Najważniejszy posiłek dnia wiąże się dla mnie ze wspomnieniem dzieciństwa – rodzina w komplecie, gorąca herbata z cytryną, najlepsze kanapki świata, twaróg, chleb baltonowski i na zakwasie, cudowne sery i wędliny. Do dziś to niemal żelazna zasada i obowiązek, który wszedł mi w krew – bez śniadania z domu się nie ruszam!
Te sentymentalne ckliwości piszę dlatego, że to, co powinno być normą, nie zawsze nią jest, a tłumacząc się brakiem czasu, nie przestrzegamy zasady, która ma swój wielki sens. Bo wiele prawdy jest w starym powiedzeniu, które mówi: „Śniadanie zjedz jak król, obiadem się podziel, a kolację oddaj wrogowi”. Z tą kolacją to pewnie lekka przesada, niemniej warto pamiętać, że aby dobrze żyć, powinniśmy jeść trzy do sześciu posiłków dziennie. A śniadanie, zarówno dla nas, jak i dla dzieciaków, odgrywa rolę kluczową, bo to ono daje nam energię na cały dzień i dobre samopoczucie. Przypomnijcie sobie, jak w ciszy i spokoju jedliście najlepsze śniadanie w waszym życiu razem z bliskimi. Pełne rozmów i pięknych smaków. Spokój, satysfakcja i dobry humor to inwestycja w cały nadchodzący dzień. Po drugiej stronie barykady jest spóźniony posiłek jedzony w pędzie – przeklęta rozpuszczalna kawa i papierowa kanapka ze sklepowej lodówki. Znam to i nie przepadam – siedząc na spotkaniu o godzinie 12, zaczynam zasypiać, być nerwowy, pojawia się ból głowy i rozkojarzenie. Pomyślcie też o dzieciakach, które w momencie wilczego głodu mają w kieszeni trzy złote i czekają na dźwięk dzwonka, by polecieć do sklepu i przetrącić batona w towarzystwie słodkiego napoju. Bo to szybka energia, kop kaloryczny, który postawi je na nogi. Po chwili jednak puste kalorie przestają działać, cukier spada i ponownie brakuje energii.
To prawdziwa sinusoida emocjonalna. Nie pozostaje nic innego jak kolejna puszka słodkiego napoju i jakiś wysokoenergetyczny posiłek. To wszystko dotyczy nie tylko dzieciaków w szkole, ale też nas, dorosłych, w pracy. Nie jestem tu po to, żeby prawić morały, bo każdy sam decyduje o tym, na co ma ochotę. Chcę cię tylko zabrać na wycieczkę po świecie, by posmakować najlepszych śniadaniowych rarytasów – by ten poranny posiłek nigdy się nie znudził, inspirował i dawał energię! Przede wszystkim nie ograniczaj wyobraźni – śniadanie to nie tylko kanapki i jajka. W Azji na śniadanie chętnie jada się zupy. Indie słyną z aromatycznej zupy dahl. To ciepłe, pełne korzennych przypraw, sycące danie z soczewicy, które rozgrzewa i jest szybkie w przygotowaniu. Nie można tu także nie wspomnieć o kultowej wietnamskiej zupie pho. Wspaniały, esencjonalny rosół, gotowany na wołowych kościach i mięsie, podawany z delikatnym makaronem, świeżą zieleniną, cienkimi plastrami mięsa, chili i aromatycznymi przyprawami. Nie tylko leczy przeziębienia, ale i jesienną depresję, a czasem nawet kaca!