Kilkulatek ogląda filmy, bajki, w których bohaterowie wyznają sobie uczucia, całują się. A potem zwierza się: „jestem zakochany”. Nazywa coś, tak naprawdę nie wiedząc, co to znaczy – mówi Maja Targosz-Robbins, psycholog dziecięcy.
KT: Pani Maju, kiedy dzieci zaczynają się interesować płcią przeciwną?
Myślę, że tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy zaczynają dojrzewać. Wcześniej, w wieku mniej więcej trzech lat zaczynają zauważać inne dzieci, a co za tym idzie, również interesować się nimi. Jednak bardziej ciągnie je do dzieci tej samej płci.
Badania przeprowadzane przez psychologów wykazują, że na przykład w przedszkolu dziewczynki trzykrotnie więcej czasu spędzają na zabawach z innymi dziewczynkami, podobnie jak chłopcy z innymi chłopakami. Tendencja ta nasila się wraz z wiekiem. Rzadko kiedy zobaczy pani, że sześcioletni chłopiec spędza czas z koleżanką, a nie z innymi chłopcami.
KT: Ale w sumie dlaczego dzieci często bawią się oddzielnie? Przecież to nie jest kwestia wychowania, rodzice nie mówią córkom: „Masz się trzymać z dziewczynami”.
Tego nie byłabym taka pewna. Może nie mówią wprost, ale niepokoją się, gdy dzieci wyłamują się ze schematu „każdy trzyma ze swoim”.
Ostatnio przyszła do mnie mama siedmioletniego chłopca. Spytała: „Czy to jest normalne, że mój syn ma więcej koleżanek?”. Oczywiście, czasem jest też odwrotnie.
Rodzice myślą, dlaczego chłopiec tak bardzo nie cierpi dziewczynek, dlaczego rodzeństwo różnej płci nie potrafi się porozumieć. Odpowiadam wtedy: między trzecim, a siódmym rokiem życia następuje identyfikacja płciowa.
Dziecko po raz pierwszy zaczyna rozumieć, że jest dziewczynką albo chłopcem. Spędzając czas z dziećmi tej samej płci, uczy się mniej lub bardziej stereotypowych ról społecznych.
Dziewczynki często bawią się w dom, chłopcy biegają po boisku. Ich zabawy są bardziej siłowe, agresywne, aktywne.
Według badań, ilość czasu spędzanego w grupach jednopłciowych wpływa na dalsze zachowania dzieci. Chłopcy uczą się aktywności, siły, dziewczynki rozumienia emocji, rozmowy o nich, empatii.
KT: W książce Judy Dunn przeczytałam takie zdanie: „Przedszkole jest miejscem zwycięstwa procesu stereotypizacji płciowej. Żadne podstępy ze strony dorosłych ani propaganda nie ostudzą zapału, z jakim pięciolatki oddają się segregacji płciowej”.
Generalnie tak, jakiś procent dzieci wyłamuje się ze stereotypu. Tak jak syn kobiety, która do mnie przyszła.
KT: Powiedziała jej pani, co jest nie tak z synem?
Z nim nic nie jest nie tak. Niektórzy chłopcy z różnych przyczyn wolą bawić z dziewczynkami. Dlaczego? Bo mają na przykład silniejszą relację z matką niż z ojcem. Albo ojca w ogóle nie ma. Wtedy chłopcu męskie towarzystwo wydaje się trochę zagrażające, bo nie zna męskich zachowań.
Często dziewczęce towarzystwo wolą chłopcy wrażliwi. Statystyczny chłopiec ma więcej testosteronu niż dziewczynka – jest głośniejszy, bardziej agresywny. To u tego spokojniejszego budzi niepokój. Jeśli jeszcze wrażliwiec ma w domu spokojnych, niekrzyczących rodziców, nie ma kłótni, napięć – to po prostu męczy się w hałasie.
Okazało się, że synek kobiety, która do mnie trafiła, jest nadwrażliwy sensorycznie. Jemu wszystko wydawało się za głośne. Zabawy dziewczynek były dla niego milsze, bezpieczniejsze.
KT: Duże znaczenie mają hormony?
Oczywiście. Nawet my, dorośli, mówimy, że są mężczyźni bardzo męscy, i są też inni, o bardziej kobiecych cechach. Tak samo jest z kobietami. Niektóre mają więcej męskich cech niż pozostałe.
Prowadzono wiele badań, by określić rolę hormonów w kształtowaniu się różnych zachowań. Zauważono na przykład, że dziewczynki, które w okresie prenatalnym były narażone na działanie wysokich stężeń androgenów, miały potem bardziej męskie preferencje w wyborze zabawek lub dobieraniu towarzyszy zabaw. Tylko zaznaczam od razu, że jeśli chłopiec bawi się z dziewczynkami, to nie znaczy jednoznacznie, że ma dużo tzw. kobiecych cech. Może po prostu akurat na tym poziomie rozwoju ważne są dla niego rzeczy reprezentowane przez dziewczynki: większa wrażliwość społeczna, społeczne zabawy, odgrywanie ról – nie kopanie piłki.
KT: Powiedziała pani, że dzieci nie zwracają uwagi na drugą płeć. A ja często słyszę, gdy mówią: „Zakochałam się” albo „Ja to ożenię się z Karoliną”.
Znam nawet wielu dorosłych, którzy wspominają, że pierwszą miłość przeżywali w przedszkolu. Ale co to dokładnie znaczy? Tylko tyle, że ktoś pierwszy raz wzbudza w dziecku tyle silnych emocji. Że chce przy nim być, bawić się. To może być najbardziej fascynująca osoba, którą poznało. Bo na przykład ma przepiękną kolekcję żabek czy dinozaurów.
Proszę zobaczyć: oto chłopiec poznaje dziewczynkę. Jest zachwycony, bo ona z jednej strony ma te wszystkie cechy, dzięki którym czuje się bezpieczne, z drugiej ma chłopięce zainteresowania – chętnie bawi się w dinozaury, samoloty. Ale jeśli mówimy tu o zakochaniu, którego istotnym elementem jest seksualny pociąg, to tego tutaj nie ma. Dziecko nie będzie miało reakcji fizjologicznych związanych ze swoim stanem, choćby „motyli w brzuchu”. Zacznie je mieć dopiero trzynasto-, czternasto- czy piętnastolatek.
KT: A skąd to słowo „zakochanie”?
Dziecko je często słyszy. Ogląda filmy, bajki, w których bohaterowie wyznają sobie uczucia, całują się. Miłość to jest temat, którego nie da się ominąć. Nazywają coś, tak naprawdę nie wiedząc, co to znaczy.
Czasem eskalują to sami rodzice, widząc, jak Jaś częściej bawi się z Igą, mówią: „Ty się chyba zakochałeś, co?”. Dziecko widzi, że mama i tata emocjonalnie na to reagują, dopytują. Koduje sobie, że to fajny, ważny temat. Na początku dzieci są otwarte w wyrażaniu uczuć, ale w wieku szkolnym zaczynają maskować stany emocjonalne. Pięciolatek przyjdzie i powie pani, że się zakochał. Ale dziewięciolatek już nie. Dowie się pani o tym od jego kolegów, wychowawczyni, nawet samej koleżanki.
KT: Dlaczego?
Bo dziecko w tym wieku nauczyło się już, że pokazywanie silnych stanów emocjonalnych jest nieakceptowane. Że sama miłość jest tematem tabu. Jak dzieci reagują, gdy dowiadują się, że ktoś się w kimś zakochał. Śmieją się. To dla nich doskonały temat do kpin i żartów.
KT: Powiedziała pani, że kilkulatkinie interesują się płcią przeciwną. Ale często bawią się w mamę i tatę. Erotyka je interesuje.
Ale to jest ciekawość. Dzieci po prostu odgrywają zachowania dorosłych. Barbie szykuje się na randkę z Kenem i, oczywiście, najważniejszym punktem tej zabawy jest moment, w którym lalki idą do łóżka. Nie ma to jednak nic wspólnego z pociągiem seksualnym.
KT: To kiedy dzieci się naprawdę „zakochują”?
Bardzo różnie. Czasem w wieku 12 lat, czasem dopiero 17. Zależy to od wielu czynników. Im dzieci szybciej rozwijają się społecznie, emocjonalnie, tym szybciej mogą się zakochać. Duże znaczenie ma separacja od rodzica tej samej płci. Jeśli pozwalamy dziecku się od nas odłączyć, robimy mu przestrzeń na kontakty z rówieśnikami, dalej z partnerami – tym bardziej jest ono otwarte.
Jeśli matka ma symbiotyczną relację z synem, to on długo się nie zakocha, bo ma zaspokojoną relację z osobą płci przeciwnej.