Takiej chwili się nie zapomina: wołasz swoje dziecko na posiłek, a ono nie przychodzi. Wołasz i wołasz – wciąż nic. W końcu krzyczysz: „co tam robisz?”. I ta odpowiedź: „czytam sobie”. Sobie – czytam. Nie zapomnę tej radości, tego wzruszenia i satysfakcji. Te godziny wieczornych lektur, te przerywane ziewaniem wymyślane nocne opowieści, to tłumaczenie bez końca wyższości papieru nad ekranem telewizora. I oto jest! Własny, osobiście wyhodowany mól książkowy. Boże, co za radość…
W tej „hodowli” niemały udział miały wydawnictwa, o których chciałam dziś wspomnieć, bo lektury dla dzieci, które zaczynają same czytać, są ogromnie ważne – by nie powiedzieć: najważniejsze na świecie! To, czy dziecko połknie przysłowiowego bakcyla, zależy właśnie od tych książek.
Zatem: moja i mojej córki złota lista przebojów.
„Czytam sobie”
O tej serii rozpisywano się wzdłuż i wszerz, ale ponieważ wciąż pojawiają się nowe tytuły, jest okazja do przypomnienia. „Czytam sobie” to trzypoziomowy program wspierania nauki czytania u dzieci w wieku od lat 5. Honorowy patronat objęła nad tą serią Biblioteka Narodowa oraz inne instytucje, które żywo się w promocję czytelnictwa angażują. Na niekwestionowany sukces złożyło się tutaj mnóstwo czynników: od grona najwybitniejszych autorów i ilustratorów zaczynając. Dla mnie ważne są również: duża czcionka, intrygujące historie – niektóre z nich prawdziwe (kategoria: Fakty), dyplom sukcesu na końcu każdej książeczki i nieoczywiste naklejki, a także bardzo przystępna cena. I choć nie było książeczki, która by nam się nie podobała i której bym nie polecała, powiem kilka słów o tych, które ostatnio skradły nasze serca.
1. Anna Czerwińska-Rydel „Planety pana Mikołaja”, ilustracje Katarzyna Bajerowicz, Wyd. Edukacyjny Egmont , Warszawa 2016.
Ta książeczka z poziomu pierwszego to nocna, ale bynajmniej nie mroczna miniatura. Arcyciekawa powiastka o wielkim astronomie z Torunia z niemniej ciekawymi ilustracjami. Doskonałość pióra znanej dzieciom biografki, która jak nikt potrafi przybliżać wielkie postaci, ich życiorysy, odkrycia, pasje i zasługi. Nie inaczej jest tym razem.
2. Zofia Stanecka „W kraju Polan. O dawnej Polsce”, ilustracje Magda Kozieł-Nowak, Wyd. Edukacyjny Egmont, Warszawa 2016.
O dawnej Polsce, o roku 966 i o tym, kto wraz z władcą Polan zmienił wiarę na ziemiach naszych przodków. Ale to nie wszystko, bo w książeczce (również poziom pierwszy) znajdziemy też informacje o tym, jak zbudowane były grody i domy. I że „teren obecnej Polski porastały lasy” (sic!)…
I właściwie można by tak wymieniać ulubionych autorów, a wśród nich jeszcze: Wojciecha Widłaka, Zbigniewa Dmitrocę, Rafała Witka, Agnieszkę Frączek, Marcina Barana, Joannę Olech, Ewę Nowak, Grzegorza Kasdepkę czy Małgorzatę Strzałkowską. Serię tworzy bowiem już prawie pięćdziesiąt tytułów! Ilustratorzy to nie mniej zacne grono, na czele którego zasiadają (i kredki trzymają!) Joanna Rusinek, Marianna Oklejak, Daniel de Latour i inni, bo wszystkich wymienić nie sposób. Różnorodna tematyka – od trolli po Babę Jagę i to jeszcze na deskorolce, mroczne zamki, Basię i Star Wars, historie prawdziwe i przygodowe, zmyślone rarytasy.
Dla mnie, jako logopedy, te książeczki – szczególnie pierwsze dwa poziomy – to również niebywała pomoc: zarówno w pracy z dziećmi, jak i z pacjentami po udarach czy wylewach. Składanie słów, zdań, nauka głoskowania w tej właśnie prostej, ale jakże efektownej formie wspomaga proces terapeutyczny. Z niecierpliwością czekam na naukę czytania z młodszą córeczką!
„Już czytam”
To, co w poprzedniej serii było zaletą (czyli różnorodność pióra), tu jest zaprzeczona, ale bynajmniej nie jest to wadą. Oto bowiem w serii „Już czytam” Wydawnictwa Zielona Sowa mamy jedną autorkę* – Agnieszkę Stelmaszyk, znaną dzieciom z opowiadań, powieści i cyklu o małym detektywie Tomusiu Orkiszku. Natomiast zmieniają się w tych książeczkach ilustratorzy.
Ta seria jest również pomyślana o dzieciach, które zaczynają czytać, ale co nieco już potrafią. Czcionka jest duża, rozdziały krótkie, trudne wyrazy objaśnione w dołączonym na końcu książeczki słowniczku małego czytelnika, a całość wieńczą kapitalne zadania sprawdzające stopień zrozumienia tekstu.
Serię stanowią następujące tytuły:
„Michał i złoty puchar”
„Monia ratuje Faraona”
„Krzyś i gang Pelargonii”
„Andzia i duch pana Baryłki”
„Fiord i zgubiony naszyjnik”
„Tajemnica weneckiej maski”
„Zbawcy książek”
„Upiorne andrzejki”
„Gdzie jest Kunegunda?”
„Słoń w składzie porcelany”
„Koniec z wygłupami”
„Akcja Morze!”
Autorka, której pomysły na fabułę zdają się nie mieć granic, nie dość, że uczy dzieci czytania, wspomaga ten proces w sposób mistrzowski, to jeszcze świetnie żongluje symbolami w kulturze, grą słów i powiedzonkami, które dobrze jest znać. Każda kolejna książka tej autorki poszerza kompetencje nie tylko czytelnicze dziecka.
Ja i moja córeczka uwielbiamy absolutnie każdą książkę tej autorki, ale w tej serii najbliższa nam, rozkochanym w mieście na wodzie, jest „Tajemnica weneckiej maski” (Wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2016, ilustracje: Dorota Szobik). I choć akcja książki bynajmniej nie dzieje się we Włoszech, w ogóle Italii jest tu jak na lekarstwo, to kiedy na czterdziestu kliku stronach mamy dwoje dzieci, ekscentrycznego bogatego stryja, stare zamczysko i… burzę, to musi być ciekawie. I jest!
*Kiedy skończyłam pisać tekst znalazłam na stronie wydawnictwa informację, że dwa nowe tytuły w serii napisały już inne autorki!
„Hania Humorek i przyjaciele”
Hania Humorek to dziewczynka, której specjalnie przedstawiać nie trzeba. Jej przygody śledzimy bowiem już od kilkunastu… tomów! Ta zaradna trzecioklasistka to dziecko z krwi i kości, z niespożytą energią, można powiedzieć: kobieta-wulkan. Ale poza wszystkim to dziewczynka, jakich wiele, jak moja Bogna, wasza – Ania, Kasia i Julka. Nic dziwnego, że autorka postanowiła przedstawić nam jeszcze przyjaciół Hani. Oto bowiem słów kilka o nowej serii „Hania Humorek i przyjaciele”.
1. „Rysiek Zyga. Zdumiewający Pan Magik”, Megan McDonald, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2017.
O fascynacji magią, czytaniu w myślach i o tym, że przyjaźń bywa najbardziej magiczną sprawą na świecie. Dodatkowy plus stawiam za przedstawieni przyjaźni między chłopcem a dziewczynką – bo to wciąż nie jest w literaturze dla dzieci takie oczywiste.
2. „Mania Pisania słynna reporterka”, Megan McDonald, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2017.
Mania i Hania na tropie dziennikarskiego newsa. Bardzo ciekawie o zawodzie reportera, który, jak się okazuje, musi czasem stanąć oko w oko z prawdziwym potworem. Jest i strasznie, i śmiesznie. 100% Hani w Hani!
To nie jest wybitna literatura, ale tak lekko i ze swadą napisana, że właściwie „same się czytają”, a dzieci bardzo je lubią. Czegóż chcieć więcej?
„Polecone z zagranicy”
„Polecone z zagranicy” to seria przekładów ilustrowanych książek dla dzieci. Autorami są wybitni twórcy z różnych stron świata – ostatnią książkę nadano z Portugalii!
Serię stanowią następujące tytuły:
„Jestem najsilniejszy” Mario Ramosa
„Szur szur ćwir plum” Kitty Crowther
“Pięciu nieudanych” Beatrice Alemagna
„Mus jabłkowy” Klaasa Verplancha
I najnowsza „aciumpa” Catariny Sobral.
I choć nigdzie nie znajdziemy informacji, że to książki do nauki czytania, to przez fakt, iż są one krótkie, bogato ilustrowane i niebywale wprost ciekawe – funkcję zachęcenia do czytania spełniają wzorcowo. Co prawda przydaje się tu pomoc w objaśnieniu co trudniejszych słów, ale to i tak czytelnicza frajda.
A oto i najnowsza „aciumpa” (Catarina Sorbol, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2017).
Aciumpa to słowo znalezione w słowniku przez pewnego badacza. Wszyscy chcą je używać, ale nikt, ani pani Zulmira (lat 137), ani żaden językoznawca, ani nawet premier nie potrafią „odpowiedniej rzeczy dać temu słowu”. I na dodatek ów badacz, kontynuując swe poszukiwania, miast znaleźć odpowiedź, co to jest aciumpa, znajduje kolejne słowo-zagadkę, a mianowicie: perliśnik. I cała zabawa zaczyna się od początku. Pięknie zilustrowana książka, dowcipna i mądra.
Te książki na pewno zachęcą dzieci do czytania. Właśnie takie lektury są biletami do czytelniczej podróży, są jak paszport i wiza do lepszego świata. To, czy dziecko będzie czytało książki w dużej mierze zależy od nas, rodziców. To, jakie książki im podsuniemy, jak również to, czy nas zobaczą z książką – będzie tym symbolicznym pierwszym krokiem, od którego rozpoczyna się nawet najdalsza podróż.
Zatem w drogę!
(cdn)
Kalina Cyz