Niestety, nie wszystkie historie kończą się równie szczęśliwie. Dziesięć lat temu cała Polska była wstrząśnięta śmiercią sześcioletniego Brajana Bartłomieja Chlebowskiego, który zginął w pożarze łódzkiej kamienicy. Brajan zadzwonił do Państwowej Straży Pożarnej i zaalarmował, że w jego mieszkaniu wybuchł ogień. Straż przyjechała po kilku minutach, ogień opanowano. Dzięki bohaterskiej odwadze chłopca z pożaru uratowano kilkudziesięciu mieszkańców, nie udało się jednak uratować Brajana. Prezydent RP odznaczył go pośmiertnym Medalem za Ofiarność i Odwagę.
Kto ratuje jedno życie…
„Każdy z nas może być bohaterem za sprawą »heroicznej wyobraźni«; to ona pozwala skupić się na obowiązku pomagania i chronienia innych”, twierdzi prof. Philip Zimbardo. Słynny psycholog współtworzył program The Heroic Imagination Project (HIP), który zakłada, że większość bohaterów to zwykli ludzie. „Jestem przekonany, że akty heroizmu są udziałem nie tylko wyjątkowych osób, ale i tych, które znalazły się w określonych okolicznościach, sprzyjających przekształceniu współczucia w bohaterskie działanie”.
Bohaterstwo poparte wiedzą wyniesioną ze szkoły potrafi przynosić niezwykłe efekty – tak jak 26 grudnia 2004 r., gdy na skutek trzęsienia ziemi na Oceanie Indyjskim utworzyła się fala tsunami, która pozbawiła życia 230 tys. osób. Tylko w Tajlandii zginęło prawie pięć tysięcy ludzi, w tym wielu turystów.
Liczba ofiar byłaby wyższa, gdyby nie pewna dziewczynka, która w odpowiednim momencie przypomniała sobie o tym, czego niedawno uczyła się na lekcji geografii. Tilly Smith spędzała z rodzicami wakacje na wyspie Phuket. „Było jak w raju – wspominała potem. – Byłam na plaży, kiedy woda zaczęła się dziwnie zachowywać: pojawiły się w niej bąbelki i nagle zaczęła się cofać. Statki, które widniały na horyzoncie, zaczęły gwałtownie podskakiwać”.
Tilly szybko skojarzyła kilka faktów: na kilka minut przed uderzeniem wielkiej fali woda z wybrzeża cofa się w głąb oceanu i od tego momentu do nadejścia tsunami pozostaje około 10 minut. „Gdy tylko uświadomiłam sobie, co za chwilę może się wydarzyć, natychmiast powiedziałam do mamy: »Nadciąga tsunami, jestem tego pewna!«.
Rodzice nie zbagatelizowali przeczuć córki i ostrzegli wypoczywających na plaży. Dzięki temu Mai Khao, jako jedna z nielicznych na wyspie Phuket, wyludniła się przed uderzeniem tsunami. Małej Brytyjce udało się uratować łącznie ponad 100 osób.