To wariant optymistyczny, zakładający, że poprzez zmianę siebie my też możemy wpływać na rodziców. No, ale oczywiście zdarza się w skrajnych wypadkach, że radykalne ograniczenie kontaktów jest jedynym sposobem. Chociaż myślę, że to jest jednak bardzo dramatyczne dla obu stron. Z psychologicznego punktu widzenia odcięcie się nie jest rozwiązaniem, ale ucieczką przed konfrontacją z czymś, co i tak jest cały czas bolesne.
Mówimy o powielaniu wzorców, że jest to swego rodzaju łańcuszek – matka skrzywdzona przez swoją matkę dalej to przekazuje. Zastanawiam się, czy mając złą relację z matką, przeniosę ją na swoją córkę.
Rzeczywiście to jest swego rodzaju matryca, ale nie jesteśmy na nią skazani w sposób, że tak powiem, bezwarunkowy. Często nie tyle powielamy destrukcyjne zachowania, ile nie uczymy się innych umiejętności: nie wiemy, jak wspierać, nie umiemy się cieszyć tym, co dziecko wnosi, bo np. zawsze doświadczaliśmy tylko lęku, więc go odtwarzamy.
Pierwszy krok to świadomość tego procesu, bo jak jesteśmy świadomi, to możemy próbować przyglądać się baczniej temu, co robimy. Mamy innego partnera, niż miała matka, on też może dużo wnieść i na podstawie dobrej relacji małżeńskiej możemy ćwiczyć coś nowego. Ale czasami, jeżeli córka miała konfliktową relację z matką, rodząc dziewczynkę, nie buduje z nią bliskości, bo sama jej nie doświadczała, i większą uwagę przywiązuje do tego, co jest napięciem i konfliktem. Cały czas odtwarza taką narrację, że „zawsze między matkami i córkami jest konflikt”.
Jak układać relacje między wnukami a babcią – naszą matką, z którą same mamy nie najlepszy kontakt? Nierzadko w pierwszym odruchu chcemy odciąć wnuki od babci, pamiętając swoje złe przeżycia, ale czy to jest właściwy sposób?
Często doświadczam w rozmowach tego, że ludzie, opowiadając o trudnej relacji z rodzicem, stwierdzają, że ten rodzic w stosunku do ich dziecka jest bardzo dobry. I że chcieliby, żeby w stosunku do nich zachowywał się tak jak w stosunku do wnuka. Relacja z wnuczką, wnukiem nie jest tak obciążona jak relacja rodzicielska, bo to jest inna odpowiedzialność, a też czasami w ciągu życia ludzie się zmieniają, rodzicielska rola już ich nie ogranicza. Dlatego nie zaczynałabym od tego, że ma być kontrola tej relacji, bardziej należałoby zobaczyć, co tam się dzieje. Ponieważ także dla wnuków kontakt z dziadkami może być bardzo cenny – to jest inne pokolenie, inne doświadczenia.