Co by Pani powiedziała swojej mamie?
Dużo, bardzo dużo, bo wiele się wydarzyło.
Gdy zamyka Pani oczy i przywołuje dzieciństwo, to…?
Czuję zapach łąki, pola, lasów, ogniska, kwiatów. Jestem bardzo blisko natury. Większość młodych lat przeżyłam w mieście, jednak krótki okres wczesnego dzieciństwa spędzony na wsi, a później jeszcze magiczny dla mnie kilkuletni pobyt z rodzicami w Afryce zarysowały mi przyszłość.
Kocha Pani wieś?
Jestem takim wiejsko-miejskim rozbitkiem (śmiech). Wolę żyć na co dzień na wsi, bo czas płynie tu wolniej, jest spokojniej, moje dzieci mają bezpieczną przestrzeń wokół siebie. Powietrze, ogród, rówieśników, z którymi można skrzyknąć się na łące. Ale miasto też jest dla mnie cenne. To kawał mojego życia. Dorastania. Miejsca pracy zawodowej, która jest dla mnie bardzo ważna. Mnóstwa wspaniałych ludzi. A pod miastem mam cudownych przyjacielskich sąsiadów.
Dziennikarka Anna Maruszeczko w jednym z wywiadów powiedziała o sobie, że potrzebuje miasta, aby mieszkać na wsi.
Ja potrzebuję wsi, aby móc przebywać w mieście. Gdy złapię na swojej ziemi potrzebny mi dystans, miejski pęd nie działa na mnie już tak obezwładniająco.
Jako rzeczniczka życia na wsi uprawia Pani warzywnik? Zdrowo gotuje? Robi przetwory?
Staram się (śmiech). Gotuję chętnie i staram się urozmaicać codzienny jadłospis. Nie stosuję w kuchni półproduktów i żywności przetworzonej. Używam wyłącznie ziół i idę wobec swoich mężczyzn na jedyne ustępstwo – od czasu do czasu stosujemy maggi (śmiech). Myślę, że dzieci mają wypracowane dobre nawyki żywieniowe. Starszy syn lubi np. popijać herbatkę rumiankową. Do szkoły, oprócz pożywnych kanapek, szykuję im zawsze jakiś owoc, warzywo. Lubimy się ruszać, pobyć razem na świeżym powietrzu. Uważam, że prowadzimy w miarę zdrowy tryb życia.
Co skłoniło Panią do napisania książki dla dzieci? Trąci mi to troszkę koniunkturą – popularna i lubiana przez widzów prezenterka wydała swój poradnik…
Słuchają mnie w programie dorośli, może dzieci też zechcą? Przygotowałam raczej coś na kształt podręcznika dla dzieci w wieku 6-12 lat, w którym chcę w przystępny, barwny i – mam również nadzieję – komunikatywny dla dziecka sposób opowiedzieć o pszczole, ropusze, rabarbarze czy groszku. O zachwycającym świecie natury, w którym jesteśmy przecież zanurzeni na co dzień, a często tego nie zauważamy. Wielu rodziców programuje swoje dzieci na osiągnięcie sukcesu. Dzieci też pędzą ciągnięte za ręce. Ja chcę zwolnić i uwolnić siebie i innych od tego pędu, choć brzmi to może górnolotnie. W swojej książeczce „Mania, mała ogrodniczka” chcę pokazać dzieciom piękno, które jest tuż obok. Pobudzić wrażliwość, otworzyć oczy i serce. Pochylić się nad kwiatkiem w ogrodzie, jak uczyniła to pewna znajoma mi dziewczynka, która stała się inspiracją do stworzenia postaci Mani.
Książka ma swoją premierę na rynku wydawniczym w miesiącu przyjścia wiosny, czyli w marcu. Czy spodziewa się Pani dużego zainteresowania?
Nie napisałam jej dla własnego rozgłosu. Jako pani z telewizji odczuwam wystarczającą popularność. To książka dla dzieci napisana z ogromnej sympatii do nich i miłości do przyrody. Dzielę się w niej cząstką własnej wrażliwości i wiedzy. Niech dobrze służy dzieciom!
BIO Mai Popielarskiej
Dzieciństwo było… intensywne.
Jako dziecko chciałam… być pielęgniarką, potem lekarzem, a fruwać ponad wszystko.
Nigdy nie myślałam, że… tak potoczą się moje losy.
Najważniejsze wtedy były… kwiatki.
Świat wydawał się… czarujący.
Bałam się… samotności.
Marzyłam o… ślicznej różowej torebce, którą widywałam w witrynie sklepowej, spacerując po Mokotowskiej.
Potrzebowałam… towarzystwa.
Wracam do dzieciństwa… kiedy patrzę na swoje dzieci.
Premiera książki Mai Popielarskiej 18 marca.
Mania i jej mały brat próbują znaleźć odpowiedź na frapujące ich pytania: gdzie mieszkają sikorki? Ile lat żyje ropucha? Jak kwiatek jabłoni zmienia się w jabłko? Czym żywi się zaskroniec? Maja Popielarska przedstawia ogród jako przestrzeń prawdziwej frajdy dla małych przyrodników. Rodzice otrzymają w książeczce wskazówki, jak jasno odpowiadać na ich „ogrodnicze” pytania. Rys. Kasia Kołodziej. Muza.