Z badań wynika również, że matki starają się „pielęgnować” inteligencję emocjonalną swoich synów, ucząc ich rozpoznawać i wyrażać swoje uczucia oraz być bardziej wyczulonymi na uczucia innych. Zachęcają histeryzującego kilkulatka, by „wyrażał emocje słowami”, i nie przyjmują odburknięć nastolatka jako satysfakcjonującej odpowiedzi. Ponadto, jak twierdzą specjaliści, nastoletni chłopcy, którzy są blisko z matkami, angażują się w mniej ryzykowne zachowania. Od dawna wiadomo, że dobra komunikacja rodziców z nastolatkiem może łagodzić wpływ negatywnej presji rówieśniczej. Ale najnowsze badania pokazują, że to matka chłopca ma większy wpływ na jego decyzje dotyczące sięgania po alkohol, narkotyki czy rozpoczęcie współżycia. Naukowcy przypuszczają, że ma to związek ze sposobem, w jaki rodzice komunikują się ze swoim synem. Zatroskane matki zazwyczaj nie przeprowadzają jednorazowej pogadanki o szkodliwości używek czy skutkach inicjacji seksualnej, zamiast tego wplatają te wątki w rozmowy dotyczące innych tematów.
Inteligencja emocjonalna opanowana dzięki zażyłej relacji z matką przydaje się też w innych obszarach. Choćby przy ubieganiu się o stanowiska, gdzie wymagana jest umiejętność dobrej komunikacji, pracy w zespole i współpracy z osobami z zewnątrz. Właśnie tam, zdaniem Kate Stone Lombardi, synowie od dzieciństwa pozostający w bliskim kontakcie z matkami radzą sobie znakomicie. Dziennikarka ma nadzieję, że krzywdzący obraz bliskości matki i syna (czyli dominująca mamuśka i uzależniony od niej wieczny chłopiec, który bez konsultacji nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji) będzie stopniowo zanikał.
„Wiele matek i synów pozostaje w naprawdę bliskim kontakcie, ale ich więź nie ma nic wspólnego ze stereotypowymi relacjami nadopiekuńczych kobiet i maminsynków – przekonywała w wywiadzie. – Gdy mówię »blisko«, nie mam na myśli syna wydzwaniającego do mamy kilka razy dziennie, by poradzić się, co ma zjeść, co zrobić lub gdzie pójść. To zdrowy, dojrzały związek, w którym matka i syn są blisko, ale szanują siebie i ustanowione przez oboje granice”.
W powszechnej opinii powinnyśmy unikać małżeństwa z maminsynkami, ponieważ ci zawsze opowiedzą się po stronie rodzicielki lub będą stawiać ją na pierwszym miejscu. „W rzeczywistości badania pokazują, że kobiety, które poślubiły mężczyzn będących blisko ze swoimi matkami, chwalą sobie wysoki poziom komunikacji panującej w małżeństwie i wynikające z tego różne romantyczne aspekty”, utrzymuje Lombardi.
Czasy chyba rzeczywiście się zmieniają, bo coraz więcej mężczyzn zaczyna otwarcie przyznawać, co czuje do swoich matek. Relacja z mamą to dla nich powód do dumy, a nie wstydu. Naprawdę wydają się cieszyć tymi kontaktami – tak jak pewien sierżant armii amerykańskiej, który służył w Iraku i Afganistanie. W wywiadzie dla popularnego portalu dla mężczyzn AskMen opowiedział o bliskiej więzi łączącej go z mamą: „Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałem o tym jako o czymś złym. Przeciwnie, nasze relacje uczyniły ze mnie lepszego człowieka. Poznać to można choćby po tym, że doceniam, co moja mama robi dla mnie i mojego rodzeństwa. I jak pozytywnie wpłynęła na sposób, w jaki przez całe życie staram się traktować inne kobiety”.