Ciekawość na kozetce
O tym, że jest w poważnych tarapatach dowiedział się z nerwowej miny swojego taty, który następnego dnia odprowadzał go do przedszkola.
Zaraz po tym, jak obaj weszli do budynku, wszystko potoczyło się inaczej niż zwykle. Pani dyrektor poprosiła tatę o chwilę rozmowy, podczas gdy chłopcem zajęła się wychowawczyni grupy motylków. Zabrała go do małej salki i zaproponowała zabawę klockami. Nie lubił jej, bo miała ogromną fryzurę i przypominała rozzłoszczoną owcę. Poza tym układanie klocków uważał za najnudniejsze z przedszkolnych zajęć.
Pomimo ważnego zebrania w pracy, do przedszkola przyjechała także mama. Antek był zdezorientowany i smutny. Widział łzy mamy i czuł, że stało się coś prawie tak strasznego, jak wtedy, gdy umarł dziadek.
Po tym jak rodzice chłopca dowiedzieli się, że ich pięcioletni syn wkładał siusiaka do uszu innych dzieci sprawy potoczyły się lawinowo. Antoś musiał odpowiedzieć na szereg bardzo dziwnych pytań i obiecać, że nie będzie już zajmował się kwestią seksowania.
W konsekwencji zdruzgotani rodzice zabrali chłopca do pani psycholog, co na szczęście znacznie uspokoiło napiętą sytuację. To ona ustaliła z chłopcem, co dokładnie wydarzyło się w przedszkolu oraz odtworzyła łańcuch zdarzeń, który do tego doprowadził. Prosta rozmowa, której jego rodzice nie byli w stanie przeprowadzić, okazała się remedium na rozdmuchaną aferę.