– Szczególnie zalecane dla dzieci są ryby tłuste, jak łosoś czy halibut, oraz chude, które mają delikatniejszy smak: dorsz, morszczuk, mintaj czy sola. Warto też sięgnąć po pstrąga i węgorza – radzi dietetyczka Justyna Marszałkowska. Najlepiej ugotuj rybę w wodzie lub na parze z niewielkim dodatkiem natki pietruszki. Jeśli zawiniesz mięso w liść sałaty, ryba będzie wilgotna, a jej struktura zwarta. Duszoną można podawać z dodatkiem wywaru warzywnego, a nawet odrobiny mleka (sprawi, że będzie miała mniej wyrazisty smak). Starszym dzieciom zaproponuj sardynki i szprotki. Nie musisz przejmować się ośćmi, bo dostarczają sporych ilości wapnia. Pamiętaj, by pulpety rybne lub pieczone kotlety zawsze robić z dodatkiem zmielonych warzyw, aby mięso ryb nie było suche. A jeśli je smażysz (to oczywiście opcja dla starszych dzieci), zrób to bez panierki i na dobrze rozgrzanym tłuszczu. Starszym maluchom możesz też zaproponować rybę z grilla.
Spójrz mi prosto w oczy
Antytalentom kulinarnym przyrządzenie ryby wydaje się zadaniem karkołomnym. Jaką wybrać? Skąd pewność, że będzie świeża? – Kupując rybę, spójrz jej w oczy – mówi Justyna Marszałkowska. Mętne i wklęsłe świadczą o niej jak najgorzej. Jasne, wypukłe i błyszczące są oznaką świeżości. Łuska powinna być również błyszcząca, bez śluzu. Skóra gładka i wilgotna. W przypadku oczyszczonej ryby zwróć uwagę na skrzela – żółte lub brunatne trzeba sobie darować. – Wybierajmy małe sztuki, te duże mogą być starsze i z większą ilością skumulowanych metali ciężkich w mięsie – zaznacza dietetyczka. Podkreśla, by na mrożonych rybach szukać informacji o braku sztucznych dodatków (chodzi tu o polifosforany, które zwiększają masę ryby i powodują, że podczas smażenia pryska, co jest dodatkowo uciążliwe). Patrzmy także na ilość glazury, czyli warstwy lodu – im mniej, tym lepiej – oraz na to, czy ryba została poddana tzw. głębokiemu filetowaniu. Oznacza to, że jest bez ości, czyli bezpieczniejsza dla naszego dziecka.