Dziecięcą miłością obdarzyła trenerkę pływania, dla której nauczyła się nurkować bez zatykania nosa. Chłopcy byli dookoła, ale w ogóle ich nie dostrzegała. Nie chciała być jak oni ani przede wszystkim – z nimi.
To, że jest lesbijką nie było dla niej wielkim odkryciem. Wystarczyły znajomość angielskiego, Internet, rejestracja i hasło, by nawiązać kontakt z podobnymi dziewczynami z całego świata. W wieku trzynastu lat zakochała się po raz pierwszy. Ona była piękna, starsza o rok i mieszkała na innym kontynencie.
Miłość między dwiema nastolatkami spowodowała, że pewni swoich metod wychowawczych rodzice, jak sami potem wielokrotnie powtarzali, stracili córkę. Ale czy to rzeczywiście było ich dziecko, czy kochali jedynie wyobrażenie o tym, jakie chcieli, by było? Wiecznie radosne księżniczki po prostu nie istnieją. Tym bardziej księżniczki śliczne, heteroseksualne, głęboko i prawdziwie wierzące, uwielbiające tatusia i przyjaźniące się z mamusią, dobrze się uczące, z perspektywą ogromnej kariery i wszystkich lubiące… To fikcja.
Często słyszę rodziców oczekujących przyjścia ich dziecka na świat, którzy jak mantrę powtarzają: „Najważniejsze, żeby było zdrowe”. Zastanawiam się wtedy, co takiego znajduje się między wierszami, w podtekście, zapisane drobnym drukiem lub oznaczone gwiazdką w przypisach. Przyznajcie się! Jakie JESZCZE ma być wasze dziecko? Jak ma się zachowywać? Jakie lubić kolory? Jakie zabawki wybierać? Kogo pokochać? Kto może się pojawić w jego fantazjach seksualnych, gdy dorośnie? Co musi zrobić dziecko, abyście potrafili je kochać pomimo waszych uprzedzeń i stereotypów?
W USA panuje obecnie epidemia samobójstw wśród nastoletnich gejów, lesbijek, biseksualistów i transgenderowców. To oni mają największe problemy z poczuciem własnej wartości, samoakceptacją i przemocą rówieśniczą. Jako winnych tych tragedii wskazuje się przede wszystkim szkolnych dręczycieli, ale przecież to rodzice wyposażają dzieci w umiejętności, które ochronią je przed sięgnięciem po tak drastyczne rozwiązanie ich problemów.