuał w wersji pop, bardziej impreza towarzyska, to jednak jego korzenie tkwią w znanej wielu kulturom tradycji świętowania zbliżających się narodzin i oddawania czci kobiecie w ciąży. Istotą tych obrzędów jest celebracja płodności, błogosławieństwo przed trudami porodu, dzielenie się kobiecym doświadczeniem i obdarowywanie przyszłego potomka.
W nowym sari, podzwaniając bransoletkami..
Tradycyjne, zanurzone w religii społeczności każdy etap życia zaznaczały odrębnym rytuałem inicjacyjnym. Oddawanie czci kobiecie ciężarnej stanowiło ważny element w celebrowaniu całego cyklu życia, oznaczało też zmianę statusu kobiety, która odtąd miała być również matką.
Wiele odmian świąt przedporodowych – w zależności od regionu i lokalnej specyfiki – istnieje w krajach Bliskiego Wschodu i Azji. W Indiach oprócz ceremonii Pumsavanam odprawianej w intencji powicia męskiego (!) potomka odbywa się Seemantham, czyli ceremonia między piątym a ósmym miesiącem ciąży, w trakcie której rozczesuje się włosy kobiety z przedziałkiem pośrodku głowy, co symbolizuje odrzucenie wszelkich trosk i ma czynić przyszłą matkę radosną, a rosnącemu w jej łonie dziecku zapewnić harmonijny rozwój.
Jednak najpopularniejszym świętem, zwłaszcza w południowych Indiach, jest Valaikappu odbywające się w siódmym miesiącu ciąży w domu matki. Jest wydarzeniem zarówno religijnym, jak i towarzyskim, gromadzącym wokół ciężarnej jej przyjaciółki i kobiety z rodziny. W dniu uroczystości przyszła mama bierze przygotowaną dla niej pachnącą olejkami kąpiel, zakłada nowe sari i biżuterię, a jej dłonie i stopy malowane są henną. Kiedy zasiądzie otoczona przekąskami przygotowanymi przez rodzinę, zaczyna się ceremonia. Jej uczestniczki, zaczynając od najstarszej mężatki, w symbolicznym geście nakładają przyszłej matce różnokolorowe bransoletki, tak że pod koniec wieczoru jej ręce pokryte są podzwaniającymi obręczami od nadgarstka nawet do połowy ramienia. Kobiety z rodziny męża przynoszą prezenty dziecku i matce oraz dekorują jej włosy świeżymi kwiatami. Dźwięk metalowych bransoletek jest podobno słyszalny dla dzidziusia, a same ozdoby zdejmuje się z rąk dopiero po porodzie.
Świętowanie zbliżającego się macierzyństwa można spotkać także wśród żydowskiej diaspory. Dowodem jest Fasadura obchodzona wśród Żydów mieszkających w Turcji. Biorą w niej udział wyłącznie kobiety, a kulminacją święta jest symboliczne przecięcie białej tkaniny, z której uszyje się ubranko oraz przytulankę dla niemowlaka.
Jak to się robi w Ameryce?
Baby shower pojawił się w Stanach Zjednoczonych na początku minionego wieku, początkowo jako popołudniowe przyjęcie na świeżym powietrzu, podczas którego panie spotykały się z przyszłą matką na herbatce i wręczały jej podarki.
Powojenny baby boom rozkręcił modę na ten rodzaj uroczystości, która wciąż trwa. Do tego stopnia, że dziś amerykańscy rodzice świętują czasem nawet kilka razy w trakcie ciąży – z rodziną, w gronie przyjaciół i… w pracy.
Coraz częściej zdarza się też, że baby shower obchodzi się w koedukacyjnym gronie na cześć zarówno przyszłej mamy, jak i taty. Amerykański zwyczaj rozprzestrzenił się szybko na kraje anglojęzyczne, potem również inne, bardzo popularny jest np. w Hiszpanii, Holandii czy we Francji.
W Ameryce Południowej znany jest pod nazwami Fiesta de Obsequious (święto podarunków) albo Cha de Bebe (dzidziusiowa herbatka), w RPA jako Stork Party (bocianie przyjęcie), a w Polsce czasem zwie się go bociankowym.
Klasyczny baby shower ma swoje żelazne zasady..
Organizowany jest poza domem mamy, zwykle w restauracji udekorowanej np. dmuchanymi bocianami, niebieskimi i różowymi balonikami, szarfami z napisami: „It’s a boy!”, „It’s a girl!”, nierzadko z zaskoczenia, jako tzw. surprise party. Nie może obejść się bez tortu pieluszkowego (zwinięte i ułożono piętrowo pampersy z powtykanymi zabawkami
i akcesoriami niemowlęcymi), gipsowego odlewu brzucha malowanego wspólnie przez dziewczyny oraz wyprawki kupowanej zgodnie z listą dostarczoną przez bohaterkę wydarzenia.
Niezbędnym elementem wieczoru są gry towarzyskie, im bardziej dziecinne, tym lepiej. Wśród nich m.in. degustacja z zawiązanymi oczami dziecięcych słoiczków przez ciężarną, która próbuje rozpoznać, cóż to za smakołyk właśnie spożywa. Konkursy dla mamy badające znajomość dziecięcych kołysanek, a dla gości – sprawdzające, czy znają obwód brzucha mamy (trzeba odciąć odpowiedni kawałek tasiemki, a potem opasać „ciężarówkę” i sprawdzić, kto był najbliżej rzeczywistości). Zgadywanie, kogo z obecnych przedstawiają przyniesione zdjęcia z dzieciństwa, czy wyklejanie przez gości portretu niemowlaka z powycinanych z gazet dziecięcych części ciała. Pomysłów jest bez liku.
Rytuał na miarę
W Ameryce baby shower to prawdziwy przemysł, są wyspecjalizowane agencje organizujące przyjęcia, można kupić wszelkie akcesoria od dekoracji po torty pieluszkowe. W Polsce też powstało już takich firm.
Odpowiedzią na tak silnie skomercjalizowane obchody jest wymyślona przez alternatywne mamuśki ceremonia Mother Blessing (w niedoskonałym tłumaczeniu byłoby to „błogosławieństwo matce”) oparta na starym indiańskim rytuale Blessingway odprawianym przez Indian Dinéh (Navajo). Tutaj akcent kładziony jest na matkę i jej dopieszczanie, nie zaś na dziecko. Zachęca się też do większej swobody w kreowaniu święta oraz – jeśli jest taka chęć – do udziału ojców.
W indiańskim pierwowzorze ważnym elementem była pieśń błogosławiąca matkę wykonywana przez szamana. Współczesne „szamanki” z Brooklynu zachęcają przyjaciółki ciężarnej do pisania własnych piosenek odśpiewywanych do znanych folkowych melodii. Najważniejszym rytuałem pozwalającym „zagłębić się” w macierzyństwo jest tworzenie specjalnego naszyjnika, kiedy zaproszone dziewczyny siadają w kole i każda nawleka przyniesiony przez siebie koralik, wypowiadając osobiste życzenia dla mamy i dziecka. Przyszła matka nosi naszyjnik jak talizman, aż do porodu.
Inne rytuały to: relaksująca kąpiel stóp połączona z masażem, czesanie i dekorowanie włosów kwiatami lub plecionym wiankiem, czasem malowanie brzucha, wręczanie kamieni energii, czyli ozdobionych przez gości kamieni, w których zaklęta jest moc pozytywnej energii wysyłana ku ciężarnej przyjaciółce.
Z indiańskich źródeł pochodzi też podobno rytuał bransoletek szczęścia, kiedy to goście, stojąc w kręgu, odcinają po kawałku sznurek i, wiążąc go na swoim nadgarstku, wypowiadają życzenia szczęśliwego porodu, a potem noszą go aż do rozwiązania. Mother Blessing zakłada, że goście, zamiast kupować gotowe gadżety, sami wykonają lub wymyślą niepowtarzalne, osobiste prezenty dla mamy – namalują obrazek, napiszą wiersz, zrobią na szydełku małe buciki.
Mama, zrób to sama..
Tyle teorii, bo w praktyce oba nurty się przeplatają i alternatywne matki kupują ciężarnej kumpeli nowoczesny podgrzewacz do mleka, a na typowym „bejbiszałerze” odbywa się autentycznie wzruszający rytuał tworzenia naszyjnika-talizmanu dla przyszłej mamy. Chodzi po prostu o to, żeby dopasować formułę przedporodowego świętowania do siebie i swoich potrzeb, a wtedy może to być bardzo pozytywne wydarzenie, które doda sił wymęczonej matce w ostatnich dniach przed kulminacją.