Natężenie uczuć może być dla kilkulatka przytłaczające, nawet przerażające, dlatego trzeba traktować go z wyjątkową wyrozumiałością i empatią. Jak towarzyszyć dziecku w przeżywaniu jego pierwszej miłości?
Choć dorośli mogą traktować dziecięce rozmiłowanie jako coś nieznaczącego, to emocje doświadczane przez maluchy są bardzo prawdziwe. Nie jest łatwo być młodym i zakochanym, co przyzna chyba każdy z nas… Możemy nie pamiętać wielu szczegółów z dzieciństwa, ale imiona i wygląd naszych pierwszych sympatii zwykle przywołujemy bez problemu. A jednak wielu rodziców jest zaskoczonych, widząc, jak ich pociecha nagle zachowuje się tak, jakby jeździła emocjonalnym rollercoasterem.
„Romantyczne tęsknoty wynikają z potężnych biologicznych wyzwań towarzyszących zdrowemu dojrzewaniu” – twierdzi psycholog rozwojowy, dr Robert E. Billingham. I dodaje: – Jedną z funkcji zakochania we wczesnym okresie życia jest umożliwienie nam stopniowego oddzielenia od rodziny pochodzenia i dołączenia do wspólnoty rówieśników”. To element naturalnego procesu, który matkom i ojcom niekiedy trudno zaakceptować, część rodziców bagatelizuje więc sytuację lub – co gorsza – zawstydza małych Romea i Julię. A przecież z punktu widzenia dziecka to, czego doświadcza, jest najpotężniejszą i najbardziej romantyczną miłością jego życia!
Warto pamiętać, że od zachowania dorosłych zależy, jak maluch poradzi sobie z tymi uczuciami, uczulają psychologowie. I przypominają: wszystkie dzieci chcą być lubiane przez swoich rówieśników i stać się częścią grupy, a zadaniem rodziców jest pokazać im, jak to osiągnąć oraz jak pielęgnować poczucie szczęścia płynące z posiadania przyjaciół.
Interesujące, jak niewiele badań dotyczących dziecięcych zauroczeń dotąd przeprowadzono. Wiadomo jednak, że do 12. miesiąca najważniejsza emocjonalna więź to ta z pierwszymi opiekunami. Ciepłe, serdeczne i przewidywalne relacje z nimi stanowić będą szablon dla jakości i trwałości późniejszych związków. Co prawda niemowlaki wykazują aktywne zainteresowanie innymi dziećmi, ale to dlatego, że są do nich podobne – bez względu na płeć.