Narodziny dziecka są dla wielu rodziców momentem powstania największego i najpoważniejszego zobowiązania w ich życiu. Nie bójmy się tego przyznać – to zobowiązanie ma konkretny wymiar finansowy. Zatem jak ułatwić dziecku start? Co zrobić aby zapewnić mu możliwości, których najczęściej sami nie mieliśmy?
W dużej mierze zależy to od stylu życia rodziców i ich aspiracji. Jedno jest pewne – nieważne, czy jesteś krezusem i patrząc na śpiącego ze smoczkiem w ustach Stasia, widzisz absolwenta Princeton, czy oszczędnym rodzicem przyszłego stolarza – musisz zacząć oszczędzać. Najlepiej już dziś.
„Możliwości jest wiele”, jak w „Dziewczynach do wzięcia” – nie każdy ma takie jak Milenka Bujnowska. Jej ojciec, malarz Rafał Bujnowski wpadł na znakomity pomysł i tuż po urodzinach córeczki przygotował jej artystyczny posag – zorganizował wymianę swoich prac na dzieła koleżanek i kolegów po fachu. W rezultacie kolekcja Milenki zawędrowała nawet do warszawskiej Zachęty, a w jej indeksie można znaleźć nazwiska takie jak Wilhelm Sasnal, Marcin Maciejowski, Aneta Grzeszykowska, Paweł Książek, Jadwiga Sawicka czy Julita Wójcik.
Niestety (a może na szczęście?), genialni artyści stanowią zdecydowaną mniejszość w naszym społeczeństwie. Zwykli ludzie, chcąc oszczędzać, muszą zastanowić się nad wieloma rzeczami, np.:
– ile regularnie nabywanych dóbr konsumpcyjnych jesteśmy skłonni poświęcić co miesiąc? (czyli: ile złotych miesięcznie jestem w stanie odkładać „na dziecko”).
– czego tak naprawdę oczekuję od tej inwestycji? Mieszkania za 20 lat? Pięciu lat na prestiżowej uczelni? Aktualnej wersji Porsche 911 na osiemnaste urodziny?
Aby było nam łatwiej pogodzić się z marginalnym ograniczeniem swoich wydatków, a jednocześnie móc oszacować kwotę, którą chce się przekazać dziecku za iks lat, można sprawdzić bodaj najprymitywniejszą kalkulację: odkładając 100 złotych miesięcznie na rachunek bankowy o oprocentowaniu 5 proc., po 20 latach mamy na koncie ponad 41 tysięcy. Z tego aż 17 tysięcy stanowią odsetki od zgromadzonego kapitału. Ale dziś tego typu model zdaje się niewiele bardziej opłacalny od odkładania pieniędzy do szuflady – nie jest odporny chociażby na inflację (dyskontującą zysk o średnio 3 proc. rocznie).
Jednak podstawowym jego wrogiem jest… ludzka słabość, brak dyscypliny. Dlatego warto przyjrzeć się opcjom, które oferuje nam wciąż rozwijający się rynek usług finansowych.
Agresywnie lub bezpiecznie
Każdy z nas ma swoją wizję ekonomii gospodarstwa domowego. Jedni będą chcieli agresywnie eksplorować okazje podsuwane przez koniunkturę i doradców finansowych. Ci ludzie zdecydują się na zakup jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych. Inni, o bardziej konserwatywnym podejściu, wybiorą systematyczne, może mniej opłacalne, ale bezpieczne lokowanie swych oszczędności. Dla nich bardziej ponętne będą lokaty i polisy ubezpieczeniowe. Jeśli zaś ktoś posiądzie wiedzę o możliwościach mieszania tych produktów, będzie mógł znaleźć złoty środek. Podstawa to obserwacja rynku i dostosowywanie się do koniunktury, która na przestrzeni 20 lat z pewnością nieraz zmieni trajektorię lotu.
Posag z elementami inwestycji
Ubezpieczenia kojarzą się z agentami nudnymi jak flaki z olejem i nachalnymi jak egipscy handlarze pamiątkami. Albo z najgorszym. Na szczęście jest jeszcze kilka innych aspektów tego pojęcia. Na przykład polisy ubezpieczeniowe zwane posagowymi. To rodzaj ubezpieczenia na życie, w którym uposażonym jest dziecko. W tej chwili towarzystwa ubezpieczeniowe do klasycznej formy polisy dodają elementy inwestycyjne. W takich przypadkach część składki lokowana jest w jednostki uczestnictwa funduszy. W przypadku śmierci rodziców bądź w razie poważnej choroby uposażonego wypłata określonej w umowie kwoty nastąpi po osiągnięciu przez dziecko określonego w umowie wieku. Do nadejścia tego momentu dziecko nie będzie już musiało opłacać składek.
Towarzystwa ubezpieczeniowe do klasycznej formy polisy dodają elementy inwestycyjne. W takich przypadkach część składki lokowana jest w jednostki uczestnictwa funduszy. W przypadku śmierci rodziców bądź w razie poważnej choroby uposażonego wypłata określonej w umowie kwoty nastąpi po osiągnięciu przez dziecko określonego w
umowie wieku. Do nadejścia tego momentu dziecko nie będzie już musiało opłacać składek. Można wybrać wariant ubezpieczenia, w którym osoba nieletnia będzie otrzymywała rentę przez okres od śmierci rodziców do osiągnięcia pełnoletniości. W wariancie optymistycznym – jeśli rodzice dożyją w zdrowiu określonego wieku dziecka – otrzyma ono sumę ubezpieczenia jednorazowo bądź w ratach.
W przypadku polisy inwestycyjnej wypłacona suma będzie równa wartości rachunku bądź sumie składek, w zależności od tego, która będzie większa. Polisy posagowe dają co prawda pewność, że zebrany kapitał nie zostanie uszczuplony, a działania oszczędzającego ograniczają do minimum, ale też nie pozwalają gromadzonym środkom wiele zarobić i najczęściej obwarowane są mnóstwem wyłączeń odpowiedzialności towarzystwa (np. śmierć wskutek wypadku na motocyklu o pojemności powyżej 125 cm sześciennych) – zawsze warto przeczytać te parę stron petitem, bo czyha tam wiele niuansów i kruczków, które mogą okazać się kluczowe dla nas. Dodatkowym atutem tego
typu produktów jest to, że zysk z nich nie jest opodatkowany tzw. podatkiem Belki. Mamy więc zdrowe poczucie wykonanej powinności – zabezpieczenia dziecka oraz zagrania na nosie fiskusowi.
PSO zamiast Wall Street
Każdy, kto widział „Wall Street”, chciałby choć przez chwilę poczuć atmosferę tego magicznego miejsca, przez które przetaczają się tony wirtualnych pieniędzy. Niestety, najprawdopodobniej 99,9 proc. z czytających ten tekst, gdyby jakimś trafem znalazło się na giełdzie i mogło zainwestować, od razu utopiłoby całe oszczędności.
Dla takich ludzi, z chęciami, ale bez kwalifikacji, w sukurs przychodzą Programy Systematycznego Oszczędzania. PSO polegają na zadeklarowaniu regularnych wpłat ze strony oszczędzającego, przewidzianych na długi okres.
Jest to metoda niezwykle wygodna dla ludzi, którzy mają problemy z samodyscypliną finansową – w tym przypadku mogą uruchomić stałe zlecenie ze swego rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego i teoretycznie zapomnieć o konieczności dokonania comiesięcznego przelewu. Kapitał agregowany w PSO jest lokowany w fundusze inwestycyjne. I tu dla osób, które chcą mieć wpływ na to, gdzie i jak ich pieniądze zarabiają, istnieje możliwość wyboru strategii.
Rozpoczynając oszczędzanie, można decydować o wyborze wariantu – konserwatywnego, bezpiecznego, ale mało dochodowego, bądź agresywnego, obarczonego większym ryzykiem straty, jednak kuszącego znacznie większymi zyskami.
W przypadku gdy zdecydujemy się na PSO, należy uważnie przyjrzeć się kosztom, takim jak opłaty za nabycie i umorzenie jednostek uczestnictwa w funduszu czy za zarządzanie funduszem. Często te opłaty manipulacyjne są niemal niwelowane w zamian za regularne wpłaty i nieodstępowanie od umowy. Przedwczesne jej zerwanie
może skutkować koniecznością zapłaty dodatkowej prowizji lub pokrycia obniżonych kosztów manipulacyjnych od początku trwania umowy.
PSO to szczególnie modna metoda oszczędzania pieniędzy – nie wymaga zaangażowania oszczędzającego, a do nadejścia kryzysu przynosiła nawet 30-proc. – acz nigdy nie gwarantowane – zyski w skali roku. No i pozwala choć trochę poczuć się jak Bud Fox. Zadowolony z udanej spekulacji, ale czujący na karku oddech szwarccharakteru Gordona Gekko – przy wycofywaniu z PSO środków zapłacimy podatek od zysków kapitałowych.
Koszyk maklera domowego
Śnieżnobiała koszula, litr żelu we włosach i marsowe czoło. Decyzja została podjęta – zagram jak Charlie Sheen jako Bud Fox. Ostatnia opcja z wachlarza konwencjonalnych sposobów na oszczędzanie to połączenie wyżej wymienionych elementów własnym sumptem. Jeśli ktoś ma trochę czasu, chęci i samozaparcia, może sobie samemu zbudować taki koszyk produktów finansowych, który najlepiej pokryje jego indywidualne potrzeby. Można więc wykupić polisę na życie (pamiętając o dokładnym przestudiowaniu wyłączeń), wyznaczając dziecko jako uposażonego, ustawić stałe zlecenie przelewów składek i mieć część kłopotu z głowy.
Następnie należałoby postudiować trochę opracowań dotyczących bieżącej sytuacji na rynku funduszy (np. w serwisie Money.pl) i regularnie dokonywać zakupu wybranych jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych. Wiele z nich można nabyć już za 50-100 złotych, dodatkowy wydatek pojawia się zazwyczaj na początku, przy otwieraniu rejestru. Same transakcje mogą być dokonywane w internecie, np. na stronie banku, którego klientem się jest. Dodatkowo dobrze jest mieć subkonto na rachunku rozliczeniowym, gdzie odkłada się środki, które mogą okazać się nagle potrzebne (np. opłacenie wizyt lekarskich, kolonie itp.).
Tak skonstruowany portfel zapewnia zarówno elastyczność, możliwość wstrzymania wpłat na część inwestycyjną w trudniejszym okresie życia, jak i dowolne ich zwiększenie w przypadku zastrzyku gotówki.
Bufor na rachunku pozwala zaś na wycofanie części środków bez ryzyka utraty odsetek. Decydując się na takie rozwiązanie, trzeba jednak pamiętać o systematyczności, dyscyplinie finansowej i, co najważniejsze, dobrej znajomości instrumentów finansowych oraz ryzyk z nimi związanych. Jeśli powyższe ogarniasz umysłem bez zastanawiania się i sprawdzania haseł w Wikipedii, możesz spróbować delikatnych spekulacji na własną rękę.
Antyki, sztuka i konsjerż
Inną, zyskującą na popularności formą oszczędzania i pomnażania majątku jest inwestycja w dzieła sztuki lub w antyki. Niekoniecznie sposobem państwa Bujnowskich. Wymaga to naprawdę dobrej znajomości tematu i rzadkiej umiejętności przewidzenia wartości tego typu przedmiotów w przyszłości. Co prawda są już banki, które oferują
klientom usługi z zakresu doradztwa inwestycyjnego, gdzie przedmiotem inwestycji jest np. malarstwo, ale kryzys finansowy pokazał, jak mało pewne są te instrumenty. W każdym razie nie polecałbym tego rozwiązania nikomu, kto nie ma w najbliższym otoczeniu doświadczonego antykwariusza lub marszanda. Lub parunastu wolnych
milionów na koncie, których inwestowaniem na różne wyszukane sposoby z przyjemnością zajmie się dedykowany doradca (czyli w języku nowej bankowości konsierż).
Nieruchomości – trzeba wiedzieć kiedy
Wartość mieszkań przestała wzrastać w zawrotnym tempie, dziś trzeba oddać bankowi tyle kapitału, ile mieszkanie jest warte. A to już się nie opłaca. Z tego typu inwestycjami należy poczekać do kolejnego boomu budowlanego, o ile takowy jeszcze nastąpi. A jeśli nastąpi – kupić, niech samo się spłaca i za 30 lat będziemy mieli wspaniały prezent dla dorosłej latorośli.
Bilans zamknięcia
Reasumując – mając w planie zapewnienie swemu dziecku lepszego startu w dorosłe życie, warto zacząć oszczędzanie już dziś. Im dłużej będziemy oszczędzać, tym mniejsza rata będzie potrzebna, by uzbierać zaplanowaną wcześniej wielkość kapitału. Tym łagodniej będziemy przeżywać ewentualne fluktuacje koniunktury. Aby zminimalizować ich skutki, powinniśmy co roku zwiększać nasze składki procentowo o wysokość inflacji (ok. 3 proc.). Aby wypracować w sobie niezbędną dyscyplinę, powinniśmy albo podpisać umowę z firmą oferującą wyżej wymienione produkty finansowe, albo działać samodzielnie i zautomatyzować czynności z tym związane (np. ustawić stałe zlecenie przelewów). Wyniku tych zabiegów nie sposób przecenić. A jeśli ktoś ma wątpliwości, niech zamknie oczy i wyobrazi sobie siebie, który idąc na studia, dostaje kawalerkę. Albo lepiej – Porsche 911 Turbo.