Mama Zosi wspomina, że jej córeczka właściwie od urodzenia była nerwowa i trudno ją było uspokoić. W nocy kilkanaście razy budziła mamę na karmienie. Potem, gdy Zosia przechodziła bunt dwulatka, jedzenie dla jej mamy było ratunkiem w sytuacjach kryzysowych. W sklepie, gdy dziewczynka marudziła, można ją było zająć tylko czymś do zjedzenia. Tak samo było w domu, gdy Zosia się nudziła, a rodzice chcieli mieć chwilę spokoju. W podróży najlepiej sprawdzały się lizaki i guma mamba.
Adaś nie był trudnym dzieckiem, rodzice mówią o nim, że był bardzo spokojny. Spał i jadł regularnie. Urodził się duży i zawsze miał apetyt. Najszybciej przybierał na wadze, gdy skończył rok i zaczął jeść normalne posiłki. Jego mama, Joasia, uwielbia gotować, więc i synkowi dogadzała od samego początku. Joasia ze wstydem przyznaje, że ona i mąż bezskutecznie walczą z nadwagą od lat. Czasami udaje im się zrzucić kilka kilogramów, ale natychmiast pojawia się efekt jo-jo. Ich kuchnia jest pełna węglowodanów i tłuszczy. Oboje kochają włoskie jedzenie i polskie specjały. Adaś uwielbia spaghetti i pizzę, naleśniki, pierogi i schabowe. Pani Joasia śmieje się, że kubki smakowe ma po ojcu.
No i co w takiej sytuacji mają jeść dzieci… Przecież, po pierwsze, dzieci naśladują zachowania dorosłych. Dużo je tata Adasia, więc Adaś też je dużo. Zosia z kolei kojarzy sytuacje napięcia emocjonalnego – gdy się nudzi, jest zła lub smutna – właśnie z jedzeniem, które cudownie łagodzi jej negatywne uczucia. Zosia nie jest wyjątkiem. Tak właśnie wygląda ten schemat: stres równa się jedzenie, a jedzenie równa się ulga. I ten schemat przenosi się później na dorosłe życie.
Ania ma napady kompulsywnego obżarstwa zawsze po awanturze z matką lub szefem Je zupełnie bez kontroli i tylko jakaś zewnętrzna siła może ją zatrzymać.
Duże znaczenie ma edukowanie. Dziecko powinno być uczone zasad zdrowego żywienia, ale to w Polsce wciąż spora rzadkość. W naszych programach profilaktyki nadwagi i otyłości, kierowanych do dzieci i młodzieży, wykorzystuje się jedynie 40 procent rekomendowanych na świecie technik oddziaływania. – Co więcej, w Polsce tylko informuje się młodzież o negatywnych skutkach nieprawidłowego odżywiania i braku aktywności fizycznej – twierdzi profesor Aleksandra Łuszczyńska, psycholog zdrowia.
Skupiamy się na przekazywaniu teorii zdrowego jedzenia, ale mało mówimy dzieciom o stronie praktycznej. Nie wykorzystujemy technik motywowania, formułowania celów, osobistych planów działania. Dziecko po prostu nie wie, co ma zrobić, żeby schudnąć.
Tego nie wiedzą też rodzice. Gorzej, że często nie widzą w ogóle takiej potrzeby. Zwykle dzieje się tak: w przedszkolu, szkole, w okresie dojrzewania dziecko przekracza wagową normę. Po jakimś czasie ktoś zwraca uwagę na problem. Jest to najczęściej szkolna pielęgniarka, lekarz lub nauczyciel. Dorośli nie podejmują tematu, tłumacząc, że dziecko z tego wyrośnie. Rodzice Ani przekonywali nauczycielkę wf, że ich córka jest grubokoścista. Mama Adasia wierzy w geny otyłości, które syn odziedziczył po nich.
Niewiele wiadomo o tych genach, choć naukowcy prześcigają się w ich poszukiwaniu. Bo przecież to załatwiłoby sprawę i uwolniło rodziców od poczucia winy. W wielu rodzinach jedzenie staje się substytutem ważnych potrzeb, takich jak miłość czy bezpieczeństwo. W rodzinach, w których rodzice także są otyli – oprócz złego sposobu odżywiania się psychologowie często również obserwują zaburzoną komunikację. Jedzenie zaczyna tam przemawiać ludzkim głosem.
Mama Adasia okazuje swoje emocje poprzez gotowanie. Kiedy jest zadowolona, w domu pachnie ciastem. Gdy jest zła, zupa wychodzi jej jakoś tak bez smaku. A każdy kucharz wie, że do gotowania trzeba mieć serce. Serce pani Joasia ma. Jest ogromne i pęka z żalu, gdy ktoś odmawia zjedzenia jej posiłku. Mama Adasia ma wtedy łzy w oczach, bo czuje się odrzucona, niechciana i rozczarowana. Adaś za nic w świecie nie chce mamy rozczarować, więc zjada wszystko do ostatniego okruszka żalu.
W innych rodzinach dziecko zajada panujące w domu napięcie. Ania pamięta setki godzin przesiedzianych w ciemnym pokoju, skąd nasłuchiwała awantur rodziców. Pamięta z tamtych czasów słone paluszki i gorzką czekoladę. Gorzkie było to dzieciństwo.
Zosia nie rozumie jeszcze, że za chwilę będzie jedynym dowodem problemów swoich rodziców. Oboje szczupli, atrakcyjni, osiągają sukcesy zawodowe i obsesyjnie dbają o swoje ciała. Ich wizerunek jest ważniejszy niż to, co między nimi. Chłód emocjonalny przykrywają metkowymi ubraniami. Zosia budziła zachwyt i wpasowywała się w obrazek rodzinny, dopóki rodzice nie zostali zmuszeni do kupowania jej ubrań o rozmiar większe. Tylko rękawy są zawsze za długie. Byli u dietetyka, próbowali wcielać w życie jego rady, ale to nie pomogło.
– Bardzo trudno jest odchudzać dziecko – mówi Dorota Osóbka, dietetyczka i właścicielka poradni żywieniowej Food Line. – W odchudzanie musi się zaangażować cała rodzina. Wszyscy mają być na diecie. A tego rodzice, przychodząc do dietetyka, nie zakładają. Mama Zosi była oburzona tym, że dziewczynka miałaby jeść w przedszkolu jedzenie przygotowane specjalnie dla niej. – Czy pani sobie wyobraża, co pomyślą inni? – mówiła do dietetyczki. – Na przykład, że Zosia jest chora?
Teraz Zosia spędza więcej czasu z babcią, rodzice nie chcą już zabierać jej na wszystkie wyjazdy. Mają dość porównań z innymi dziećmi, bo Zosia nie wypada w nich dobrze. Wypada grubo.
Rodzice Adasia tłumaczą za to, że przecież nie będą odchudzać małego człowieka, który właśnie rośnie. – To prawda, że dieta dorosłego człowieka różni się znacznie od diety dziecka – przekonuje Dorota Osóbka. – Ta ostatnia musi zawierać odpowiednią ilość białek, składników mineralnych i witamin.
Musimy redukować tłuszcze i słodycze, czyli to, co dzieci lubią najbardziej. Mały pacjent nie ma dość motywacji i nie rozumie, dlaczego zabiera mu się wszystkie najpyszniejsze rzeczy. Ma za to poczucie krzywdy i złości na swoich rodziców. Starsze szkolne dzieci lepiej rozumieją powody, dla których muszą podjąć dietę, ale ich motywacja utrzymuje się tak długo, jak zainteresowanie czymś nowym w ich domu. Gdy nagle dociera do nich, że tak już zostanie, motywacja gwałtownie spada. Dlatego tak ważnym elementem diety jest wymyślanie nagród, które podtrzymują motywację dziecka.
Ania nie pamięta ani diet, ani nagród. Od początku było jasne, że to jej prywatny problem. Dieta za dietą, a efekty były tragiczne. Wytrzymywała góra miesiąc, a potem objadała się przez kilka dni. Waga rosła. Ania pierwszy raz sprowokowała wymioty, gdy miała 20 lat.