Płacenie za stopnie? To wychowawcze?
A dlaczego nie? Byle nie za każdą ocenę, raczej za wysiłek i przebyty proces. Jeśli nam na tym zależy, a dzieci uczą się dla nas, to wynagradzajmy je za włożoną pracę. Uczmy je, że praca przynosi zysk. I odwrotnie, że zysk płynie z pracy.
Jeśli dziecko dostaje wszystko na tacy, traci samodzielność i umiejętność radzenia sobie w życiu. Pewien poziom deficytu jest stymulujący. Dzieci, za które wszystko robią rodzice, mają mniejsze szanse na doświadczanie swojej sprawczości.
Pamiętajmy też, że nie o pieniądze tu chodzi, lecz o możliwości, które dzięki nim się ma. A także, że uwaga rodzica będzie ważniejsza od nich.
Czy w takim razie możliwe jest, aby dziecko znajdowało przyjemność w nauce? Uczyło się z własnej, nieprzymuszonej woli?
Dzieci zaczynają naukę w wieku, kiedy większość rzeczy robią, by sprostać oczekiwaniom rodziców czy w ogóle dorosłych. Te, o których mówimy, że lubią się uczyć, najczęściej pochodzą z domów, gdzie członkowie rodziny mają jakieś osiągnięcia. W naturalny sposób starają się więc dorównać dorosłym, wysilić się, żeby zaistnieć i zostać pochwalonym.
Ale bywa też i tak, że nauka jest ucieczką od problemów w domu, a nawet wyrazem buntu w okresie dojrzewania. Dzieci tzw. luźnych czy otwartych rodziców mogą się buntować nie wagarami, ale wzorowym zachowaniem, jeśli jest to postawa, której rodzice nie oczekują.
A pierwszoklasiści? Przecież nie mogą się doczekać, kiedy wreszcie zaczną chodzić do szkoły.
Tak, i największym autorytetem jest dla nich pani wychowawczyni. Dlatego tak ważny jest wybór szkoły i jej podejście do uczniów. Nauczanie początkowe to fundament – dziecko dowiaduje się, czym jest szkoła, jakie zasady w niej obowiązują, co wolno, a czego nie. Uczy się również tego, jak traktować nauczyciela.
Na tym etapie bardzo ważna jest atmosfera panująca w szkole. Od niej zależy, czy szkoła będzie się dziecku kojarzyć dobrze, czy źle.
Drugi etap to późna podstawówka, kiedy dochodzą stopnie. Tu bardzo ważne jest, aby dzieci się nauczyły, że nie tylko stopnie się liczą, ale też współpraca, konsekwencja i uczciwość. Potem przychodzi gimnazjum i pierwszy egzamin. Zaczyna się presja ze strony nauczycieli i rodziców, którzy często boją się, że jeśli dziecko nie skończy gimnazjum z dobrymi wynikami, nic z niego już nie będzie, bo nie dostanie się do dobrego liceum, a więc i na dobre studia. Gimnazjum to dla wszystkich ciężka próba.