Wiem, że spotkał się już z falą ostrej krytyki – że niewłaściwe jest zapraszanie dzieci do odgrywania ról dorosłych. Dlatego chciałabym poprosić wszystkich krzykaczy o odrobinę szacunku dla wyborów tych dzieci. Bo program to dla zdecydowanej większości tylko jeden z wielu przystanków na drodze do samorealizacji. To, co prezentują na scenie, jest ich pasją i stanowi ogromną część życia, która przynosi radość. Nie krytykujmy tego, bo to tak, jakbyśmy im mówili: „Nie wolno wam tego robić, bo jesteście dziećmi i powinniście się tylko bawić”. A ja pytam: dlaczego nie? Obserwując dzieciaki w „Małych gigantach”, z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dla nich program to przede wszystkim zabawa, z tym że piaskownica inna. Jednocześnie jestem pełna podziwu dla energii i wysiłku, jaki wkładają w swoją pracę, aby pokazać, co potrafią robić najlepiej i jak bardzo są z tego dumne. Jak cudownie się wspierają i pracują drużynowo. Jak bardzo im zależy na akceptacji i docenieniu. Myślę, że wielu dorosłych mogłoby się nauczyć od nich takiej wytrwałości, konsekwencji i perfekcji w wykonaniu. Chylę czoła przed każdym uczestnikiem „Małych gigantów”…
Magdalena, mama 9-letniej Weroniki, która od wczesnego dzieciństwa gra w reklamach i ma za sobą kilka epizodycznych ról w serialach, zauważa: – Nigdy nie zakładałam z mężem, że będziemy chodzić z córeczką na castingi. To wyszło mimochodem. Weronika zwracała na siebie uwagę urodą, ale przede wszystkim była dzieckiem niezwykle otwartym, kontaktowym. Niczego się nie bała. Pomimo kilku lat bez trudu nawiązywała dialog z dorosłą osobą. Córkę wypatrzyła nad morzem pani z agencji z Warszawy. Szukała dzieci do reklam i filmów. Pojechaliśmy. Wera jako trzylatka zagrała w kilku reklamach. Potem zrobiliśmy jej pięcioletnią przerwę. Chcieliśmy, aby miała spokój, rozpoczynając naukę w szkole. Teraz Weronika znów gra w reklamach, ale od początku podchodzimy do tego jak do przygody. Żadnego napinania się, chęci zarobienia pieniędzy. Mamy dobrą pracę. Nie zależy nam, aby zarabiać na córce. Jej pieniądze odkładamy na specjalnie założone konto. Przydadzą się, gdy będzie dorosła. Często widziałam, jak rodzice wywierali na dzieci presję. Musisz, postaraj się. Dlaczego nie chcesz? Nie wolno ci stchórzyć. Widziałam niezadowolone dzieci. Od razu można było poznać, że wcale nie miały ochoty tu przychodzić. Mam wrażenie, że dorośli mają czasem mniej rozumu niż ich pociechy. A takie instrumentalne traktowanie dziecka to droga donikąd. Weronika odniosła sukces, bo był sprawą drugorzędną. Inna kwestia to jej osobowość. W mediach wygrywa ostatecznie osobowość. Nawet nie uroda i nie talent, ale to coś, swoboda i charyzma, z jaką człowiek po prostu się rodzi.