– Kiedy do firmy przyszli nowi szefowie z własną koncepcją zarządzania, wiele się zmieniło – opowiada Magda. – Wymagania są teraz takie, że nie mam szans zdążyć z wszystkim w ośmiu godzinach. Nie zostaję jednak po pracy, bo mój mąż bardzo często wyjeżdża, więc to ja muszę odebrać Majkę z przedszkola. Efekt jest taki, że ona idzie spać, ja zasypiam razem z nią, a potem wstaję o trzeciej, czwartej nad ranem, żeby nadrobić zaległości. Chciałabym zmienić pracę na taką, z której mogę wyjść i ją zostawić, a w domu zająć się rodziną, ale nie mam nawet czasu poszukać nowej. Chciałabym też mieć drugie dziecko, jednak wiem, że nawet Majce nie poświęcam tyle czasu, ile powinnam…
Magda zauważa, że można z sukcesem wypełniać swoje zawodowe obowiązki i mieć jeszcze wystarczająco dużo energii, by troszczyć się o rodzinę. Wystarczy jedno proste rozwiązanie – możliwość pracy z domu i zaufanie przełożonych, że samodzielnie planując czas, dobrze wykona pracę. Jednak kiedy zmieniło się kierownictwo firmy, zmieniła się też postawa wobec pracowników. Zaufanie ustąpiło miejsca sztywnym normom i szczegółowej kontroli, a Magda z efektywnie pracującej zadowolonej mamy przeistoczyła się w mamę sfrustrowaną i przemęczoną.
– Ja mam teraz dobry układ z szefem – mówi Agata. – Jeśli dzieci chorują, mogę wziąć pracę do domu i opiekować się nimi, jednocześnie nie zaniedbując swoich obowiązków zawodowych. Szef nie jest może tym zachwycony, ale rozumie mnie, bo sam ma trójkę dzieci. Wie, że takie rozwiązanie jest lepsze, niż gdybym po prostu wzięła zwolnienie i niczym się nie przejmowała. Chociaż… czasami rzeczywiście wolałabym tak zrobić i zająć się dziećmi.
Korporacyjne matki podkreślają znaczenie, jakie ma dla nich postawa bezpośredniego przełożonego. Szef wykazujący zrozumienie i empatię może wiele zdziałać nawet w nieprzyjaznej macierzyństwu firmie. Tam, gdzie pracuje Agata, nie przewiduje się możliwości wykonywania pracy z domu. Jej „dobry układ z szefem” to partyzantka, która (choć wbrew procedurom) przynosi korzyści obu stronom. Agacie pozwala łatwiej godzić obowiązki zawodowe z macierzyńskimi, szefowi zaś zapewnia sprawne funkcjonowanie działu. – Gdybym mogła wybierać, chciałabym jednak pracować w niepełnym wymiarze godzin. Dwa dni w pracy, trzy w domu, albo: zrobię, co mam do zrobienia, i mogę wyjść z biura – uważa Agata.
Wyspy szczęśliwe
Wbrew pozorom w korporacjach jest jednak możliwy harmonijny work-life balance, bez nadgodzin, pracy po nocach i ciągłego stresu.
Agnieszka od dawna pracuje w firmie stosującej rozwiązania ułatwiające rodzicom godzenie pracy z życiem rodzinnym. – Największym udogodnieniem jest dla mnie możliwość pracy z domu. W naszej firmie dotyczy to wszystkich pracowników. Pracodawca obdarza nas zaufaniem i uważa, że w domu można pracować tak samo efektywnie i uczciwie jak w biurze. To mi bardzo ułatwia życie. Kiedy muszę iść z dzieckiem do lekarza, mogę to zrobić w wygodnym dla mnie czasie, a pracę wykonać później lub kolejnego dnia. To nie jest jedyne udogodnienie dla pracujących mam. Urlop macierzyński miałam wydłużony o dwa miesiące i był to pełnopłatny dodatkowy urlop w prezencie od pracodawcy. W tym czasie mogłam skupić się na dziecku i nikt nie oczekiwał ode mnie, że będę w kontakcie z firmą. Myślę, że mój pracodawca wie, że jeśli da mi czas, który mogę poświęcić całkowicie macierzyństwu, to później będę mogła lepiej skupić się na sprawach zawodowych.
W biurze są pokoje dla matek, gdzie kobiety mogą ściągnąć pokarm, zadzwonić do domu czy porozmawiać z opiekunką. Pracodawca Agnieszki planuje też otwarcie firmowego przedszkola. – Sądzę, że wszystkie te działania wynikają z kultury firmy, która jest korporacją fińsko-niemiecką, a w tych krajach już dawno wypracowano praktyki związane z godzeniem pracy zawodowej i macierzyństwa. Liczę na to, że w Polsce będzie wkrótce podobnie.
W wielu korporacjach już dostrzeżono, że wprowadzenie udogodnień dla kobiet w ciąży i matek jest inwestycją. W niektórych tworzone są całe systemy benefitów dla rodziców. O takim przedsięwzięciu mówi Marzena Popowska, kierownik działu kadr i płac w firmie, która od lat realizuje program wsparcia dla pracujących rodziców „Firma przyjazna rodzinie”. – Jest on adresowany zarówno do rodziców, jak i do dzieci. Każdy z pracowników ma dostęp do bezpłatnej prywatnej opieki medycznej, dodatkowo każda kobieta może liczyć na sfinansowanie prywatnego porodu oraz indywidualną opiekę pielęgniarki i lekarza zaraz po nim. Przed powrotem mamy do pracy omawiamy kwestie stanowiska i zakresu obowiązków. Przez dwa miesiące ma ona zapewniony sześciogodzinny dzień pracy, do którego staramy się podchodzić elastycznie – opowiada Popowska i dodaje, że w biurze jest też pokój, gdzie każda matka może nakarmić malucha podczas pracy. – Dla nowo narodzonych dzieci naszych pracowników przygotowujemy bony na zakup wyprawki oraz organizujemy szczepienia przeciwko pneumokokom. Starszym dzieciom dofinansowujemy wypoczynek, zapewniamy mikołajkowe prezenty oraz przygotowujemy „tornistrowe” – dodatek do wynagrodzenia przyznawany raz w roku.
Wszystkie bonusy przewidziane dla rodziców spisane są i opublikowane na wewnętrznej platformie, do której dostęp mają wszyscy pracownicy. Czy to się opłaca? Musi, bo w świecie korporacji nie podejmuje się nieopłacalnych działań. Korzyścią dla firmy jest choćby fakt, że mając wysoki komfort pracy, rodzice są bardziej lojalni i związani z firmą. A współczynnik rotacji pracowniczej daje się już wprost przeliczyć na pieniądze.