Kaszel to odruch obronny organizmu, który za wszelką cenę chce wyrzucić coś obcego z dróg oddechowych. Nienawidzimy tego, dlatego biegniemy czym prędzej do apteki po jakiś syrop. Najlepiej po taki, który znamy z reklam. Tymczasem, moim zdaniem, powinniśmy dać szansę organizmowi pozwolić mu się wykasłać, nie stosując żadnych leków łagodzących. Po co się tak męczyć? Ano po to, żeby pozbyć się przyczyny, a nie tylko leczyć objawy. Przyjrzyjmy się typom kaszlu u dzieci. Najczęściej powodują je infekcje wirusowe, choroby pasożytnicze albo alergie. Zadaniem lekarza jest tylko określenie przyczyny, reszta należy do rodziców. Co może zrobić mama kaszlącego dziecka?
Po pierwsze: sprawdzić, czy w mieszkaniu nie jest zbyt sucho. Każdy z nas najlepiej oddycha przy wilgotności powietrza 60–70 proc. W blokach z wielkiej płyty w tzw. okresie grzewczym, wilgotność osiąga zaledwie 40 proc. Czyli do prawidłowego oddychania potrzebna jest nam para wodna zwykle niewidoczna dla oka. Jeżeli w powietrzu jej brakuje, kaszlemy sucho, „metalicznie”. W takim przypadku musimy nawilżyć powietrze. Możemy to zrobić na kilka sposobów: jednym z nich jest założenie akwarium w pokoju dziecka. Możemy też rozpylać wodę na zasłonach i firankach albo używać nawilżaczy mechanicznych czy nebulizatorów. Jeśli stosujemy tę ostatnią metodę, musimy pamiętać, żeby nie dodawać do wody żadnych żadnych olejków eterycznych, pachnideł czy ziół. Bardzo wiele dzieci jest na nie uczulonych. Kaszlące dziecko, niezależnie od wieku, nie ma umiejętności pozbywania się wydzieliny z dróg oddechowych. W takiej sytuacji wystarczy je ułożyć na kolanach głową w dół i cierpliwie oklepywać po plecach około 10 minut albo zamiast oklepywania masować ruchem okrężnym po całych plecach około 20 minut. Naukowo nazywa się tę metodę oczyszczaniem oskrzeli drenażem ułożeniowym.
To, z czym nie może poradzić sobie dziecko, z tym poradzi sobie grawitacja i dłonie taty czy mamy. Uprzedzam jednak – nie jest to proces jednorazowy. Zabiegi oklepywania należy wykonywać co najmniej 10 razy dziennie (również w nocy!). Płuca oczyszczają się najintensywniej nocą, aby przygotować drogi oddechowe do ciężkiej pracy za dnia. Dlatego nocą kaszel zwykle się nasila. Nie należy wtedy sięgać po coś, co pozwoli naszemu dziecku przespać spokojnie całą noc. Jednak oznacza to dyżur nocny opiekunów. Wspomagająco w warunkach domowych zalecane jest stosowanie syropów z naturalnych składników, z których najprostszy jest z buraków pieczonych albo surowych. Są nie tylko skuteczne, ale też smakują nie najgorzej. Jestem ojciem dziesięciorga dzieci, które – jak wszystkie – zapadają na sezonowe przeziębienia. Nie stosowałem nigdy u nich innych metod niż te, które opisałem, a moja żona „przerabia” każdego roku kilogramy buraków. Również spożycie miodu jest w naszym domu wysokie. Dlatego oba domowe syropy polecam z czystym sumieniem. Może i brudzą się przy ich produkcji ręce, ale pożytek jest niewspółmierny.
I dla dzieciaków, i dla ich rodziców.
GAGA poleca:
SYROP Z PIECZONYCH BURAKÓW
• W wydrążoną dziurkę wkładamy łyżeczkę miodu, zawijamy w folię aluminiową i wkładamy do piekarnika na godzinę. Pieczemy w temperaturze 200 stopni.
• Syrop pijemy co najmniej 6 razy dziennie po 1 łyżeczce.
SYROP Z SUROWYCH BURAKÓW
• Obrane buraki przepuszczamy przez sokowirówkę, do otrzymanego syropu dodajemy łyżeczkę octu jabłkowego.
• Syrop podajemy 3 razy dziennie, po 1 łyżeczce.
• Syrop ten zalecany jest również w bólach gardła.
Ważne: Oba syropy działają również na dorosłych, więc jeśli mama też pokasłuje, może pić je razem z dzieckiem.