Rodzice osób nieheteroseksualnych jednoczą się przeciw homofobii. „Dramat, który rozgrywa się w łonie rodziny, dotyka również bliskich”, podkreślają. Jak paląca jest to potrzeba, pokazało samobójstwo 14-letniego gimnazjalisty po szykanach ze strony rówieśników.
Z inicjatywy Kampanii Przeciw Homofobii oraz Fundacji im. Róży Luksemburg 12 czerwca 2015 roku odbyła się w Warszawie międzynarodowa konferencja pt. „Rodzice osób LGBT – kropla drąży skałę”, zwracająca uwagę na realne problemy dzieci homoseksualnych oraz ich rodzin.
Termin konferencji zbiegł się z tragicznym wydarzeniem, które wstrząsnęło opinią publiczną. 30 czerwca czternastoletni Dominik Szymański z Bieżunia szarpnął się na swoje życie. Okazało się, że chłopiec od dawna skarżył się na szykany ze strony rówieśników. Drażnił ich swoją odmiennością. Dbałością o wygląd i upodobaniem do wyszukanego ubioru. Rówieśnicy wyzywali go od „pedziów”. Przed samobójstwem napisał list do mamy, a w nim między innymi, że jest zerem. Przepraszał za swój czyn.
– Śmierć Dominika stała się nieoczekiwanie tragicznym potwierdzeniem dla naszych usilnych działań w celu przeciwdziałania homofobii – mówi Cecylia Jakubczak z Kampanii Przeciwko Homofobii. – Celem naszej kampanii było bowiem stworzenie przestrzeni wymiany doświadczeń pomiędzy rodzicami osób nieheteroseksualnych. Przestrzeni, w której spotkają się ze sobą matki i ojcowie z krajów, w których ruch rodziców osób LGBT działa od lat, z matkami i ojcami pochodzącymi z krajów, gdzie rodzice dopiero zaczynają się organizować – wyjaśnia.
Idą zmiany?
Według rodziców osób nieheteroseksualnych biorących udział w wydarzeniu Polska jest krajem, w którym ruch antyhomofobiczny ma bardzo nierówny zasięg. W większych miastach jest lepiej. Otwarcie na osoby homoseksualne oraz ich prawa znajduje mniejsze lub większe poparcie społeczne. Jednak polska prowincja wciąż pozostaje zamknięta na osoby homoseksualne i ich rodziny. Brak zrozumienia, ostracyzm, a także odrzucenie to najczęściej wymieniane sytuacje, z którymi muszą borykać się na co dzień.
Co to oznacza w praktyce? Cecylia Jakubczak przytacza przykład Malty. – Okazuje się, że ten katolicki kraj był w stanie wypracować z rządem kompromis, który doprowadził do nowelizacji w maltańskim ustawodawstwie oraz zmiany podejścia Kościoła katolickiego do osób LGBT. Dla odmiany rosyjscy homoseksualiści mogą tylko o tym pomarzyć i doświadczają aktów agresywnej dyskryminacji. W Polsce jest lepiej, jednak daleko nam do standardów wypracowanych w innych krajach – dodaje.
Rodzic jak każdy
– O homoseksualizmie syna dowiedziałam się, gdy miał 17 lat. Jechałam akurat samochodem, a on przysłał mi esemesa. Gdy dojechałam do domu, czekał na mnie wyjaśniający list – opowiada Joceanne Peregin z Malty. – Najpierw był szok. Bałam się, jak przyjmie to mąż. Nie przespałam nocy. Ale to przecież nasze dziecko! Postanowiłam stanąć z nim ramię w ramię.
Joceanne jest uśmiechniętą, serdeczną kobietą w średnim wieku. O swoim synu opowiada ze spokojem i miłością. Cała jej rodzina jest wyznania rzymskokatolickiego. Wiara stanowi nieodłączną część ich życia.
– Zdaję sobie sprawę z tego, jakie są poglądy katolików na temat homoseksualizmu. Sama jestem katoliczką i nie chciałam wytaczać wojny Kościołowi. Na szczęście w moim kraju kompromis w tej delikatnej sprawie okazał się możliwy. Syn nie musi czuć się gorszy i odrzucony z powodu swej orientacji seksualnej. Może nadal pozostać członkiem Kościoła – tłumaczy kobieta.
Joceanne po coming oucie swojego dziecka założyła grupę rodziców działającą przy organizacji LGBT Drachma i współprowadzi comiesięczne spotkania rodziców w Jezuickim Domu Rekolekcyjnym. Zrobiła to, gdyż, jak mówi, pchnęło ją ku temu osobiste doświadczenie i nie chciała pozostać bierna czy bezradna. Podkreśla, że homoseksualizm jej syna, choć trudny do zaakceptowania, nie zaważył w żaden sposób na jej uczuciu do dziecka. – Mój syn to mądry, wrażliwy i dorosły już człowiek. Kocham go takiego, jakim jest.
Nadezhda Petukhova z Rosji, matka trojga dzieci i członkini Grupy Rodziców Coming Out St. Petersburg, kreśli odmienny obraz: – Jeden z moich synów jest homoseksualny. Przeżywamy z tego powodu ogromny dramat. Nie dlatego, że go nie akceptujemy. Niestety, mieszkamy w kraju, gdzie społeczeństwo radykalizuje się. Dochodzi do coraz ostrzejszych aktów agresji wobec osób homoseksualnych. Są pobicia i szykany. Wielu moich homoseksualnych rodaków emigruje z powodu represji.
A jak jest w Polsce?
Uczestniczka konferencji Anna Skalska jest matką 31-letniej lesbijki. – Kiedy córka ujawniła swoją orientację seksualną, byłam bardzo zaskoczona, ale doceniłam jej odwagę. Miałam trudność nie tyle z akceptacją własnego dziecka, co z tym, jak ten fakt zostanie, i w sumie został, odebrany przez otoczenie. Brak zrozumienia i ostentacyjne przejawy niechęci były dla mnie, jako matki, bardzo bolesne. Moja córka jest poukładaną, fajną, młodą kobietą. Od lat pozostaje w szczęśliwym związku. Potrzebowałam czasu, aby nauczyć się o niej mówić, w czym bardzo pomogła mi grupa wsparcia dla rodziców osób LGBT.
Spotkanie na szczycie
Czy Dominik musiał umrzeć? Czy upokorzenia ze strony kolegów, wyzywanie go od pedałów i odmieńców przyczyniły się do jego decyzji o samobójstwie? Czy gdyby w Polsce panowało inne nastawienie do osób homoseksualnych (co nie oznacza, że Dominik był jedną z nich), mniej wrogie i agresywne, oparte na tolerancji wobec odmienności osób z otoczenia, nie doszłoby do tragedii?
– To oczywiście gdybanie, które nie zwróci życia dziecku. Z doniesień medialnych wiadomo, że chłopiec skarżył się w liście pożegnalnym na swoich rówieśników. Trwa śledztwo, przesłuchiwani są uczniowie i nauczyciele. Pośród dzieci przeprowadzono ankietę. Z tych działań wyłania się obraz pewnych nieprawidłowości, które musi zbadać prokuratura – mówi Cecylia Jakubczak.
Kampania Przeciw Homofobii od razu zareagowała na wydarzenie w Bieżuniu. W specjalnym oświadczeniu, sygnowanym wspólnie z Towarzystwem Edukacji Antydyskryminacyjnej, można przeczytać: „Zwracamy uwagę, że od lat prezentowane raporty z badań autorstwa m.in. Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA) oraz Kampanii Przeciw Homofobii (KPH) jednoznacznie wskazują na powszechność dyskryminacji, czyli gorszego traktowania, ze względu na płeć i orientację seksualną w polskich szkołach.
Zarówno nauczyciele i nauczycielki, jak i uczniowie i uczennice przyznają w badaniach, że ci, którzy w jakikolwiek sposób odstają od stereotypowej normy tego, co »męskie«, w swoim wyglądzie, poziomie sprawności, zainteresowaniach, sposobie ubierania lub w związku ze swoją homoseksualnością, doświadczają regularnych prześladowań. Są poniżani, wyzywani i bici”.
Efekt zamierzony
22 lipca br. pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w szkołach Urszula Augustyn spotkała się z przedstawicielami TEA i KPH. – W czasie rozmowy poruszone zostały m.in. kwestie dotyczące roli i autorytetu Ministerstwa Edukacji Narodowej w kreowaniu wspierającej atmosfery dla wszystkich uczniów i uczennic, bez względu na różnice. Minister Augustyn bezpośrednio wyraziła chęć działania ministerstwa w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji motywowanej różnymi przesłankami, w tym orientacją seksualną.
– Jasne stanowisko MEN w sprawie przemocy motywowanej uprzedzeniami ma wesprzeć tych nauczycieli, którzy już teraz – czasem w niesprzyjającym środowisku lokalnym – aktywnie i z zaangażowaniem działają w tym obszarze – dodaje Natalia Sarata z TEA.
Pozostaje wierzyć, iż nie skończy się na pobożnych życzeniach, gdyż problem jest palący. Po śmierci Dominika na Facebooku powstała strona, na której nie pozostawiono na zmarłym chłopcu suchej nitki. Autorami przesyconych mową nienawiści komentarzy były w większości dzieci i młodzież. „Na szczęście” to tylko hejt. Dominiku, spoczywaj w spokoju…