Rodzice małych dzieci często nieświadomie sami kształtują u nich złe nawyki żywieniowe – przekąski, przegryzki, jedzenie w nagrodę, jedzenie za karę. Zobacz, jak najczęstsze błędy w żywieniu wpływają na apetyt dziecka oraz jego rozwój emocjonalny.
Już na samym początku, gdy nasz potomek pojawia się na świecie, łączymy jego reakcje z głodem. Często w pierwszych dniach życia, zanim nauczymy się rozpoznawać znaki, które daje nam niemowlę, każde jęknięcie łączymy z głodem lub brudną pieluszką – i owszem, często tak jest, ale powodem płaczu może być zwykła potrzeba bliskości. Dodatkowo głosy wszechobecnych „doradców” podpowiadają, że „marudzi, bo na pewno jest głodne”. Szybko więc mama, przejęta tym, że jej dziecko, któremu chce dać wszystko, co najlepsze, może cierpieć głód, zaczyna je dokarmiać.
Jak to jest z tym jedzeniem?
Należy sobie uświadomić, że wielu specjalistów jest zgodnych co do jednego – w dzisiejszych czasach problemem nie jest niedożywianie, ale raczej przekarmianie dzieci, a stąd już bliska droga do zaburzeń odżywiania, otyłości i innych schorzeń z tym związanych. Dodatkowym utrudnieniem jest podejście rodziców, którzy w braku apetytu, a raczej niezjadaniu wszystkiego, co przygotowują dla swojej pociechy, widzą własną porażkę, a tymczasem prawda jest zgoła inna. Stosunek dziecka do jedzenia (oczywiście mówimy o sytuacji, w której maluch nie zna jeszcze smaku wszelkich sztucznych przekąsek) jest prosty – je, gdy jest głodne, pije, gdy jest spragnione.
Specjaliści swoje, rodzice swoje
Zalecenia WHO odnośnie żywienia niemowląt i dzieci są bardzo jasne – do 6. miesiąca życia to mleko powinno być jedynym pokarmem spożywanym przez maluchy, tymczasem z badań Instytutu Matki i Dziecka wynika, że mimo, iż 54% mam karmi w tym okresie piersią, to tylko 6% z nich podaje wyłącznie swoje mleko – pozostała część dokarmia mlekiem modyfikowanym, wodą lub zaczyna wprowadzać pokarmy stałe (mimo iż powinno się to robić dopiero po ukończeniu 6. miesiąca życia dziecka, aż 60% dzieci ma rozszerzaną dietę jeszcze przed 5 miesiącem). Im starsze dziecko, tym jest jeszcze gorzej – dzieci przed pierwszym rokiem życia jedzą „dorosłe posiłki” pełne soli i niedostosowanych produktów, o słonych przekąskach, parówkach i pełnych cukru deserkach nie wspominając. Dieta dzieci powyżej roku uboga jest w warzywa i owoce (aż 88% je ich za mało), w witaminę D (94% dzieci otrzymuje jej za mało, a niedobór wapnia to przypadłość 42% maluchów), pełna jest za to cukru, którego nadmiar spożycia występuje u ¾ dzieci w tym wieku oraz soli, bowiem aż 83% dzieci powyżej roku je dosalane pokarmy.
Niewinne jabłuszko i chrupeczki
Dziecko między 1. a 3. rokiem życia powinno spożywać 5-6 posiłków w ciągu dnia, z czego 3 to posiłki zasadnicze – śniadanie, obiad i kolacja, a 2-3 to posiłki uzupełniające, tymczasem często się zdarza, że rodzice poproszeni o to, by policzyli i zapisali, ile posiłków (wraz z przekąskami) zjadają ich dzieci, uświadamiają sobie, że liczba ta rośnie nawet do kilkunastu w ciągu dnia. Jak to możliwe? Kabanosik na przegryzkę – „tak na wszelki wypadek”, chrupki kukurydziane na spacerze – „żeby grzecznie siedziało”, paluszki na placu zabaw czy w samochodzie – „bo do domu jeszcze daleko”. Niezdrowe przekąski to nie wszystko, bowiem są także rodzice, którzy mówią – „no przecież to tylko jabłko, domowy soczek z owoców z babcinego ogródka, własnoręcznie zrobiony mus” i choć wszystkie wymieniony produkty są zdrowe, to należy pamiętać, że zapotrzebowanie kaloryczne dzieci jest znacznie niższe niż dorosłego, a taki deserek może zawierać podobną ilość kalorii, co posiłek główny, a kilka takich „przegryzek” w ciągu dnia znacznie przekracza dzienny limit.
Traktowanie przekąsek jako leku na nudę, marudzenie, zajęcie (bo musimy coś zrobić, a tak mamy pewność, że dziecko spokojnie posiedzi), jako motywatora do zjedzenia posiłku głównego (deser za zupkę itp.) prowadzi niestety do bardzo złego nawyku – jedzenia pod wpływem impulsu. W konsekwencji dziecko przestaje traktować posiłek jako sposób na zaspokojenie potrzeby fizjologicznej, a zaczyna utożsamiać – szczególnie te przyjemne pokarmy, czyli słodkie przekąski, soczki itp. z przyjemnością, poprawianiem nastroju. W efekcie dochodzi do wspomnianych zaburzeń łaknienia.
Pozwól dziecku zgłodnieć!
Pusty żołądek to naturalne zjawisko, a uczucie głodu jest po to, by zasygnalizować, że organizm potrzebuje pokarmu. Nie ma co się dziwić, że dziecko, które niemal cały czas ma buzię pełną jedzenia, zdrowych owoców czy warzyw nie będzie miało ochoty jeść na obiad czy kolację, nie ma też co nazywać go niejadkiem, co niestety ma miejsce coraz częściej. Człowiek, bez względu na wiek, żeby nabrać apetytu na posiłek, musi poczuć głód, to bardzo prosta zasada, tymczasem większość rodziców i dziadków o tym zapomina.
Wiele mam dzieci, które poznały smak słodkości oraz wyrobiły w sobie nawyk jedzenia przekąsek, zaczyna mieć poważne problemy z wymuszaniem przez maluchy jakiejś przegryzki. Pojawiają się płacz, krzyki, tupanie nogami, kładzenie na podłodze i to bez względu na miejsce i czas. Najczęściej rodzice ulegają, szczególnie jeśli ma to miejsce w sklepie, na placu zabaw czy wśród znajomych, nie chcemy stać się obiektem uwagi i pozwalamy dziecku triumfować. Tym czasem, jeśli rzeczywiście leży nam na sercu dobro dziecka, musimy podjąć zdecydowane kroki. Jeśli nie pomagają tłumaczenia, po prostu ostrzeż dziecko, że jeśli nie uspokoi się, wrócicie do domu i konsekwentnie trzymaj się tych słów. Porozmawiaj również z dziadkami, którzy także często dokarmiają ukochane wnuki, a nade wszystko zmień wasze przyzwyczajenia, pamiętając, że musi to dotyczyć całej rodziny, nie tylko dziecka, które przecież widzi, że ono nie może, a tata czy starsze rodzeństwo już tak.
I na koniec – nie przejmuj się reakcją otoczenia i uszczypliwymi komentarzami w stylu „nie przesadzaj, to tylko kawałek czekolady” i nie ulegaj, dziecko potrzebuje rutyny i konsekwencji. Twój sprzeciw teraz i wpojenie dobrych zasad odżywiana, zaowocuje zdrowszym życiem dziecka w przyszłości.