I co wtedy?
Pojawiają się ogniska wypryskowe – zaczerwienienia, złuszczanie, świąd. U niemowlaków na całym ciele, u starszych dzieci w miejscach zgięć łokciowych, podkolanowych, na szyi, twarzy. Z daleka widać, że dziecko jest atopikiem i jedna wizyta nie wystarczy, by je wyleczyć. Kuracja wymaga systematyczności – smarowania i podawania leków raz-dwa razy dziennie: emolientów, leków przeciwzapalnych, przeciwświądowych. Musi być współpraca ze strony rodziców, bo to od nich zależy właściwa pielęgnacja skóry. Tymczasem wielu z nich nie przestrzega reguł – żąda leczenia, a funduje dzieciom kąpiel w pianie. U tych starszych pojawia się problem ze świądem: drapią się, źle śpią, nie mogą się skoncentrować. Do szóstego-siódmego roku życia 80 proc. dzieci wyrasta z atopii.
A pozostałe 20 procent?
Mają AZS w dorosłym życiu albo dochodzi do tzw. marszu alergologicznego. Pojawia się inna alergia. Skóra przestaje chorować, ale zaczynają się np. zapalenia oskrzeli, astma. To wymaga bacznej uwagi. Na szczęście nadchodzi lato, coraz bardziej odsłaniamy skórę, a słońce sprzyja poprawie jej stanu.