Jagoda
– Co chcesz wiedzieć? Jak sobie radzę sama z bękartem? – pyta zadziornie. Wielkie oczy, markowa sukienka, tatuaż. Mała Zuza śpi w wózku, hałas w kawiarni jej nie przeszkadza.
– Normalnie. Czy to była wpadka? Nie była. Wiedziałam, że chcę mieć dziecko od razu na studiach, i je sobie zrobiłam.
„Część matek poniżej 20. roku życia pochodzi z rodzin pełnych, mających dobry status społeczno-ekonomiczny, w których kontakty ocenione zostały jako dobre lub bardzo dobre” – Anna Resler-Maj, przytacza po raz kolejny badania Zakładu Badań Problemów Społecznych i Pracy Socjalnej w Instytucie Socjologii UAM z 2008 roku.
Rozmawiam z Jagodą o jej relacjach z rodzicami.
– Normalne, fajne dzieciństwo – mówi. Jak przyjęli wiadomość o ciąży?
– Na początku nie rozumieli. Ale ja zawsze byłam dziwna, tata mówi, że mam artystyczną duszę, przyzwyczaili się. Był oczywiście szok, ale teraz uwielbiają wnuczkę, babcia przywozi nam kotleciki, chociaż tłumaczę, że nie jemy mięsa. Najtrudniej było jej zmierzyć się z reakcją znajomych.
– Najlepsza przyjaciółka zaczęła mnie traktować jak upośledzoną umysłowo, przestałam się z nią spotykać. Czułam się jak kosmita, bo wszyscy na imprezy, rano zmęczeni, a ja – pobudka o szóstej i do przychodni! Inny świat. Ale nauczyłam się nosić Zuzę w chuście i nawet na niektóre wykłady ją zabieram. Towarzysko zmieniły mi się priorytety. Zostali wokół mnie tylko ci, którzy dobrze znosili pytanie: „Czy możesz popilnować dwie godziny mojego dziecka, bo idę na zajęcia?”. Teraz przez rok jestem na dziekance, piszę pracę.
Dziewczyny, które rodzą jako nastolatki, podkreślają, że nie mogą liczyć na wystarczające wsparcie społeczne. Wczesne macierzyństwo jako świadomy wybór kobiety jest źle odbierane i mało popularne. Dlaczego?
Dr Katarzyna Władyka z Gender Studies: – Taka opcja prokreacji jest jak najbardziej możliwa do wyobrażenia. Byłaby poszerzeniem kanonu wyboru dla kobiet, wymagałaby jednak emancypacji i całkowitej zmiany podejścia, zmiany myślenia reprodukcyjnego: nie rodzę dla niego, tylko dla siebie.
To jest jednak w Polsce na razie mało realne, bo żyjemy w kraju, gdzie nie ma równouprawnienia kobiet, zarabiamy mniej i choćby z ekonomicznych względów jest trudno.
Do kwestii ekonomicznych dochodzi obyczaj. Mamy społecznie ugruntowaną kanoniczną kolejność, „3M”, o którym pisze Bogusława Budrowska (autorka książki „Macierzyństwo jako punkt zwrotny w życiu kobiety”): miłość, małżeństwo, macierzyństwo. W innej kolejności nie wypada, to budzi zdziwienie, niezdrową ciekawość.
Pytam Jagodę o ojca dziecka. – On nic nie wie, co ty! Jak jej się udaje studiować, zarabiać, utrzymać na powierzchni? – Mam szczęście, bo nie płacę za wynajem – mówi. Korzysta z mieszkania po babci. – Rzeczy dla dziecka organizuję na fejsie; nie masz pojęcia, ile możesz dostać od obcych ludzi: wózek, tonę ciuchów, zabawek, pełen recykling. Jagoda robi zlecenia graficzne, żyje oszczędnie. – Z głodu nie umrzemy, jakby co, mama zawsze przywiezie kotlety!”– żartuje.
Imiona kobiet i ich dzieci zostały zmienione.
W zeszym roku w Polsce matkami zostao 311 dziewczàt 15-letnich i modszych, 967 16-latek, 2568 17-latek, 4875 18-latek i 7421 19-latek.
Nastolatki rodzą mniej dzieci niż kiedyś: w 1980 roku było ich 44 544, w 2000 – 27 771, a w 2011 – 16 142 (Rocznik Demograficzny 2012, GUS).