Mamy emocjonalny stosunek do wigilijnych potraw, bo zwykle jadamy je raz w roku. Czy smażonego karpia, makowca, kapusty i innych specjałów mogą próbować dzieci?
Nie wszystkie specjały świąteczne są przeznaczone dla najmłodszych. Na suto zastawionym stole znajdą się produkty, których małe dzieci jeść nie powinny. To przede wszystkim grzyby. Nawet jeśli zbieraliśmy je własnoręcznie, to i tak nie mamy stuprocentowej pewności, że nie zaszkodzą malcowi, a ich wartość odżywcza jest naprawdę znikoma. Na czarnej liście są też śledzie i inne marynaty w occie. Wprawdzie ocet spożywany w niewielkich ilościach nie szkodzi dorosłym (a nawet pobudza apetyt), ale u dzieci może podrażnić błonę śluzową żołądka. Lepiej omijać też inne ciężkostrawne potrawy, takie jak smażony karp, kapusta z grochem czy sałatka z majonezem.
Reszta zależy od wieku dziecka i tego, co jadło dotychczas. Najmłodsi niech lepiej pozostaną przy swojej zwyczajowej diecie. Nie ucierpią na tym specjalnie, bo podniosła atmosfera, choinka i obecność gości sprawią, że raczej nie będą zanadto interesowali się jedzeniem. I dobrze, bo święta to nie jest najlepszy moment na eksperymentowanie z nowymi produktami. Szczególnie tymi często uczulającymi. Warto mieć świadomość, że dziecko, które dotychczas nie jadło ryby, miodu czy orzechów, może zareagować bólem brzucha, wysypką, a nawet dusznością. Jeśli uraczymy je kilkoma nowymi produktami jednocześnie, to w razie niepokojących objawów nie będziemy wiedzieli, który zawinił.
Ryby tak, ale…
Mięso rybie (szczególnie halibut, łosoś, dorsz) jest źródłem pełnowartościowego białka i bezcennych dla zdrowia kwasów tłuszczowych omega-3. Można je wprowadzić do diety dziecka już po ukończeniu szóstego miesiąca życia. Jednak serwując malcowi danie rybne po raz pierwszy właśnie w święta, ryzykujemy, że nowa potrawa nie zaimponuje mu smakiem lub zapachem. I będziemy mieli za stołem marudzącego, głodnego biesiadnika. Dlatego bezpieczniej będzie, jeśli podamy mu coś sprawdzonego, np. ulubioną zupę czy naleśniki. A jeśli koniecznie nam zależy, by dziecko zjadło w Wigilię rybę, najpierw podajmy mu ją kilka dni wcześniej i obserwujmy reakcję. Lepiej niech nie będzie to ryba smażona (ciężkostrawna), ale gotowana lub pieczona np. w folii aluminiowej lub specjalnej torebce w towarzystwie warzyw. Pamiętajmy jednak, że serwując dziecku rybę nawet w postaci fileta, musimy bardzo dokładnie sprawdzić, czy nie ma w niej ości. Bo jeśli utkwią w przełyku, czeka nas wątpliwa atrakcja w postaci wizyty na ostrym dyżurze laryngologicznym. Dlatego dla bardzo małych dzieci rybę lepiej zmielić i przygotować pulpeciki.
A co ze sodyczami?
Makowiec i kutia odpadają z powodu maku, który jest ciężkostrawny, a zawarte w nim alkaloidy mogą zaburzyć funkcjonowanie układu nerwowego dziecka. Z czystym sumieniem możemy podać maluchowi kawałek domowego sernika (jeśli toleruje mleko krowie), który oprócz przyjemności dostarczy też solidnej porcji wapnia i białka. Alternatywą są kruche ciasteczka czy pierniczki, szczególnie jeśli upiekliśmy je sami, na odpowiednim tłuszczu (bez szkodliwych izomerów trans). Ich wspólne zdobienie wprowadzi nas w świąteczny nastrój.