A na pytanie, co powiedziałby rodzicom borykającym się z dylematem: szczepić czy nie szczepić, odpowiada: – Swoje dzieci szczepiłem, zalecę szczepienie również wnukom. Wspominam też o minionych problemach z poliomyelitis i WZW B. Można przejść przez ruchliwą ulicę z zamkniętymi oczami, jak się ma dużo szczęścia. Jak szczęścia brakuje, konsekwencje mogą być bardzo bolesne…
Wezwanie do odporności zbiorowej
Jak donosi „Los Angeles Times” z 19 stycznia 2015 roku, ognisko epidemii odry wybuchło w Stanach Zjednoczonych po wizycie pewnej zarażonej kobiety w parku tematycznym w Disneylandzie. Na skutek przemieszcza się zakażonych ludzi liniami lotniczymi aż w czterech stanach w krótkim czasie odnotowano 26 zachorowań.
Wyczerpują one 12 procent statystycznie zakładanych zachorowań na odrę w ciągu całego roku. Gdyby założyć, że każda kolejna osoba zaraża w tym samym stopniu, co niezaszczepiona – jak się okazało – kobieta, epidemia szybko wymknęłaby się spod kontroli, obejmując swym zasięgiem całe Stany.
Warto dodać, że Departament Zdrowia w Kalifornii nazywa odrę jedną z najbardziej zakaźnych i groźnych chorób dla człowieka. Wirus rozwija się w nosie oraz gardle, powodując wypieki, wysypkę, silną gorączkę i kaszel. Narażone na zakażenie są również osoby zaszczepione, choć u nich obywa się raczej bez powikłań. Czym można by więc nazwać lekceważenie szczepień ochronnych w jej zakresie?
Opiekunowie niezaszczepionych dzieci muszą liczyć się też z innymi konsekwencjami. W ubiegłym roku niektórych wielkopolskich rodziców zszokowały wezwania z urzędu wojewódzkiego. Urzędnicy domagali się niezwłocznego pojawienia się rodzica z dzieckiem i poddania go obowiązkowi szczepienia. Ostrzegali, że niestawienie się po pierwszym wezwaniu grozi grzywną w wysokości 400 złotych, a przy następnych wezwaniach może ona wzrosnąć nawet do 50 tys. zł. Kto zwraca się do urzędników z prośbą o wyegzekwowanie obowiązku zaszczepienia dziecka? Sanepidy.