Patrząc na to, co proponujemy dzieciom, mam wrażenie, że zbyt często dopuszczamy do ich świata bylejakość na różnych płaszczyznach. Zastanawiam się, dlaczego nie chronimy ich przed tym, co estetycznie marne…
Przez dziewięć dni w maju odbywał się w Warszawie Międzynarodowy Kongres Teatrów dla Dzieci i Młodzieży ASSITEJ. Jest to Międzynarodowe Stowarzyszenie Twórców Teatrów dla Dzieci i Młodzieży. W Polsce patronuje mu wielka legenda polskiego teatru dla dzieci, pedagog, pani Halina Machulska. ASSITEJ przyznaje tzw. atesty. Trudno komuś powiedzieć: „Robi pan niedobrze”. Natomiast można wskazywać na to, co dobre. Atesty to jest forma nagradzania tego, co wartościowe, co powinno żyć, co warto polecić. Widziałem różne spektakle. Włosi np. mają świetny teatr dla dzieci. Wiele przedstawień pokazuje się w szkołach czy przedszkolach. Te prezentacje mają niewiarygodną jakość artystyczną i techniczną. My, w Polsce, również mamy świetną sztukę dla dzieci. Teatry Lalki i Aktora czy po prostu teatry lalkowe na ogół pokazują mądre i piękne przedstawienia.
Ostatnio miałam okazję zobaczyć spektakl, który nie powinien być grany ze względu na mizerną jakość. czy nie należałoby powołać instytucji, która chroni dzieci przed takimi pomyłkami?
Wolność ma swoją cenę. Bardzo walczyliśmy o tę wolność. Ale kiedy już ją dostaliśmy, zaskoczyło nas, jak wielu ludzi pragnęło jej, by mieć prawo do bycia miernotą. No cóż! Wolność jest niestety także wolnością do popełniania głupstw, do posiadania złego gustu. Ale jest też wolnością do wyboru. Między mądrym i głupim, ładnym i brzydkim, byle jakim i wartościowym…
Wracając do pozytywnych przykładów: jaka jest idea Kongresu, o którym Pan wspomniał?
To jest to, o czym pani mówi. Jakość. Dbajmy o to, by dzieci były wychowywane w kulturze, która nie zamyka, a otwiera. Która lansuje wychowanie do wolności w tym dobrym znaczeniu. Strasznie dużo wielkich słów trzeba by było użyć. Kiedy na kongresach ASSITEJU spotykam ludzi z całego świata, z satysfakcją obserwuję braterstwo takie jak wśród dobrych nauczycieli. To są przedstawiciele różnych kultur, ale łączy ich wspólne myślenie o przyszłości nowych pokoleń. Albo zaproponujemy młodemu, jeszcze nieukształtowanemu człowiekowi coś, dzięki czemu przywiąże się do wartości pozytywnych, albo damy mu do ręki takie narzędzia jak karabin, nienawiść, zło. Strasznie niebezpieczne jest to, jak łatwo dorośli zarażają dzieci swoimi lękami, fobiami. Już nastolatki potrafią się nienawidzić.
Czy obcowanie dzieci ze sztuką w ogóle jest ważne?
Najważniejsze. Kontakt ze sztuką to rozbudzanie empatii, wrażliwości, ciekawości świata, drugiego człowieka, stymulacja wyobraźni. Ja w ogóle nie bardzo widzę inne formy wychowywania dziecka niż takie, że ono rysuje, pisze, gra, rozwija swoją wrażliwość, opowiadając historie. Mądrzy rodzice powinni doceniać fakt, że dziecko tworzy, i cieszyć się z każdego „naciapanego” rysunku, ale też stwarzać mu okazję do tego, by czerpało radość z tego, że coś stworzyło. Pozytywne, spełnione życie nie polega na wykonywaniu pracy mechanicznej, tylko na radości tworzenia. I nie mam tu na myśli jedynie działalności artystycznej.
Czyli Sztuka naszą przyszłością!
Artystą można być, projektując ubrania, ogrody, tworząc przepisy kulinarne… Niewiele wiemy o drugim człowieku, dopóki nie podejmiemy z nim wspólnej kreacji.
A w teatrze jesteśmy nadzy, obnażeni w emocjach.
No właśnie. Dlatego wierzę w sens wychowania przez sztukę.